— No i co, jesteś zadowolona? — parsknęła cicho Splątane Futro. — Nie jestem szczęśliwa i nie rozumiem dlaczego. Czy to daje ci satysfakcję?
Czarna podniosła pysk znad piszczki, której resztki właśnie dojadała, zdziwiona i zmieszana nietypowym pytaniem, zwłaszcza z pyska kogoś takiego jak ona. Splątane Futro jednak nie była taka jak Rozżarzony Płomień. Nie była zaciętą rasistką, bezgranicznie popierającą Piaskową Gwiazdę. Ilekroć próbowała odczytać cokolwiek z jej pyska, zwyczajnie nie potrafiła.
— Nie, Splątane Futro. Czemu miałabym się z tego cieszyć? Twoje nieszczęście nie przywróci życia Króliczego Susu. — syknęła cicho. I tak, zamierzała wypominać jej to do końca jej życia. Zdawała sobie sprawę, że dużo winy było też w niej, ale nie potrafiła pogodzić się z tym faktem nawet sama za sobą. Westchnęła, zakładając łapę na łapę. — Wszyscy jesteśmy nieszczęśliwi, bo czekaliśmy na rozpoczęcie czegoś nowego, a wciąż jest tak samo. Za czasów Piaskowej Gwiazdy byliśmy przynajmniej młodzi i wszyscy mieliśmy cele do osiągnięcia. I niespodzianka: Życie kolejny raz nas zawiodło. — prychnęła jedynie, machając koniuszkiem ogona. — W przeciwieństwie do ciebie, Splątane Futro, nie mam w zwyczaju cieszyć się z nieszczęścia osób, które na to nie zasłużyły.
Splątane Futro jasne, była okropną osobą, ale nie zawiniła na tym poziomie co Piaskowa Gwiazda, Rozżarzony Płomień czy Jastrząb. To te trzy koty, z których nieszczęścia potrafiłaby czerpać radość. Którym nie mogła zaufać i których nienawidziła. Ale Splątane Futro? Widocznie nie była nawet rasistką. Czarna nie była przecież potworem, nie zamierzała wyżywać się emocjonalnie już nigdy więcej. Nie chciała być taka jak Piaskowa Gwiazda czy inni oprawcy, którzy mordowali bez skrupułów. Nie chciała zniżać się do poziomu Splotki, Żaru czy Szczypiorkowej Łodygi.
— No tak, zawsze uważałaś, że jesteś ode mnie lepsza — zaśmiała się sucho szylkretka. — Ale wiesz co? Jesteśmy dokładnie takie same i nie sądzę, że którakolwiek z nas potrafiła się z tym pogodzić.
Czarna parsknęła cicho, wbijając wzrok w swoje łapy. Splątane Futro miała rację. Wcale się tak od siebie nie różniły.
— Nie będę zaprzeczać. — odparła tylko. — Czy nie tego właśnie chciałaś? Zająć moją pozycję, zdobyć władzę?
— Tak mi się wydawało — westchnęła. — Ale teraz, gdy wreszcie to mam... czuję pustkę. Wyobrażasz sobie? Wreszcie pokonać swojego największego rywala i nie być szczęśliwym?
Mogłaby powiedzieć to samo o sobie, gdy "Zając" zaczynał się zachowywać dziwnie i jak nie on, by potem nieoczekiwanie ją zgwałcić i ujawić się jako Piaskowa Gwiazda. Splątane Futro przynajmniej nie mogła się cieszyć wygraną... której nie była świadoma.
— Widzisz, ja też nie jestem zbyt szczęśliwa, ze świadomością, że cała reszta mojej rodziny umiera jeden za drugim jak muchy — mruknęła ironicznie, mrużąc oczy. — Piaskowej Gwiazdy nie ma, więc nie ma o co walczyć. — skłamała. — Ale dyskryminacja wciąż istnieje. I wciąż nie masz nic przeciwko niej?
<Splotka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz