Niczym cień jej matki przemykała się po obozowisku. Niewiele ślip zawiesiło na niej spojrzenie.
— Pasikonikowy Nowie! — zawołał radosny głos.
Niechętnie odwróciła łeb w jego stronę. Szara kotka o kwiecistej woni niczym jej imię spoglądała na nią z zakłopotanym uśmiechem. Szylkretka nie wiedziała o co chodzi. Dlaczego ją zaczepiała.
— Słuchaj, mam takie drobne pytanko. Zauważyłam, że często przebywasz z moim bratem, i oczywiście niczego nie sugeruje, o nie nie nie, ale wiesz może co się z nim dzieje? Martwię się o niego. zdaje się taki nieobecny. — zaczęła swój wywód.
Pasikonik położyła uszy. Za dużo informacji na raz. Wspomnienie tamtego dnia wciąż powodowało u niej ciarki i odruchy wymiotne. Chciała jedynie to wyrzucić z pamięci.
— Nie w-wiem. — wydusiła z siebie cienkim głosem.
Nie mogła jej powiedzieć, że Pochmurny zabił ich ojca. Zamordował bez skrupułów. A jej nakazał milczenie.
— Oh, straszna szkoda. Chciałabym mu jakoś pomóc. Ulżyć. Tylko on mi pozostał, wiesz? — miauknęła smętnie, poprawiając bukiet sierści na ogonie.
Pasikonik uciekła od niej wzrokiem. Nienawidziła kłamstwa. Lecz nie mogła wypuścić z pyska prawdy. Pochmurny ją zabije. Rozszarpie. Na strzępki.
— Coś się stało, Pasikoniku? — zapytała zmartwiona kotka. — Słabo wyglądasz.
Szylkretka zebrała się na mizerny uśmiech. Poczuła jak łapy jej drżą. Nie mogła wpaść w panikę. Nie teraz. Nie przy niej. Inaczej odkryje, że kłamała. Dopuściła się paskudnego łgarstwa jak jej matka.
— J-jest... okay. — wymamrotała, czując jak gardło się jej coraz mocniej ściska. — Z-zmęczenie. — dodała.
— No tak, z Diamentowa Grota musiała ci dać niezły wycisk. — stwierdziła niebieska. — Sama już dawno nie miałam ucznia, zapomniałam jacy potrafią być wyczerpujący.
Na samą myśl o córce zastępcy kotka wzięła głębszy oddech, czując jak jej klatka piersiowa sama się zaciska. Koszmarze jej codzienności o pomarańczowych ślepiach. Potworze w kociej skórze. Młoda i rozpuszczona uczennica wyniszczyła ją do końca. Dobiła ją gdzie mogła.
— Pasikoniku? Pasikoniku...? — męczący głos kotki wciąż się do niej dobijał. — Może przejdziemy się do Wiśniowej Iskry...?
Szylkretka jedynie bezsilnie łbem. Nie mogła złapać na tyle oddechu, by zaprzeczyć, że wszystko w porządku. Skierowała się posłusznie za kotką. Szła, a bardziej uderzała bezwładnie łapami o podłoże, podążając za szarym końcem ogona wojowniczki.
— Wygląda, że nie ma zbyt wiele kotów. Jedynie Wilcza Zamieć i Diamentowa Grota. — miauknęła Kwiecisty Pocałunek.
Pasikonik zatrzymała się. Nie było opcji. Nie mogła tam wejść. Nawet jeśli miałaby zejść z tego świata. Wolała spędzić ostatnie uderzenie serca wijąc się z bólu niż z matką i znienawidzoną uczennicą. Ujrzała błysk w jej oku. Oznakę huraganu, który miał zaraz nadejść.
— No proszę kogo ja widzę. Zadawałaś się mnie unikać od ukończenie mojego treningu, a ja tęsknię. — rzuciła przepełnione sarkazmem i ironią zdanie.
Pasikonik odwróciła łeb. Nie chciała na nią spoglądać. Oddałaby wszystko by stracić na to parę uderzeń słuch.
— Czemu się przede mną chowasz? No zarycz, no. — syknęła kotka. — Jak tchórz chowasz się za tą starą pierdolniętą kotką!
Szylkretka jedynie bezsilnie łbem. Nie mogła złapać na tyle oddechu, by zaprzeczyć, że wszystko w porządku. Skierowała się posłusznie za kotką. Szła, a bardziej uderzała bezwładnie łapami o podłoże, podążając za szarym końcem ogona wojowniczki.
— Wygląda, że nie ma zbyt wiele kotów. Jedynie Wilcza Zamieć i Diamentowa Grota. — miauknęła Kwiecisty Pocałunek.
Pasikonik zatrzymała się. Nie było opcji. Nie mogła tam wejść. Nawet jeśli miałaby zejść z tego świata. Wolała spędzić ostatnie uderzenie serca wijąc się z bólu niż z matką i znienawidzoną uczennicą. Ujrzała błysk w jej oku. Oznakę huraganu, który miał zaraz nadejść.
— No proszę kogo ja widzę. Zadawałaś się mnie unikać od ukończenie mojego treningu, a ja tęsknię. — rzuciła przepełnione sarkazmem i ironią zdanie.
Pasikonik odwróciła łeb. Nie chciała na nią spoglądać. Oddałaby wszystko by stracić na to parę uderzeń słuch.
— Czemu się przede mną chowasz? No zarycz, no. — syknęła kotka. — Jak tchórz chowasz się za tą starą pierdolniętą kotką!
Poczuła, jak łzy spływają jej po polikach. Jakby mogła wymazałaby istnienie kotki z tego świata. To ona powinna zaginąć, a nie Jelonek.
— Jeśli nie chcesz zostać zaraz wyproszona, radziłabym zachować resztę przemyśleń dla ciebie. — ostrzegła ją Wiśniowa Iskra. — W czym mogę ci pomóc, Kwiecisty Pocałunku?
— Przyszłam tu z Pasikonikowym Nowiem... — urwała, widząc, że drobnej kotki nie ma za nią. — Pasikoniku! Gdzie jesteś?
Szylkretka schowana za krzewem nie reagowała. Jedynie wsłuchiwała się w kolejne obrazy na jej temat.
— Jeśli nie chcesz zostać zaraz wyproszona, radziłabym zachować resztę przemyśleń dla ciebie. — ostrzegła ją Wiśniowa Iskra. — W czym mogę ci pomóc, Kwiecisty Pocałunku?
— Przyszłam tu z Pasikonikowym Nowiem... — urwała, widząc, że drobnej kotki nie ma za nią. — Pasikoniku! Gdzie jesteś?
Szylkretka schowana za krzewem nie reagowała. Jedynie wsłuchiwała się w kolejne obrazy na jej temat.
npc: Kwiecisty Pocałunek, Diamentowa Grota
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz