Zwrócił pyszczek ku wejściu do kociarni, gdy zjawiła się w nim Rdzawa. Uśmiechnął się, trącony przez siostrę w bok.
— Mama! — krzyknęła Zimorodek na widok Rdzawego Futra, a Blask przyłączył się do tego dość głośnego pisku.
— Mamusiu, wymyśliliśmy z Blaskiem nową grę — miauknęła siostra, wyciągając brodę dumnie ku górze.
— Doprawdy? Jakaż to gra, Zimorodku?
— Rzucanie szyszką! Blask, chciałbyś wyjaśnić mamie? — wymruczała w jego stronę Zimorodek, wbijając w niego natarczywe spojrzenie.
Czerwonooki zaśmiał się krótko, mrużąc oczy i spojrzał na swoją mamę.
— Przyniosłem Zimorodek szyszkę, a ona wymyśliła wspaniałą zabawę. Staraliśmy się wyrwać sobie ją z pysków. — miauknął, teraz już spokojniejszym głosem, gdy jego serce przestało bić, jak gdyby przebiegło maraton. — Ten, kto miał szyszkę był na wygranej pozycji... Przynajmniej dopóki drugi mu jej nie zabrał.
Blask zamruczał, gdy matka polizała go po klatce piersiowej, a następnie zajęła się wylizywaniem Zimorodek.
Albinos otrzepał się. Z jego pyska raz po raz wylatywały kłęby pary.
Blask zdecydowanie nie był kociakiem, który uwielbiał zabawy. Wolał bardziej rozmowy i opowieści wojowników. Ale nie był też kociakiem, który nigdy się nie bawił - zabawy z siostrą wydawały się tak przyjemną odskocznią od nudnego kocięciego życia. I bez dwóch zdań chciał to powtórzyć.
— Musimy zrobić drugą rundę — stwierdził Blask, mrugając jednym okiem w kierunku siostry. — Zakład, że nie uda ci się zabrać mi szyszki?
— W twoich snach — zaśmiała się kotka.
Nagle czerwone ślipia zwróciły się w kierunku żłobkowego wejścia, gdy tylko usłyszały kroki. Gdzieś w oddali zabłysnęło jasne futro jakiejś wojowniczki.
— Mamo? — miauknął Blask, nie odwracając nawet wzroku w stronę matki.
— Tak, skarby?
— Czy możemy na chwilę wyjść z kociarni?
— Możecie wyjść. Tylko uważajcie na siebie i nie przeszkadzajcie wojownikom! — odparła Rdzawe Futro.
Serce Blasku zabiło szybciej. Mama się zgodziła.
— Co chcesz zrobić? — wyszeptała do niego Zimorodek, a koniuszek jej ogona tańczył jak płomień na wietrze.
— Widziałaś tą wojowniczkę? — spytał. — Jestem pewien, że dużo wie. Może przyniesiemy jej jakiegoś drozda, to nam coś opowie?
Siostra uśmiechnęła się.
— Z pewnością! — mruknęła. — Kto pierwszy do sterty, ten lepszy!
Wypowiadając te słowa, rzuciła się w wir obozu. Blask pokręcił z niedowierzaniem i lekkim rozbawieniem głową, nim pobiegł za nią, małymi łapkami.
Jego czerwone ślipia skupiły się na brązowym ptaszku tkwiącym na niezbyt zresztą okazałej stercie.
— Ty bierz prawe skrzydło, ja lewe — miauknął biały kocurek.
Zimorodek złapała jedno ze skrzydeł ptaka. A że dla jednego kocięcia cały ptak byłby za ciężki, Blask złapał jego drugi koniec. Kocięta Rdzawego Futra i Jaśminowej Gwiazdy poczłapały ze zwierzyną w pysku w kierunku wojowniczki. Rozżarzone Serce.
— Witaj, Rozżarzone Serce — miauknął przez zęby wbite w pióra ptaka Blask. Tknął siostrę koniuszkiem ogona, by to ona zadała kotce pytania.
Może przez taki dobry uczynek wojowniczka zechce im trochę poopowiadać! Albo chociaż nauczyć ich, jak działa klan. To byłoby świetne.
<Zimorodek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz