opowiadanie zawiera opis kocich wnętrzności
— Hmmm... Sądzę, że to nie głupi pomysł. Rozprujemy go, obejrzycie sobie wnętrzności, a potem oddamy części kamieniom. Ptaki zwabione potencjalnym pożywieniem przylecą. Lisy mogłyby też, ale jeśli będziemy uważać…hmmm…
— Mym zdaniem to dobry pomysł. — Zgodziła się szara kotka.
— W takim razie postanowione. — Bylica wstała. — Czas poświęcić go kamieniom.
Machnęła wesoło ogonem, zadowolona, że jej pomysł się przyjął i Bylica potwierdziła jej obserwacje. Wstała i odsunęła się od napastnika. Dorosłe kotki wzięły go za skórę na grzbiecie i zaczęły iść w stronę, gdzie wszystko miało się dziać. Po drodze zatrzymywały się co jakiś czas, gdy dostrzegły zioła, pewnie też, by odpocząć od niewygodnego targania ciała. Udało im się zebrać skrzyp, na infekcje i krwawienia, korę olchy, bo czasami pobolewały ich nadal rosnące zęby. Safona wskazała im podbiał, mówiąc, że może im się niedługo przydać. Do targania wszystkiego za nimi przydał się Fiołek.
— Krokus, wszystko dobrze? — zagadnęła w którymś momencie Kminek, widząc, że siostra jest nieobecna.
— Miałaś na myśli… zjedzenie kota, czy ptaków?
Liliowa prychnęła, rozbawiona.
— Kota — zażartowała, ale Krokus nie wydawała się rozbawiona, a wręcz przerażona, bo zatrzymała się z opuszczonymi uszami. — Oczywiście, że ptaków. Ale omijasz moje pytanie.
— Chyba… jestem trochę w szoku. Po ataku.
Młodsza otarła się o bok burej w pocieszającym geście.
— Wszyscy jesteśmy cali i zdrowi.
Przynajmniej Kminek myślała, że idą w stronę bagien, bo wylądowały gdzieś niedaleko ich kłody; rozpoznała jedno z drzew. Bylica poinstruowała ich, jak mają ułożyć kamienie, pośrodku okręgu ze stosów położyły ofiarę.
Bylica stanęła za ciałem, przodem do nich.
— Tak oto rozcinamy naszych wrogów. — Zrobiła szybki ruch łapą, a ich wabik wydał śmieszny dźwięk. Skrzywiła się na niego i przymknęła oczy na pierwsze sekundy. — To tutaj to są jelita. — Kotka wyciągnęła organ i położyła go na jednym ze stosów. Był zaskakująco długi. Kminek definitywnie nie podobał się oślizgły dźwięk, ale ciekawiła ją wiedza. Co jak uszkodzić, co jak działa… i czy plan się sprawdzi, bo była głodna.
— Mym zdaniem to dobry pomysł. — Zgodziła się szara kotka.
— W takim razie postanowione. — Bylica wstała. — Czas poświęcić go kamieniom.
Machnęła wesoło ogonem, zadowolona, że jej pomysł się przyjął i Bylica potwierdziła jej obserwacje. Wstała i odsunęła się od napastnika. Dorosłe kotki wzięły go za skórę na grzbiecie i zaczęły iść w stronę, gdzie wszystko miało się dziać. Po drodze zatrzymywały się co jakiś czas, gdy dostrzegły zioła, pewnie też, by odpocząć od niewygodnego targania ciała. Udało im się zebrać skrzyp, na infekcje i krwawienia, korę olchy, bo czasami pobolewały ich nadal rosnące zęby. Safona wskazała im podbiał, mówiąc, że może im się niedługo przydać. Do targania wszystkiego za nimi przydał się Fiołek.
— Krokus, wszystko dobrze? — zagadnęła w którymś momencie Kminek, widząc, że siostra jest nieobecna.
— Miałaś na myśli… zjedzenie kota, czy ptaków?
Liliowa prychnęła, rozbawiona.
— Kota — zażartowała, ale Krokus nie wydawała się rozbawiona, a wręcz przerażona, bo zatrzymała się z opuszczonymi uszami. — Oczywiście, że ptaków. Ale omijasz moje pytanie.
— Chyba… jestem trochę w szoku. Po ataku.
Młodsza otarła się o bok burej w pocieszającym geście.
— Wszyscy jesteśmy cali i zdrowi.
Przynajmniej Kminek myślała, że idą w stronę bagien, bo wylądowały gdzieś niedaleko ich kłody; rozpoznała jedno z drzew. Bylica poinstruowała ich, jak mają ułożyć kamienie, pośrodku okręgu ze stosów położyły ofiarę.
Bylica stanęła za ciałem, przodem do nich.
— Tak oto rozcinamy naszych wrogów. — Zrobiła szybki ruch łapą, a ich wabik wydał śmieszny dźwięk. Skrzywiła się na niego i przymknęła oczy na pierwsze sekundy. — To tutaj to są jelita. — Kotka wyciągnęła organ i położyła go na jednym ze stosów. Był zaskakująco długi. Kminek definitywnie nie podobał się oślizgły dźwięk, ale ciekawiła ją wiedza. Co jak uszkodzić, co jak działa… i czy plan się sprawdzi, bo była głodna.
<Krokus, Bylica?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz