- Masz szczęście, że twoja najukochańsza, jedyna i najszczodrzejsza siostrzyczka miała taki zamiar. - Fuknęła machając grubą kitą na wszystkie strony. Wypięła się dumnie i obróciła by zebrać nagrodę za jej polowanie. Ze stosu wyciągnęła dwie świeże piszczki, które idealnie mieściły się jej w pysku, tak by przetransportować je do brata bez podejrzeń innych kotek. Błyskawicznie ruszyła od stosu w kierunku Chłodu zatrzymując się tuż przed jego nosem. Rzuciła mu jedzenie praktycznie pod łapy.
- Wcinaj, nie musisz mi dziękować. Co ty byś beze mnie począł. - Mruknęła kręcąc teatralnie łbem po czym zabrała się za przegryzanie, jedyne co dało się słyszeć to ciche chrupnięcia kości. Kilka uderzeń serca zdążyło minąć zanim oboje uczniów zjadło swój posiłek, Łasica przełknęła swój ostatni kęs i zmarszczyła brwi próbując ukazać jakiekolwiek emocje.
- Słuuuchaj Chłód. - Zaczęła niepewnie, jednak jej słowa szybko zostały przerwane.
- Nie chcę słuchać bredni jakich pleciesz. - Wypluł. Kotka zadarła głowę do góry mrużąc oczy.
- Wypraszam sobie, żadne brednie więc mnie chociaż raz posłuchaj. - Próbowała wyjaśnić, zaś brat wygiął pysk malując tym samym na swojej twarzy pytającą minę. - Rozumiem jak się czujesz. - Gówno prawda, starała się mu nawciskać jak największy kit by go udobruchać. - Jednakże mówię ci, rób to co do ciebie należy, a kiedyś życie ci się sowicie odpłaci, w tym też nasz ojczulek.
Te słowa nie wyglądały na zbytnio przekonujące dla kocura.
- Ta no. To jakiś wariat. - Rzucił bez zastanowienia. - Jakby nie on, to nie był bym teraz cały obolały i z blizną na pysku. - Wskazał łapą miejsce zadrapania. Arlekinka skrzywiła się widząc jego oszpeconą mordę, była bardzo szczęśliwa, że jej się tak nie oberwało, nie wiedziała co by zrobiła, gdyby ktoś zakłócił harmonię na jej cudownie nieskazitelnej cerze.
- Ale widzisz! - Zaczęła - Gdybyś był bardziej posłuszny, jadłby tobie z łapy. To się nazywa umiejętność kontaktowania się. Spróbuj czasem.
Jednak kocur nie wyglądał jakby chłonął chętnie wiedzę od siostry, zamiast tego, jego mina pozostawała kamienna a spojrzenie podobne do ojcowskiego sprowadzało na szylkretkę lekki niepokój.
- Znowu zaczynasz ten temat? - Miauknął zrezygnowany van.
- Ja ci tylko dobrze radzę... Może i nie jestem siostrą jakiej byś chciał, ale dla rodziny zrobię WSZYSTKO. Ja w Klanie Klifu nie czułam się dobrze, byłam tam obca, tak samo jak ty. Może nie pamiętasz, ale ja miałam jeszcze trochę wspomnień z dzieciństwa, gdzie przychodził do nas ojciec. Co prawda nie pamiętałam gdzie to było, ani jak wyglądał, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że na pewno nie należeliśmy do Klanu Klifu. - Wyjaśniła jeszcze raz a spokojnie kocica. Jej wzrok powędrował ku niebu i chmurom, z których o tej porze roku często padał deszcz. - Chciałam tylko wrócić do domu. - mruknęła cicho jeszcze raz, był to jeden z niewielu momentów, gdy cyniczna i samolubna uczennica ukazywała swoje uczucia.
- Jeśli nie masz za krzty zrozumienia, to trudno! Ja się stąd nigdzie nie wybieram. - Kontynuowała tym razem marudzenie.
<Chłód?>
[przyznane 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz