- Sama się dręczy - odpowiedziała na oskarżenie, zerkając na puchatego szczura z ukosa.
- Kniejko, nie dokuczaj siostrze - Przepiórczy Puch nie wydawała się być szczególnie zła, jednak lilowa mogła poczuć karcące spojrzenie na swoim karku. Hej, to wcale nie sprawiedliwe! Przecież próbowała tylko oduczyć tą małą zarazę obijania się o wszystko. I czemu to jej się obrywało? Gdzieś między łapami matki wystawała czekoladowa głowa i chociaż zaszklone miała oczy, to nie mógł umknąć przewodniczce wyraz satysfakcji malujący się na pyszczku siostry. O ty mała-
- Kiedy ja nic nie robię! Sama mi się obija o łapy jak utuczona ćma i jeszcze jęczy z tego powodu. Ja ją tylko do żłobka odniosłam.
Głębokie westchnienie umknęło z pyska starszej kotki.
- Nie mów tak o niej. Jest młoda, ciekawska, chce zwiedzać obóz. Powinnaś ją dobrze zrozumieć, w końcu byłaś taka sama - zauważyła. - Dziękuję, że przyprowadziłaś ja tu z powrotem. Myślę, że dla polepszenia siostrzanej więzi, mogłabyś ją czasem zabrać na spacer po obozie... - zasugerowała.
- Ew, nie porównuj nas. Na pewno nie byłam taka - tu machnęła łapą na kotkę - A zabrać to ją może Dzwonek. Nie jestem darmowym przewodnikiem po obozie - po tych słowach, nie czekając na jakikolwiek komentarz, wyszła na zewnątrz kierując się wprost w stronę tuneli. Jej uszy i głowa pulsowały już wystarczająco intensywnie, nie musiała spędzać kolejnych chwil na bezsensownej dyskusji.
◃―‧▫☽﹡❇﹡☾▫‧―▹
Miała swój najbardziej stabilny okres w życiu. Wszystko się ładnie układało, nikt z jej rodziny nie chorował, a koty żyły sobie w spokoju. Żadnych wojen, nie licząc tej prawie wywołanej przez niedomagającą umysłowo uczennicę ojca, żadnych sporów na granicach, białe ptaszysko wciąż jeszcze dychało jakimś cudem, czym więc się przejmować? Problem okazał się przyjść sam, w dodatku do samego centrum obozu i to jeszcze z sekretną niespodzianką ukrytą w brzuchu. Jak jakiś koń trojański. Wirus. Parszywy, długołapy, jak owłosiony pająk. To zaburzyło w pewnym sensie wszystko w życiu Kniejki, która o ile zawsze miała niezbyt ciekawy temperament, tak teraz walczyła z chęcią odburkiwania niemiło na każde pytanie czy zaczepkę, nie ważne z której strony by ona nie szła. Nie miała pojęcia, jak to się stało. Nornica przyprowadziła ze sobą TO COŚ i jeszcze się do tego lepiła, jakby obie obtoczone były w żywicy. Jak jakieś krokiety. Za każdym razem, gdy niebieska przechodziła w zasięgu ich wzroku, Knieja obdarowywała ją spojrzeniem spod byka. Można było wręcz zobaczyć, jak ulatnia się z niej wtedy jakaś mroczna energia, czy coś w tym rodzaju. Nie ufała tej nowej kupie futra i miała zamiar udowodnić, że coś jest z nią nie tak, nawet, jeśli Norniczy Ślad nie chciała jej słuchać. Machnęła nerwowo ogonem, a jej wzrok na moment wylądował na pysku napuszonego zwierza, który zdawał się wpatrywać w lilowe futro, co jakiś czas kontynuując swój posiłek. Dziwne, że z jej wymysłami w ogóle coś jadła.
- A ty na co się gapisz - Fuknęła, przybijając piątkę z pyskiem młodszej siostry, odpychając ją przy okazji w tył. Młodsza szybko się jednak wywinęła.
- Uh, nie dotykaj mnie! Jeszcze na mnie coś przeniesiesz - Puszek otrzepał się z jakichś pyłków czy czegoś, podczas gdy Kniejka zerkała nań z ukosa.
- Nie powinnaś teraz, nie wiem, iść wyciągać kleszczy starszym, albo tarzać się z królikami? - Była ciekawa, jak długo będzie przebiegał jej trening, patrząc na fakt, że Salamandra długo siedziała w roli ucznia, oraz przez to, jakie nastawienie miała do większości rzeczy. Przewodniczka była pewna, że młodsza skończy w szczękach jakiegoś stwora prędzej czy później. Może powinna się szkolić na matkę czy coś.
<Mrówka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz