- Czarnowron... - miauknął tylko, chcąc schować się w legowisku wojowników i już z niego nie wychodzić.
- A coś więcej? - dopytywał.
- Jest... rudy... I... i tyle... Ale raczej nie będziemy razem - powiedział, aby ostudzić jego zapał.
- Raczej nie? Chyba żartujesz! To może być twoja jedyna szansa na porządnego chłopaka! - zawołał rudzielec, zagradzając mu drogę, zbliżając się do czarnego. - Naprawdę chcesz to zmarnować?
- Ja... Muszę? - miauknął do niego z nadzieją, że kociak zaraz przestanie się z niego naigrywać. - On... jest samotnikiem... Nie przyjmą go do klanu - miauczał, na co Pożar tylko wywrócił oczami.
- Zajęcza Gwiazda już udowodnił, że jest za twoją wspaniałą przemianą, na pewno się zgodzi - Pożar machnął łapą, szczerząc zadowolony ząbki. Jego pysk zaraz jednak spoważniał, a młody rudzielec położył po sobie uszy. Nie będzie mu jakiś nierudy mięczak mu marudził i kwestionować jego decyzje. Szczególnie dotyczące tak pięknego planu. - I tak. Musisz. Bo inaczej już zawsze będziesz dziwadłem. A tak, założysz rodzinkę i będziesz miłą kotką z bardzo dobrym partnerem. Idealne życie dla kogoś jak ty.
Położył po sobie uszy, na co rudzielec się uśmiechnął. Był z siebie dumny, że aż do takiego stopnia zdołał omotać sobie kocuro-kotkę wokół pazura - Tak... idealne... Tylko ja go nie znam i nie wiem czy chciałabym... z nim mieć rodzinę. On... jest jakiś dziwny... - zataił fakt, że ten chciał dołączyć do Klanu Burzy i prawdopodobnie to uczyni. - Nie przeszkadza mu, że byłam kocurem...
- Jeszcze lepiej! Akceptuje cię taką jaką jesteś. Aż tak ci to przeszkadza? - prychnął, przekręcając łeb. Co za problem widziała Pszczółka? Czarnowron miał dobrą postawę. Po co się ograniczać? Chociaż sam raczej by się nie zniżył do podrywania nierudego... - Mogłabyś mieć jakieś nierudego obdartusa oblecha za partnera, a tak patrz jaka okazja!
- Boję się go... - miauknął, czując łzy w oczach. - Ma wzrok jak demon... taki straszny... I to dziwne, że mnie akceptuje, bo ktoś normalny, by nigdy nie zaakceptował!
- Bo byliście tylko na jednej randce, dlatego się go boisz. Poznacie się bliżej, zostaniecie parą i będziesz miała swoje szczęśliwe zakończenie, Zwęglona Pszczółko - wymiauczał, zupełnie ignorując drugą część zdania czarnej.
- Nie czuję się szczęśliwa... Wolałam moje poprzednie życie. A teraz... czuje się głupio. - Zwiesił łeb, kręcąc nosem.
- Bo jeszcze nie masz partnera. Twoje poprzednie życie było lamerskie, musisz się teraz tylko przestawić i będzie ci o niebo lepiej.
- Przestawić... - powtórzył niezbyt pewnie. - Mhm... To... zrobiłam tak jak chciałeś. Zobaczymy co dalej z tego wyniknie... Może jednak zmieni zdanie i nie zechcę do nas dołączyć - miauknął z nadzieją. Ślepie rudego zalśniło, słysząc tą informację. Sypnął się! Wiedział, że omijał jakiś szczegół ich randki!
- Zmieni zdanie? Czyli sam chce dołączyć do klanu Burzy? To wspaniałe wieści, Pszczółko!
Zwęglony przerażony spojrzał na kocię.
- T-t-tak bardzo wspaniałe - po czym odwrócił głowę w bok, czując jak łzy zaczynają spływać mu po policzkach.
- Oj, płaczesz ze szczęścia, zupełnie jak kotka. Gratuluję i życzę pomyślnego związku, moja droga. I oby szybko pojawiły się u was kociaki - zamruczał, uśmiechając się drwiąco, po czym opuścił legowisko u dumnie uniesionym ogonem, zostawiając ryczącego Zwęglonego Pszczółkę samego.
< Zwęglona Pszczółko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz