Zima odpuszczała. Najlepsze, co mogło spotkać zmęczone porą nagich drzew koty Klanu Burzy. Zwierzyna powoli wychodziła z nor, a oni mieli większą szansę na jakikolwiek posiłek. Mokry mógł odetchnąć z ulgą, nawet jeśli nie oznaczało to końca problemów. Nadal panowała wścieklizna, która martwiła go najbardziej. Mimo tego zdołali nieco ograniczyć chorobę, chociaż kto wie, czy ktoś nie zdążył się zarazić.
Westchnął głęboko. Od jakiegoś czasu zaczął jadać normalnie. Jeżowa Ścieżka mógł być z niego dumny. W końcu o siebie dbał. Mył sierść, wychodził na spacery, rozmawiał z innymi. Przybrał nieco na wadze, nawet jeśli nie było tego aż tak widać.
Uśmiechnął się lekko pod nosem, przekraczając próg obozu. Szedł powoli, ostrożnie, by się nie wywrócić. Był stary, ale mógł nadal chodzić! Nawet nieźle mu szło, więc tym lepiej. Wychodził powoli na prostą.
Przysiadł sobie z boku obozu. Obserwował koty, które po nim chodziły. Mógł śmiało stwierdzić, że dobrze sobie radzili. Są w stanie przetrwać. Mokry zaszczepił w nich swoją mądrość, dzięki rozmowom, naukom, mimo starego wieku.
Machnął ogonem powoli, drapiąc się za uchem. Czuł ból w stawach. Hah, kto by pomyślał, że dożyje starości. Za młodu nie zastanawiał się nad tym. Wiedział, że każda wojna bądź sroga zima może zakończyć jego życie, a tu proszę. Mimo strasznych czasów, przetrwał.
Po dłuższym czasie, kiedy przysnął, usłyszał kroki nad sobą. Podniósł głowę, dostrzegając swoją byłą uczennicę, Miodowy Obłok. Pointka uśmiechnęła się lekko.
- Cześć, dziadku - mruknęła, siadając obok.
- Cześć Miodek. Nie boli cię tyłek od siedzenia w kociarni? - Zapytał z nutką śmiechu.
- Daję radę. - Odparła. - Podrzucę Ci dzieci któregoś dnia.
- Mi? Swoje dzieci? A po co? - Zamrugał zaskoczony.
- Jak to po co? A myślisz, że z dziećmi da się zrelaksować? - Zapytała. - W życiu. Drą te swoje małe pyski, a ty to lubisz więc.
Machnął ogonem rozbawiony. No tak. Robił teraz za klanowego dziadka. Nie pierwszy raz miał już pod opieką obce dzieci. Nawet Miodek mógł śmiało nazwać córką. Znalazł, uratował, wychował. Teraz patrzył, jak zakładała własną rodzinę u boku partnera. Uśmiechnął się, patrząc na nią.
- Jestem z ciebie dumny, wiesz? - Oznajmił w końcu. Chciał jej to już dawno powiedzieć.
- Spróbowałbyś nie być! - Zaśmiała się serdecznie. - Jestem największym powodem do dumy. Dopiero teraz to zauważyłeś?
Spojrzał na nią łagodnie, a w jego oczach tańczyła troska.
- Nie. Już dawno to wiedziałem.
Kotka przytuliła się do niego lekko, a on odwzajemnił gest. Pomogła mu wrócić do legowiska, następnie samej idąc do swoich kociąt.
Mokry położył głowę na mchu. Był spokojny. Oddychał powoli, coraz wolniej. Nie zajmował myśli niczym specjalnym. Wspominał sobie to i owo. Nawet przypomniał sobie czas, kiedy z siostrą Niezapominajką uciekli ze żłobka za dziecka. Przed oczami pojawił też się obraz z treningów, różnych rywalizacji z innymi. Nawet pojedynku z Wilczym Warkotem, za który został później ukarany przez Brzoskwiniową Gwiazdę. Pamiętał też, kiedy na zgromadzeniu kłócił się z Iglastym Krzewem, a za paręnaście księżyców spotkali się na skale liderów.
Zamknął oczy. Było cicho, spokojnie, przyjemnie. Delikatnie machnął ogonem, nim nie położył go na ziemi. Śmierć przyszła delikatnie. Jako, że był stary, nie odczuł większej różnicy, kiedy brakło mu tchu, aż w końcu jego płuca przestały transportować tlen.
Duch Mokrego podniósł się powoli, rozciągając. Kocur nie był już wychudły, a przyozdobiony w gwiazdy. Spojrzał na swoje ciało z cichym westchnieniem. W końcu śmierć przyszła i po niego.
Odwrócił się, dostrzegając duszę Ciernistej Gwiazdy. Więc to na po niego przyszła!
Mokry uśmiechnął się szczerze na widok mentorki, nim nie podszedł i przytulił jej. Będąc tworami astralnymi, trochę dziwnie było to czuć, ale liczył się fakt.
- Cieszę się, że mogłam zostawić klan w twoich łapach. Dobrze sobie poradziłeś. - Miauknęła, a w jej zielonych oczach zakręciła się duma.
W końcu pewnie nie spodziewała się, iż jej uczeń pójdzie w ślady mentorki i zostanie liderem. Mokry sam się nie spodziewał, a jednak los pokierował go taką drogą. Żałował kilku decyzji w życiu, jak każdy, ale nie uważał, iż źle opiekował się Klanem. Wręcz przeciwnie - w jego oczach dobrze go poprowadził.
Wyszli na chwilę z jego legowiska. Mokry ostatni raz rozejrzał się po obozie, po kotach, które zostawiał. Od dziś będzie patrzeć na nich z góry. Pilnować.
Machnął ogonem ze spokojem, uśmiechając się. Żegnaj, Klanie Burzy.
Dziękuję wam za te ponad dwa lata, podczas których mogłam grać Mokrym!! Miejscami było trudno, ale mimo wszystko super się bawiłam ^^
<3333
OdpowiedzUsuńoh mokry żegnaj
OdpowiedzUsuńteraz z aronia w kg będzie ploteczki robić
OdpowiedzUsuńOmg tak koniecznie!!
Usuń