Kolejny dzień Pory Nagich Drzew. Jak co wschód słońca, i dziś słońce ledwo zdążyło wynurzyć się zza linii drzew, a już zasłoniły je ciemne chmury. Po mroźnym poranku nastąpiło wypełnione śniegiem i deszczem popołudnie. Wróblowa Gwiazda zaczynał mieć dość takiej pogody. Ciężko było zachować pogodę ducha gdy niemal cały dzień było ciemno, a futro przemoknięte futro marzło. Z utęsknieniem wypatrywał pierwszych pączków na drzewach, póki co bezskutecznie. Żeby chociaż przestało tak padać… Już wolał mrozy i śnieżyce.
Smętnie włóczył się po obozie. Modrzew poszedł na polowanie z Północnym Mrozem, więc nie za bardzo wiedział co ze sobą zrobić. Sam nie mógł nigdzie wyjść (na wszelki wypadek jego zakaz wciąż obowiązywał), nie miał też za bardzo ochoty na towarzystwo. No, może Borsuk, ale ona miała ostatnio wyjątkowo paskudny humor i nawet on nie potrafił nic na to zaradzić. Chociaż może wyciągnięcie jej dokądś nie było takim złym pomysłem…
Skierował swoje kroki w stronę legowiska wojowników. W środku było jeszcze ciemniej niż na zewnątrz, zanim jego oczy przywykły do mroku, minęło parę uderzeń serca.
Borsuczy Krok siedziała w kącie legowiska i przyglądała mu się.
- Masz ochotę na polowanie? - miauknął. Jednak zanim zdążył uzyskać odpowiedź, usłyszał, że ktoś go woła.
- Wróblowa Gwiazdo?
Posłał siostrze przepraszające spojrzenie i wyszedł z legowiska.
Na zewnątrz czekała na niego Jastrzębi Podmuch ze swoim partnerem. Oboje wyglądali na dosyć spiętych ale szczęśliwych.
- Nie chciałam ci przeszkadzać - miauknęła niebieska. - Jeśli przerwałam ci rozmowę…
- Nic się nie stało. - Uśmiechnął się do wojowniczki. - Coś nie tak?
Wojowniczka spojrzała na stojącego za nią Bystrą Wodę. Położyła ogon na jego barku i miauknęła:
- Będziemy rodzicami.
Oczy burego rozszerzyły się z zaskoczenia.
- To cudownie! Od dawna o tym wiecie? W takim razie pewnie chcesz przenieść się do żłobka?
Że Borsuczy Krok stoi koło niego zauważył dopiero, gdy kątem oka dostrzegł jej zjeżoną sierść i wysunięte pazury. Zamilkł, patrząc na nią zaskoczony. Jej ślepia… Płonęła w nich nienawiść. Przez uderzenie serca. Później odwróciła się i zniknęła w głębi legowiska, jakby całe to zdarzenie nie miało nigdy miejsca.
- Jeszcze nie, wolałabym móc polować póki jeszcze mogę - miauknęła Jastrzębi Podmuch.
Zdezorientowany bury patrzył to na nią, to na jej partnera. Bystra Woda uśmiechał się jak zwykle, za to w ślepiach wojowniczki… przysiągłby, że widział w nich satysfakcję.
- To… może pójdziemy na polowanie? - miauknął, wracając do siostry. Po jej wściekłości nie było ani śladu. Siedziała nieruchomo, wpatrując się w niego przmrużonymi, zimnymi ślepiami.
Prawdę mówiąc, nie lubił z nią polować. Nie chodziło o to, że była w tym kiepska, wręcz przeciwnie. Kiedy po wypatrzeniu zwierzyny jej kroki nabierały niespotykanej gracji, gdy bezszelestnie czaiła się przy nie przeczuwającej niczego ofierze, która sama podchodziła bliżej, by uderzenie serca później leżeć ze skręconym karkiem… Przechodził go dreszcz. A równocześnie nie potrafił oderwać od niej wzroku. Chciał podziwiać ją jeszcze dłużej, chciał… sam potrafić tak polować.
- Nie teraz - odparła chropowatym głosem. - Weź kogoś innego. Słyszałam, że ostatnio dużo można złapać koło wysokiej ścieżki.
Skinął głową, równocześnie rozczarowany i pełen ulgi.
- No dobrze, w takim razie idę szukać kogoś, kto ze mną pójdzie… - Westchnął. Już wychodził, ale zatrzymał się w wejściu.
- Na pewno wszystko w porządku?
Brązowe ślepia spojrzały na niego. Nie odpowiedziała.
Ostatecznie na polowanie wybrał się z Ciernistą Zamiecią. Kocur czekał przy wyjściu z obozu na kogoś kto też chciałby iść. Bury próbował go zagadywać, ale szybko się poddał.
- Ostatnio dużo można ponoć złapać przy granicy z Klanem Klifu, pójdziemy tam?
- Dobrze.
To były jedyne słowa, jakie od niego usłyszał. Na pytania o partnerkę albo dzieci czarny już nie odpowiadał. Wyglądał jednak na zadowolonego, gdy udało mu się złapać całkiem ładną mysz. Pewnie dla Raniuszkowego Dziobu. Wróbel musiał przyznać, że polowało mu się całkiem nieźle, mimo grzęznących w błocie łap. To pewnie była zasługa tego, że dziś mniej wiało. Na wszelki wypadek trzymali się jednak z daleka od skalnej ściany. Nigdy nie wiadomo, co mogło chcieć spaść im stamtąd na łeb…
- Miałaś rację - miauknął do siostry, siadając obok niej. - Upolowałem całkiem ładnego gołębia, Ciernista Zamieć też nie miał powodu, żeby narzekać. Trochę mi go szkoda… - Zaśmiał się cicho. - Raniuszek normalnie strasznie dużo gada, a od kiedy siedzi zamknięta w kociarni… Zaczepia każdego kto pojawi się w okolicy, żeby opowiedzieć mu kolejną fascynującą historię z jej życia i trochę poplotkować. Podziwiam, że Cierń jeszcze od niej nie uciekł…
Zdawało mu się, albo w oczach siostry zalśniła satysfakcja.
Borsuk, w co ty grasz? - przemknęło mu przez myśl.
17 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz