- O, a potem można zrobić tak! – powiedział uradowany i pokazał jeden z ruchów do walki, które pamiętał ze szkolenia. Klamerka obserwował to uważnie, nie odzywając się jednak. Mimo to niebieskiemu to nie przeszkadzało. Największe znaczenie miała dla niego sama uwaga brata. Dlatego też szybko zmienił pozycję, pokazując coś innego i opowiadając do tego kolejną historię.
- Bluszczu? – usłyszał jednak głos Izydy, która powoli do nich podchodziła, tym samym przerywając pokaz swojego brata – Chyba musisz pójść po nowe zioła – odparła kotka i wskazała porozrzucane rośliny. Niebieski spojrzał w tamtą stronę i od razu zgodził się z siostrą. Tak się zajął wszystkim dookoła, aż zapomniał poszukać ziół! Przeniósł wzrok na Klamerkę i uśmiechnął się.
- Bardzo ci dziękuję Izydo – zaczął, zwracając się jeszcze do kotki – Ja idę po zioła, Klamerko ty lepiej tu zostań. Niedługo wrócę! – powiedział i skierował się do wyjścia. Chciał jak najszybciej znaleźć potrzebne rośliny, by wrócić do brata. Ruszył znanym już korytarzem i skierował się do schodów. Zszedł na dół, kierując swoje kroki ku wyjściu na zewnątrz. Gdy tylko się tam znalazł, rozejrzał się dookoła, w poszukiwaniu najlepszej drogi. Może i był w mieście, ale jakieś zioła dało się tu znaleźć, prawda? Dlatego też ruszył przed siebie. Jeśli chciał zebrać choć trochę, musiał zacząć od razu.
***
Ziół nie miał dużo, w końcu był w mieście, gdzie dostęp do nich był dość ograniczony, jednak widząc, powoli zachodzące słońce wiedział, że przydałoby się już wracać. Tak więc zrobił, mijając szare budynki, starając się nie zwracać na siebie zbędnej uwagi. Czujnie rozglądał się dookoła, nie do końca wiedząc, co może go dopaść w betonowym świecie. W końcu na jego drodze stanęła Droga Grzmotu. Kocur przywarł lekko do ziemi, uważnie obserwując ulicę. Kolejny potwór przejechał mu przed nosem, a wtedy Bluszcz wystrzelił do przodu, najszybciej jak umiał, by tylko nie zderzyć się z potworem Wyprostowanych. Gdy był po drugiej stronie, odetchnął z ulgą i ruszył dalej. Jak on nie mógł się doczekać swojego powrotu! Miał tylko nadzieję, że Klamerce się nie pogorszyło. Nagle skręcił w jedną ze stron, a jego oczom zaczęła ukazywać się znajoma budowla. Przyspieszył nieco kroku i skierował się do wejścia. Dość szybko wszedł do środka, znów mijając ten sam teren. Wdrapał się po schodach i przeszedł przez korytarz. Powoli wszedł do pokoju i wtedy zobaczył... Klamerkę. Klamerkę kradnącego jego porozrzucane zioła.
- Klamerko! – od razu pobiegł do brata, zostawiając nowo zebrane zioła, by tylko wyrwać bratu te, co mu zabrał – Nie możesz tego jeść, zaszkodzi ci! – powiedział szybko, ewidentnie zmartwiony i wystraszony. Zabrał czekoladowemu rośliny i odłożył na bok – Dlaczego to zrobiłeś?
<Klamerko? Tłumacz się>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz