- Dobra... - fuknąłem. - Możesz sobie nawet być królową, byle nie zawracaj mi łba.
Z tymi słowami odszedłem od kotki, w celu polowania.
***
- Argh! - wyplułem futerko królika z pyska. Małe ciałko zwisało bezwładnie z mojego pyska, a ja bez przedłużania przykucnąłem i zacząłem jeść. Samotnicze życie dawało się we znaki. Przykładowo zapadnięte boki, zanik mięśni i matowa sierść. Ojej. Oblizałem krew z pyska i już chciałem ruszyć gdy coś mnie zatrzymało. Polana wyglądała znajomo. Było to na ziemiach niczyich, przy granicy z Klanem Wilka.
Wilcza Gwiazda, Klanuilka
Ostatnio w kocich klanach źle się działo. W Klanie Nocy padło kilka kotów. W Klanie Wilka też. Może pomogę trochę Klanowi Burzy? Najbardziej bawiło mnie to, że te wszystkie klany, nawet razem połączone, nie dorastają do pięt Klanowi Łąki. Nasz klan był potężny. Miodowa Skórka była wielką wojowniczką. Rybi Liść krótko przed śmiercią nauczyła mnie o ziołach. Zastępcą był mój brat.
Zabiłeś go, zabiłeś brata.
Otrząsnąłem się. Jeszcze tego mi brakowało - wspominania tego wypierdka. Ziewnąłem po chwili. Spać się chce - nie dobrze. Wstałem od resztek mojego obiadu. Nastroszyłem sierść i ruszyłem do mojego legowiska, które było akurat niedaleko.
***
- Halo? Jest tu kto? - krzyknąłem.
Ni stąd ni z d*py przeniosłem się z mięciutkiego mchu do tajemniczej nicości, której jedna strona zionęła jasnym błękitem a druga - kolorem krwi.
Co.
Tu.
Się.
DZIEJE?!
Wstałem (bo mimo sytuacji leżałem zwinięty w kłębek zanim tu mnie przeniosło) i rozejrzałem się. Przypomniały mi się opowieści mamy o duchach zmarłych kotów. Po śmierci idą do Gwiezdnego Klanu albo do Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Samotnicy i koty niezdecydowane po prostu uwalniają ducha, który błądzi sobie po lesie bez celu. Fajnie. Będę hasał bo łąkach i przyglądał się bawiącym kociakom. Do tego stopnia się na tym skupiłem, że nie zauważyłem, jak dwie mgły ukształtowane na kota podchodzą do mnie. Czekajcie - jedna, błękitna mgła ze świecącymi oczami, i jeden kot, otoczony czerwoną aurą. Wracając, obudziło mnie kilka, nic nie znaczących słów:
- Cześć, braciszku.
Podskoczyłem jak oparzony odwracając się przy okazji. Dwa zielone ślepia wpatrywały się we mnie łagodnie, ale gdzieś w głębi, była uraza i smutek. Mgła ukształtowała się, i teraz siedział przede mną Wilcza Gwiazda, otoczony delikatną biało-niebieską poświatą. Jedyna różnica była w oczach - świecące niczym oczy Potwora, tylko dziwnie łagodnie i spokojnie. I bez źrenic - oczy byłego lidera były dwiema, limonowymi plamami, emanującymi światłem. Na jego jasnym brzuchu sierść była nienaturalnie potargana, a w niektórych miejscach skóra sprawiała wrażenie przeciętej. Moje dzieło.
- Co... Czego ode mnie chcesz?! - wybuchnąłem nagle. Wilczy skulił się i nastroszył sierść, jednak nie wyciągnął pazurów, nie pokazał zębów, żadnego śladu agresji.
- Nie denerwuj się tak, Kamienny Pazurze - drugi głos odezwał się za mną. Odwróciłem się natychmiast i ujrzałem rudego kota. Miał biały brzuch i pysk, zaś puchaty ogon pozostawiał za sobą dziwny czerwony ślad. I oczywiście, oczy! Białka były czarne, zaś źrenice w kolorze tęczówek, blablabla. Wilcza Gwiazda miał szpanerskie niebieskie światełko, Dziwny-Nieznany-Mi-Kot miał nędzną, bordową mgiełkę.
- Chcesz pierniczka? - nagle odezwał się rudy. - Takie jedzenie Dwunogów. Jest całkiem smaczny, ale boli po nim brzuch.
- Lisie Futro, zamknij się. Ciebie boli brzuch. Kamienngo mogłoby to zabić.
- Nagle się o mnie martwisz? - syknąłem na brata. Zarazaraz. Lisi też był moim bratem (przyrodnim, ale był!). Więc syknąłem na Wilczą Gwiazdę. Okay.
Miałem ochotę ponownie zabić mojego brata. Wyciągnąłem pazury, gdy nagle coś we mnie uderzyło. Spojrzałem na czarną nicość, a obok mnie leżał tajemniczy brązowy przedmiot w białe wzroki. Lisie Futro usiadł obok mnie.
- Zjedz pierniczka.
Lider zaczął machać swoim małym ogonkiem.
- Lisi, z łaski swojej, zabierz to pożywienie Dwunożnych. JAK NAJDALEJ ODE MNIE - warknął były lider, a rudy kocur posłusznie wziął "pierniczka" i rzucił go gdzieś daleko. Biedne jedzenie Dwunożnych. Brązowy kot odetchnął z ulgą.
- Wracając do pytania - czemu mnie tu przywlekliście?
Nagle duchy zaczęly rozglądać się nerwowo. Pierwszy odezwał się Wilczy:
- Bo widzisz Kamienny, robisz źle. Nigdy nie byłeś wzorem do naśladowania, ale teraz? Znęcanie się nad królikami, poważne poranienie medyczki, czy nawet nie wspominając gw...
- Dobrze, rozumiem! Co to ma do rzeczy? - jęknąłem.
- Bo chodzi o to - tym razem przemówił Lisie Futro - że jak będziesz dalej tak żył, trafisz do nas. I będziesz jadł pierniczki. A jak się zmienisz na dobre to trafisz do nudnego, Gwiezdnego Klanu braciszka, będziesz chodził wyczyszczony na glanc i tak dalej. Nie sądzisz, że takie poszarpane, sklejone i brudne futro do ciebie nie pasuje? I przy okazji, mamy tu Wróble Piór...
Fox urwał w połowie słowa, bo lider nagle rzucił się na niego i podrapał w policzek. Przeklęty wstał z sykiem i odrzucił Wilczego od siebie.
- Hej, bracie, nie irytuj się tak! Doskonale wiesz, że Wróblą można określić "taka niewiasta co dupą szasta"!
I zapewne Wilcza Gwiazda teraz odebrał mu te drugie życie, gdyby nie to, że wizja zaczęła blednąć. Lider westchnął.
- Odebrałem ci prawdziwy wzrok, żebyś zaczął widzieć duszą. To nic nie dało, ale czy te spotkanie przyniesie efekt?
Duchy rozpłynęły, tak samo jak wszystko inne, a ja zacząłem spadać w czarną, apokaliptyczną nicość. Szepty...
Zabiłeś go.
Co to w ogóle miała być za gadka? Zabrałem ci prawdziwy wzrok...
Żyjący przeklęty.
Zostawcie mnie.
Nigdy nie zaznasz spokoju, prześladowany do końca życia - i jeszcze dalej.
Zamachnąłem się jedną z łap w pustkę i poczułem dotkliwy ból. Ciemność opadła mi na oczy, a ja nagle znów usłyszałem szum wiatru, śpiew ptaków i coś nowego, co raczej było kroplami deszczu uderzającymi w ziemię nade mną. Chciałem otworzyć oczy - no tak, jestem ślepy. Jedyny plus tego spotkania to to, że widziałem, na krótką chwilę. Poruszyłem łapą i zorientowałem się, że uderzyłem w ścianę norki, bo między palcami miałem ziemię. Nie lubię ziemi. Wolę miękką trawę, nawet mokrą, więc zgodnie z oczekiwaniami wstałem i chyba zacząłem iść w stronę wyjścia. Skończyło się na tym, że poślizgnąłem się nagle na trawie i wywaliłem. Wejście smoka lvl. -1.
***
Wilcza Gwiazda z niepokojem wpatrywał się w brata, który wkraczał właśnie na tereny Klanu Nocy. To było niepokojące. Kamienny Pazur był ślepy, a przez ostatnie wydarzenia patrole kotów jeszcze się zaostrzyły.
- Jego los jest przesądzony - odezwał się za nim rudy kocur, Lisie Futro.
- Tak bardzo żałuję, żałuję, że wcześniej nie zwróciłem na niego uwagi... - westchnął Wilczy.
- Nic teraz nie zmienisz, bracie. Mógłby teraz odśpiewać pieśń dla was, goniąc agresywne łabędzie na uszach, trzymając w ogonie latającego jeża, i tak nic by to nie dało! - warknął rudy.
Brązowy kocur położył się tylko , wtulił łeb w łapy i załkał cicho.
***
Byłem na terenach Klanu Nocy, a dokładniej nad rzeką. Leżałem ukryty w trzcinach, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk... Poranna Rosa i... Wodna Łapa? A co to za mały wypierdek? Miał głos zadziwiająco podobny do mojego. Czyżby? Wstałem i skierowałem łeb w jego stronę. Ostry smród Porannej Rosy mieszał się z łagodnym zapachem terminatora. Problem w tym, że nikt nie ma łagodnego zapachu, nie w Klanie Nocy. Zapominając o wszelkich środkach ostrożności skierowałem się już w jego stronę, a wtedy plusk wody i zapach dały mi znać, że srel zbliża się w moją stronę. Skąd ja mogłem wiedzieć, że to ostatnie chwile mojego życia?
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz