Błotniste Ziele przykucnęła przy ziemi, wygłodniałym wzrokiem obserwując ptaszynę o zdrowo lśniących czarnych piórach. Kolejna spośród wielu stróżek śliny popłynęła po dolnej szczęce małej zabrudzonej kotki. Ten kruk wyglądał tak smacznie, Za długie pazury wysunęły się z małych paluszków, gdy szykowała się już do skoku.
Ciężki wdech i wydech delikatny chichot, kolejny wdech, skok. Udało się, udało się, nareszcie złapała coś tyle dni bez jedzenia i nareszcie ma w łapach swój posiłek. Nie zdążyła nawet zranić kruka, gdy ten zaczął ją drapać i dziobać raniąc tym pyszczek Błotnistego Ziela, z jękiem bólu musiała wypuścić ptaka, który momentalnie korzystając z okazji, uciekł.
Po kilku minutach rozpaczania nad straconym posiłkiem upodlona kotka wstała z ziemi tylko po to, by potknąć się o własne łapy, przeturlać się parę metrów i wpaść prosto w ciernie, które upierdliwie wplątały się w już i tak splątaną sierść. Po dłuższym czasie siłowania się z krzakiem wypadała z niego z ciężkim jękiem. Kota wstała na chwiejnych nogach i ruszyła przed siebie, tępo wpatrując się w zieloną trawę pod jej małymi łapkami, dziś będzie głodna.
Jej smętna wędrówka trwała do czasu, gdy poczuła śliczny intensywny zapach mięty, spodziewając się ujrzeć ślicznie pachnące zioło, podniosła wzrok, by, zamiast intensywnie zielonych liści spotkać równie intensywne podejrzliwe zielone oczy srebrnej starszej wysokiej kotki. Zastygła... co robić, co robić. Ta kotka mogłaby złamać ją w pół.
- Witaj.
Te słowo wypowiedziane od strony podstarzałej kotki zmobilizowało Błotniste Ziele do nieudanej ucieczki, zakończonej szybciej niż ją zaczęła, kolejnym żałosnym upadkiem dzisiejszego dnia.
Do przerażonych bursztynowych oczu kotki zaczęły napływać łzy. To koniec, to koniec mamrotała maniakalnie, zaczynając się trząść. Nie wiedziała, czy starsza kotka coś mówiła, zagłuszył starszą żałosny płacz Błotnistej.
– BŁOTNISTE ZIELE JUŻ IDZIE, JUŻ IDZIE, BŁOTNISTE ZIELE PRZEPRASZA TAK, TAK BARDZO PRZEPRASZA- Jej zachrypnięty głos łamał się przy każdym słowie, gdy z jej przerażone oczy uporczywie wpatrywały się w ziemię.
- Nie musisz przepraszać. - odparła lekko zdziwiona srebrna, po dłuższej chwili dodając -I nie musisz iść, jeśli nie chcesz... Błotniste Ziele, tak?
Mała kotka spojrzała głęboko w oczy srebrnej kotki.
- Błotniste Ziele nie musi iść?- zapytała z niedowierzaniem.
Zaczęła przyglądać się intensywniej podstarzałej kotce. Pomimo powoli pojawiających się siwych kosmyków na pyszczku nieznajomej kotki wyglądała dość młodo. Jej futro było zadbane, wyglądało na miękkie i pachniało ślicznie miętą w przeciwieństwie do tego Błotnistej. Błotniste Ziele zdecydowanie mogła powiedzieć, że stojąca przed nią kotka była atrakcyjna.
-Ugh- jęknęła nagle zawstydzona, spuszczając pyszczek, intensywnie wpatrując się w trawę, nawet nie zauważając, że nerwowo się nią bawi. Nastała niezręczna cisza przerwana dopiero przez srebrną nieznajomą.
-Może chcesz trochę ziół na zadrapania na twoim pysku?
Zastygła... Czemu? Nie podnosząc jeszcze wzroku, dotknęła łapką swojego pyszczka, na którym znajdowały się niefortunne rany z dzisiejszego ''polowania'' jeśli w ogóle można było to tak nazwać.
Błotnista przełknęła ślinę i podniosła swoje ślepia na starszą, ich pomarańcz odbijał się w głębokiej zieleni prawie hipnotyzująco.
-B-Błotniste Z-Ziele n-nieśmiała, by prosić- jąkała panicznie rozglądając się we wszystkie strony.
Nie mogła przyjąć ziół, każdy potrzebował ich bardziej niż ona tak zdecydowanie...!
- Przyniosę ci zioła- mruknęła podstarzała nieznajoma, odwracając się i znikając w krzakach....
CO! NIE NIE NIE NIE MOŻE MARNOWAĆ ZASOBÓW INNYCH!
Chciała wstać i uciec, ale starsza kotka wróciła zbyt szybko.
-Aby lek zadziałał, musisz wydobyć z niego sok, a następnie nałożyć na zadrapanie, tak na przyszłość, może ci się to przydać. Uprzedzam, że sok piecze, ale tylko przez chwilę - mruknęła srebrna, po czym przysunęła pobliski dość płaski kamień. Następnie roztarła na nim łapą zioło i kończyną, na której był sok, delikatnie rozmazała go na twarzy pomarańczowookiej.
Błotniste Ziele zmarszczyła nosek, ale nie przez ból, ale przez jedno proste pytanie…
JAK ONA MA SIĘ TERAZ ODPŁACIĆ SREBRNEJ KOTCE ZA TEN AKT DOBROCI?!
- Błotniste Ziele dziękuje czy Błotniste Ziele może w czymś pomóc?- zapytała pełna wyrzutów sumienia…
- No...chętnie bym powiedziała, że nie, ale jest taka jedna mała rzecz...jeśli byś zobaczyła kocurka podobnego do mnie, który teraz byłby w wieku kilku księżyców....albo szarą kotkę o zielonych oczach w tym samym wieku...lub czekoladową szylkretkę także w tym samym wieku...albo małą liliową koteczkę....to znajdź mnie i powiedz mi o tym, proszę, czekam, aż mnie znajdą od dłuższego czasu... - miauknęła. - Nie mówię, żebyś teraz ich szukała...ale jakbyś zobaczyła... - dodała, po czym urwała.
TO MOJA SZANSA MOGĘ SIĘ ODWDZIĘCZYĆ!
-BŁOTNISTE ZIELE ZROBI WSZYSTKO, CO W JEJ MOCY- Bez zastanowienia młodsza natychmiastowo odmiauknęła wstając na chwiejnych nogach, ale od razu stwierdzając, że to nie za dobry pomysł z powrotem więc spoczęła tym razem w pozycji bochenkowej.
- Błotniste Ziele prosi, byś opowiedziała więcej o kociętach, których szukasz. Jakieś charakterystyczne cechy i imiona tak imiona Błotniste Ziele zrobi wszystko by odnaleźć kocięta- Dopytywała. Musi pomóc nieznajomej, która nie tylko jej nie wygoniła, ale i nałożyła lek na rany, byłaby nie wdzięczna, gdyby teraz nie zrobiła wszystkiego, by przynieść jej zagubione kocięta.
- Jestem ci bardzo wdzięczna – miauknęła starsza, po czym otarła się z wdzięcznością o kotkę, nie zważając na cały kurz, który na niej był. Błotnistej aż zrobiło się gorąco
- Nazywają się kolejno Fiołek, Deszczyk, Skowronek i Kminek. - wymruczała. - Skowronek i Deszczyk są małe, Kminek taka bliżej średniej, Fiołek podobnie. - miauknęła.
- Charakterystycznym będzie na pewno to, że Deszczyk ma takie oczy jak ja, a Fiołek bardzo mnie przypomina...Skowronek ma rudą końcówkę ogona, a Kminek brązowe oczka. - miauknęła, przymykając własne ślepia.
Błotniste Ziele słuchała uważnie z wyrazem mordki wyrażającym pełne skupienie na sprawie
- Masz może jakieś wskazówki, gdzie Błotniste Ziele mogłaby szukać? Jeśli nie Błotniste Ziele przeszuka cały las, a nawet siedliska dwunożnych.
MUSI SIĘ ODWDZIĘCZYĆ, MUSI!
-Wiesz może, gdzie są granice z Klanem Nocy? - spytała.
- Pachnie on głównie rybą, gdzieś w pobliżu tych granic mogą być kociaki, najpewniej blisko rzeki - miauknęła.
- I...dziękuję za to, że jesteś gotowa mi pomóc, kiedy ja tylko dałam ci lek. - powiedziała zdziwiona srebrna.
-Błotniste Ziele nigdy nie była traktowana tak dobrze, obowiązkiem Błotnistego Ziela jest pomóc za wszelką cenę- bursztynowo oka mruknęła, podnosząc się na swoich trzęsących się krótkich nóżkach
- Błotniste Ziele zacznie już szukać tak, zacznie szukać. Musisz być bardzo zmartwiona o kocięta, Błotniste Ziele rozumie, rozumie- Pomimo plątania się w wypowiedziach wyglądała na dość przytomną, ale na pewno nie na wypoczętą, ale zdawała się to ignorować, cel zielonookiej kotki był teraz dla niej najważniejszy, tak ważny, że nawet nie zauważyła kolejnej strużki śliny cieknącej po jej pyszczku.
Srebrna położyła swój długaśny ogon na barku pomarańczowookiej, po czym miauknęła:
- Może najpierw odpocznij i zjedz coś, wyglądasz na przemęczoną, może przynieść ci- zaczęła, jednak nie dokończyła, gdyż zza krzewów wyszła młoda, bura koteczka, trzymająca w pysku tłuściutkiego drozda.
- Mamo? Kto to? - spytała nieufnie miodowo oka.
- Błotniste Ziele, to jest moja córka, jedyna, która odnalazła drogę do mnie, Krokus. Krokus, to Błotniste Ziele, zaoferowała nam pomoc. - powiedziała srebrna.
- Podzielić się z tobą zwierzyną?
....! O NIE NIE NIE ZNOWU NIE MOŻE PO RAZ KOLEJNY NADUŻYWAĆ ŻYCZLIWOŚCI ZIELONOOKIEJ!
- Ah Błotniste Ziele nieśmiała, by zabierać wam zwierzyny, polowanie jest trudne tak, trudne nieśmiała by, nie śmiałaby. proszę się nie trudzić tak nie trudzić- Błotniste Ziele znów zaczęła plątać się w swoich słowach, nerwowo uciekając wzrokiem, ale tym razem jeszcze nerwowo niekontrolowanie tupiąc lewą tylną łapką.
Srebrna dała znak ogonem burej, który ta szybko zrozumiała. Po chwili młoda powoli podeszła, usiadła obok nich i położyła zwierzynę tak, że znajdowała się przed pyskami całej trójki. Starsza spojrzała na Błotniste Ziele.
- Nalegam, abyś przyłączyła się do wspólnego posiłku. - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Błotniste Ziele cofnęła się niepewnie, ze spuszczonymi uszami pochylając głowę
- Błotniste Ziele nie może Błotniste Ziele i tak już zanadto się narzuciła, proszę, cieszcie się swoim posiłkiem, Błotniste Ziele nie chcę sprawiać kłopotu, tak nie chcę sprawiać kłopotu- mówiąc to, powoli się cofała. Nagle ''bum'' zderzyła się z czymś. Momentalnie odskoczyła i plątając przy tym nogi upadła
… po raz kolejny... JAK ŻAŁOŚNIE, JAK ŻAŁOŚNIE!
Srebrna podeszła do kotki, która upadła, po czym pomogła jej wstać.
- Nie narzucasz się. Nalegam - miauknęła. Krokus podeszła do nich i położyła na ziemi ptaka z powrotem, zdziwiona przebiegiem sytuacji, podobnie jak jej matka.
- Zjedz. - powiedziała, po czym podsunęła Błotnistemu Zielu zwierzynę pod pysk.
Błotniste Ziele po dłuższej chwili zastanowienia postanowiła zacząć jeść. Po drugim kęsie mięsa kotka zaczęła płakać. Łzy spływając po brudnych policzkach delikatnie zmywały kurz i błoto zostawiając jaśniejsze smugi. Początku para łez zamieniła się w cichy szloch..... Musi znaleźć rodzeństwo krokus i dzieci błękitnej nieznajomej i zwrócić je im nawet jeśli będzie musiała zaciągnąć je do tej dwójki siłą... tuż po tych myślach jej szloch zmienił się w zawodzenie.
***
Minął tydzień, a Błotniste Ziele od tego czasu nie znalazła żadnego tropu kociąt.
JAK TRAGICZNIE.
Pytała różne koty, ale albo uciekały, albo były agresywne.
CO ONA ZROBI, CO ONA ZROBI!
Krążyła panicznie, aż nie zauważył kotki na horyzoncie ….
TO TA SREBRNA KOTKA! NIE MOŻE POKAZAĆ SIĘ JEJ BEZ KOCIĄT NIE NIE NIE!
Od razu się odwróciła gotowa do ucieczki, ale natychmiast zaryła nosem w drzewo.
JAKI WSTYD, JAKI WSTYD!!
<Bylica?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz