*jesień*
Jeżyk biegła za swą rudo-czekoladową ciotką. Wiatr rozwiewał jej futro, gdy pędziła, próbując dogonić starszą susami. Zbliżała się do niej, była coraz bliżej i bliżej, aż w końcu skoczyła na nią. Ta potoczyła się wraz z nią w uścisku aż stoczyły się ze wzgórka.Dostała kopniaka w brzuch, ale nie odpuściła, zaczynając dalej walczyć z ciotką, kopiąc się nawzajem po czym popadnie. Dalej leżały na ziemi, wijąc się niczym węże i kopiąc niczym samce kangurów w Australii. W końcu Jeż udało się wstać i ponownie rzucić na wciąż leżącą ciotkę. Ta wrzasnęła, gdy siostrzenica zaczęła przygniatać ją do ziemi, jednak szybko dzięki mniejszym rozmiarom udało jej się wywinąć. Jeż zaklęła w myślach, ponownie próbując powalić ciotkę, która jednak sprytnie robiła uniki.
Jeż wbiegła na zbocze pagórka, a za nią druga kotka, jednak w połowie pozwoliła zadziałać sile grawitacji. Zaskoczona Skowronek nie zdążyła uciec i została przygnieciona całą masą srebrnej kotki.
- Sprytnie. Bardzo pomysłowe – rozległ się głos Bylicy, idącej powoli w stronę walczących. – Coraz lepiej ci idzie, Jeż.
- Dziękuję, ba - nie udało jej się dokończyć, bo ktoś uderzył ją w pysk. Zdziwiła się, widząc ciocię Deszcz.
- Hej! Miałam walczyć tylko ze Skowronek!
- Musisz być gotowa na niespodzianki podczas walki, dziecko – odparła niewzruszenie stara samotniczka.
Deszcz rozproszyła Jeż na tyle długo, że pręgowanej tygrysio udało się wyślizgnąć spod ciężaru córki Krokus. Ta zaklęła w myślach. Niech to głaz kopnie! A tak dobrze jej szło!
Jednolita ponownie się na nią rzuciła wraz z uwolnioną, próbując uniemożliwić jej ucieczkę. Ta jednak nie poddała się. Podbiegła do niebieskiej przeciwniczki i niczym taran przepchnęła się przez nią, zaczynając biec w losowym kierunku. Słyszała jak ta oraz druga szylkretka depczą jej po piętach. Odgłos odbijających się łap za nią był coraz intensywniejszy, a odstępy między kolejnymi uderzeniami któtsze.
Przyspieszały.
Niespodziewanie dla nich Jeż zatrzymała się, a te przebiegły obok niej. Nim zdążyły się odwinąć, ta zaczęła biec w drugą stronę. Nie miała dać zamiaru się łatwo pokonać. Oj nie.
***
Słyszała jak starsze kotki powoli zaczynają być na tyle zmęczone, iż nie mogły już dłużej jej gonić. Sama też była wycieńczona. Skowronek w końcu padła na trawie, obok niej Deszcz, a tuż przy nich ich siostrzenica. Wszystkie zamknęły oczy, by nie patrzeć na ciemniejące niebo i móc skupić się na uspokajaniu oddechu. Serce Jeż kołatało jej tak mocno, iż mogłaby przysiąc, że nawet kilka długości lisa dalej było je słychać.Podeszła do nich Sroka. Biała kotka usiadła obok, lustrując siostrę spojrzeniem.
- Zmęczona? – spytała.
- Ych, weź przestań – wychrypiała do żółtookiej kotki. W gardle jej zaschło. Jedyne czego chciała, to pić. Dużo pić.
Dostrzegła, iż podchodziła do nich Błotniste Ziele z mchem aż cieknącym od wody. Zaraz postawiła się na równe łapy, podbiegając do liliowej. Ta odłożyła namoczoną roślinę z cichym „proszę”, ale Jeżyk ledwie to zarejestrowała. Zaczęła łapczywie spijać życiodajny płyn. Widziała, jak Sroka podaje inne porcje wody jej ciociom.
- Do-do-dobrze ci dzi-dzisiaj po-poszło – miauknęła puszysta kotka, uśmiechając się lekko.
- Dzi-dzięki… za ko-komplement… i za wodę… - odparła Jeż, lekko się uśmiechając, po czym zaniosła się kaszlem. Przez to głupie bieganie aż nawet woda na to nie pomagała! Uch! Mogła wymyślić coś innego…
Sroka po napojeniu jej ciotek podeszła do niej, po czym rzuciła jej spojrzenie, mówiące „zmęczyłaś się? Ja bym tak mogła do zachodu słońca!”. Jeż miała ochotę ukatrupić siostrę, ale cóż… biała już w końcu taka była.
Postaci NPC: Skowronek, Błotniste Ziele, Deszcz, Sroka
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz