Przysłuchiwałam się rozmowie Srebrnej Gwiazdy i jakiejś kotki, zapewne wojowniczce. Z tego, co zrozumiałam kotka chciała pozostać we obozie, bo się nie za dobrze czuła. Nie za bardzo mi się to podobało, bo w klanie nie było medyka. Kocice jeszcze przez chwilę ze sobą rozmawiały ale zaraz się rozeszły we swoje strony. Pręgowana kotka również zmartwiła mnie swoim stanem, choć jej nie znałam ale czułam, że związałam się ze klanem i każdym kotem, który do niego należy. Może jej coś przyniosę? Warto by było się z kimś zapoznać, bo w końcu spędzę tu swoje całe życie a ta kotka nie wyglądała na taką, która miałaby przy pierwszym poznaniu mnie zagryźć. Wyszłam ze obozu i postanowiłam coś zapolować. Przez moment nie mogłam zwietrzyć żadnego zapachu ale po chwili do mojego nosa doleciała woń królika. Musiał być niedaleko. Bezszelestnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Po chwili zza wysokiej trawy dostrzegłam młodego królika. Nie był wielki ale do przygryzki się nadawał. Kiedy podszedł bliżej skoczyłam na niego i sprawnym ruchem pazurów skróciłam jego żywot. Chwyciłam go w szczęki i ruszyłam w stronę obozu przy czym po drodze udało mi się dopaść niezwykle nieuważną mysz. Będąc już za osłoną kolcolistu skierowałam się w kierunku stosu na żywność i tam rzuciłam królika. Potem ruszyłam w stronę legowiska wojowników, spodziewałam się, że tam właśnie spotkam pręgowaną kotkę. Kiedy znalazłam się we wnętrzu udało mi się ją dostrzec leżącą. Ciekawe czy jest głodna, bo ja jakoś nie odczuwałam głodu. Przez chwilę się zawahałam ale muszę poznawać członków własnego klanu, bo to wstyd by nie znać własnych współlokatorów. Nieśmiało podeszłam do kotki. Kiedy znalazłam się w zasięgu jej szarych oczu rzuciłam przed nią martwego gryzonia.
- Słyszałam twoją rozmowę ze Srebrną Gwiazdą – usiadłam przed nią, starałam się lekko uśmiechnąć – i stwierdziłam, że może podejmę próbę umilenia ci czasu póki nie poczujesz się lepiej.
Kotka była zaskoczona moim gestem, przybrała siedzącą pozę i wciąż wpatrywała się we mnie. W sumie nie dziwię się jej zaskoczeniu, bo jakby nie patrzeć kompletnie mnie nie zna. Pora to zmienić!
- Jestem Srebrna Sadzawka – miauknęłam dumnie – jestem tą nową wojowniczką, no może nie aż tak ale chyba nie zdążyłyśmy się poznać, jak się zwiesz?
- Beżowa Dusza – odpowiedziała śmiało – cóż, dziękuję ci za to, a ty sama nie jesz?
- Nie jestem głodna, mam nadzieję, że gładko ci przejdzie przez gardło – zaśmiałam się aby rozluźnić atmosferę.
< Beżowa Duszo?>
- Słyszałam twoją rozmowę ze Srebrną Gwiazdą – usiadłam przed nią, starałam się lekko uśmiechnąć – i stwierdziłam, że może podejmę próbę umilenia ci czasu póki nie poczujesz się lepiej.
Kotka była zaskoczona moim gestem, przybrała siedzącą pozę i wciąż wpatrywała się we mnie. W sumie nie dziwię się jej zaskoczeniu, bo jakby nie patrzeć kompletnie mnie nie zna. Pora to zmienić!
- Jestem Srebrna Sadzawka – miauknęłam dumnie – jestem tą nową wojowniczką, no może nie aż tak ale chyba nie zdążyłyśmy się poznać, jak się zwiesz?
- Beżowa Dusza – odpowiedziała śmiało – cóż, dziękuję ci za to, a ty sama nie jesz?
- Nie jestem głodna, mam nadzieję, że gładko ci przejdzie przez gardło – zaśmiałam się aby rozluźnić atmosferę.
< Beżowa Duszo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz