Cynamonka sama sobie się dziwiła, że z taką łatwością przyszło jej zapytanie się nowo poznanej samotniczka o to, czy ta zechce ją uczyć polować. Nie raz nieśmiało próbowała zagadnąć samotników, którzy kręcili się przy domach ludzi czy może by chcieli ją trochę pouczyć. Odpowiedź jednak zawsze brzmiała: nie. Nawet Nico, kocur będący niczym starszy brat dla kotki pomimo życia na ulicy, nie chciał nawet nauczyć jej podstaw łowiectwa. Nie zaprzątają sobie niepotrzebnymi rzeczami swojego łebka - tak jej zawsze odpowiadał, gdy próbowała go przekonać.
Jednak w końcu nastał wyczekiwany dzień. Niezmiernie ucieszyła się, że Bylica zgodziła się zostać jej nauczycielką. Mimo bycia pieszczochem, chciała nauczyć się polować, doskonale polować. Skąd w ogóle przyszła jej do głowy chęć nauki tej umiejętności? W taki sposób chciała odwdzięczyć się swoim ludziom, którzy o nią dbali i ją kochali. Nie raz dawali jej prezenty, a to nowa zabawka, a to nowa obróżka, a ona jak na razie okazywała im miłość tylko łasząc się do nich. A chciała też coś im podarować, coś co mogliby postawić w gablotce jak swoje inne skarby.
- Do jutra - mówiąc to czym prędzej ruszyła w stronę domu na spotkanie z białą kotką
Tak jak przewidziała, Bryza wyczuwając zapach "wstrętnego przybłędy co mydli oczy" zaczęła jej po raz setny tłumaczyć by przeganiała każdego samotnika, który znajduję się w zasięgu wzroku cynamonowej. W odpowiedzi po raz setny cynamonowa tłumaczyła, że nie każdy kot żyjący na ulicy jest zły. Wiedziała, że biała miała dobre intencję i troszczyła się o przyjaciółkę. Ale nie można było każdego kota szufladkować przez to czy żył z ludźmi czy żył na ulicy. Gdyby nie wiedziała, że Nico też był samotnikiem i pomieszkiwał w jednym z kubłów na śmieci, to na pewno by go darzyła sympatią. Liczyła, że nadejdzie kiedyś dzień, gdy ta dwójka się polubi.
Po spotkaniu z przyjaciółką czym prędzej wróciła do domu stęskniona za swoimi ludźmi. Po godzinnym przytulaniu się i zjedzeniu kolacji ułożyła się na najwyższym piętrze drapaka nie mogąc się doczekać jutrzejszego dnia. Chciała by już właśnie w tej chwili nastał nowy dzień, by mogła zacząć lekcje z samotniczką. Rozmarzona zaczęła machać ogonem. Wyobrażała sobie jak to łapie małe stworzenia, całą ich masę, a później zanosi je w prezencie swoim właścicielom. Nie mogła się doczekać, aż fantazja stanie się rzeczywistością. Nie wiedzieć nawet kiedy pogrążona w marzeniach zasnęła z uśmiechem na pysku wydając z siebie zadowolone ciche mruknięcia.
~~~~
Pośpiesznie zjadła porcję karmy prosząc w duchu, by jej to nie zaszkodziło. W końcu dzisiaj był jeden z ważniejszych dni w jej życiu. Wszystko musiało pójść zgodnie z jej myślami. Miała nadzieję, że kocica nie zmieniła zdania przez noc odnośnie treningu.
- Pozwalam ci zjeść moją porcję pod moją nieobecność! - zawołała w przerwie od jedzenia
- Naprawdę? - Nico niedowierzając własnym uszom zbliżył się do Cynamonki przyglądając się jak ta łapczywie pochłania poranną porcję karmy. W milczeniu przyglądał się czekając aż ta skończy, nie chcąc by współlokatorka się zadławiła. - No proszę, proszę. Czyżby ptaszyna zaznała wolności? - rzucił uśmiechając od ucha do ucha - Rób co chcesz, bylebyś wróciła przed nocą do domu. Wystarczy, że raz musiałem cię szukać. I to w deszcz! - na jego pysku zagościł grymas na wspomnienie feralnego samotnego wyjścia kotki.
Cynamonka kiwnęła twierdząco łebkiem obiecując, że wróci przed zmierzchem. Trening raczej nie powinien zająć jej całego dnia, prawda? Najwyżej wytłumaczy Bylicy swoją sytuację, a ta na pewno zrozumie. A trening zostanie po prostu wydłużony o kolejne dni.
Wychodząc z domu skierowała się w stronę umówionego miejsca. Droga do celu minęła jej bezproblemowo, żaden kot jej nie zaczepiał, ani człowiek. Właściwie to żadnego nie spotkała, chodnik jak i okolica była opustoszała. Było to naprawdę dziwne, zwłaszcza, że na zewnątrz panowała piękna pogoda. Dzień idealny. Znajdując się coraz bliżej starej chatki i drzewa przyspieszyła kroku. Ostrożnie zajrzała na podwórko rozglądając się na boki w poszukiwaniu Bylicy.
- Bylico? Jesteś? - nie dostrzegła jej na gałęziach drzewa, ani u podnóża pnia.
Czyżby przyszła za wcześnie? Zerknęła na słońce i cienie, były w podobnym ułożeniu jak we wczorajszym dniu. Chwilę się jeszcze rozglądała, aż w końcu usiadła pod samym pniem oczekując na pojawienie się nauczycielki. Nie minęło dziesięć minut, gdy dostrzegła starszą kotkę przeskakującą przez płot.
- Witaj Cynamonko. Widzę, że nie mogłaś się doczekać lekcji - zauważyła uśmiechając się, na co Cynamonka nieco zawstydzona przytaknęła. - Wyspałaś się?
- Dzień dobry - przywitała się z entuzjazmem - O dziwo, tak - aż dziwne, że udało jej się zasnąć. Czuła jak rozpiera ją radość i energia. - Jestem gotowa na trening! - oznajmiła przybierając pozycję do skradania się, nie mogła się doczekać aż złapie coś innego niż ślimaka.
Bylica zamachnąwszy ogonem w prawą stronę poprosiła młodą kotkę, by ta udała się za nią. Podnosząc się z ziemi Cynamonka posłusznie za nią ruszyła. Miały zacząć od polowania na myszy, a tych w mieście było pod dostatkiem. Raz nawet w domu Cynamonki zamieszkała mysz, która mimo prób schwytania ostatecznie skończyła swój żywot złapana w pułapkę na myszy. Już lepiej by było jakby pozwoliła się złapać kotce. Te małe stworzenia były szybkie i przebiegłe.
- Nim przystąpimy do nauki, chciałabym zobaczyć to jak sobie radzisz na chwilę obecną - no tak. Trzeba było dopasować sposób nauki pod ucznia. - Policz do stu.
Prośba Bylicy brzmiała wręcz śmiesznie, jednak posłusznie zaczęła liczyć. Nie widziała powiązania pomiędzy polowaniem, a liczeniem. Była pewna, że prośbą Bylicy będzie, aby zaprezentowała to jak się skrada, jak łapie zdobycz. A teraz czuła się jak mały kociak. Dochodząc do liczby siedemdziesiąt zaprzestała liczenia.
- Nie rozumiem po co to... - powiedziała zbita z tropu nie rozumiejąc czemu kocica dała jej takie zadanie.
- Policz do stu. Od początku - Bylica usiadła jak gdyby nic dając znać, że może zaczynać.
- Od początku? - spytała, nie była zadowolona z tego powodu, jednak posłusznie od nowa zaczęła liczyć, tym razem dokładnie doliczając do stu - Możesz mi powiedzieć po co to? Myślałam, że będziemy polować...
- Polowanie wymaga cierpliwości, dużej ilości cierpliwości. I najpierw nad tym popracujemy
Nie mogła uwierzyć, że to było częścią testu. Testu, którego oblała. Jednak to była prawda, musiała poćwiczyć nad cierpliwością, w końcu wszystko miała podsuwane pod nos, a cierpliwość nie należała do jej mocnych stron, musiała widzieć w tym sens. A we wcześniejszym zadaniu go nie zauważyła.
<Bylico? Nauki czas>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz