— Prośba, którą mam wobec ciebie, jest już w moim umyśle jasno określona. — zaczęła chłodno, a jej ogon delikatnie poruszył się na bok. — Ale jeszcze nie nadszedł czas, byś o niej wiedział. Jesteś zbyt niedojrzały, by w pełni zrozumieć jej znaczenie. Najpierw musisz udowodnić swoją wartość — Ton jej głosu pozostał spokojny, ale pełen stanowczości. Kocię z zaciekawieniem wpatrywało się w nią.
— A teraz pójdę załatwić twoją sprawę u Sosnowej Gwiazdy. Jest wyjątkową liderką, pamiętaj o tym — zaczęła podstępnie wkuwać mu lojalność wobec duszy Mrocznej Puszczy.
* * *
— I co, zgodziła się? — zapytał zaciekawiony, prawie wręcz podskakując. Mroczna Wizja zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
— Nie tym tonem. — syknęła karcąco. — Tak, zgodziła się, ale nigdy nic nie wiadomo. Może na przykład zmienić zdanie, a ja, jako jej mistrzyni z godnością to uszanuję i tego samego oczekuję od ciebie. To ona jest tu liderką i nam przewodzi, my jesteśmy jej całkowicie posłuszni — wyjaśniła, wstrzykując do umysłu młodego kota kolejną dawkę lojalności i posłuszeństwa.
Mroczna Wizja spojrzała na kocura z mieszanką chłodnej analizy i łagodniejszego, niemal opiekuńczego tonu:
— Nie obawiaj się, Sowo. Moja prośba nie jest czymś, co miałoby cię przytłoczyć — zaczęła; jej głos brzmiał teraz spokojniej, lecz wciąż stanowczo. — Chcę dać ci szansę, byś mógł pokazać swoje możliwości we właściwym momencie. Niczego nie oczekuję od ciebie teraz, poza zaangażowaniem i chęcią do nauki. Na resztę przyjdzie czas. — Uśmiechnęła się lekko, dając kociakowi poczucie bezpieczeństwa. — Zaufaj mi.
Sowa niepewnie pokiwał głową i przyległ do boku kotki. Wyglądał na naprawdę spragnionego bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Mroczna Wizja spanikowała. Co ona miała teraz zrobić?! Pomocy, dzieciak się do niej kleił! Zaczęła go delikatnie głaskać ogonem po grzbiecie, próbując uspokoić swój oddech i zastanowić się nad tym, co powiedzieć.
— Poprowadzę cię, Sowo. Na razie nie masz się czego bać. Dopiero później zacznie się piekło. — wyszeptała groźnie, a następnie, już nieco spokojniej dodała:
— Przeprowadzę cię przez to — powtórzyła, a kocurek odsunął się i spojrzał na nią, jakby niepewny co powiedzieć.
— Poprowadzę cię, Sowo. Na razie nie masz się czego bać. Dopiero później zacznie się piekło. — wyszeptała groźnie, a następnie, już nieco spokojniej dodała:
— Przeprowadzę cię przez to — powtórzyła, a kocurek odsunął się i spojrzał na nią, jakby niepewny co powiedzieć.
<Sowo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz