Kotka była dziwna. Nie ufała jej. Kto by się tak zachowywał? Jakiś psychopata. Przychodzić pokojowo, choć tu liczy się przeżyć. Nikt nie puściłby jej żywo. Naruszyła czyjś teren. Ale ta Bylica mówiła o kamieniach. Dla innych byłoby to dziwne, ale dla niej ciekawe. Bardzo. Mało kto widział ich potęgę.
- Jestem Nocne Pióro- warknęła cicho.- Przyszłaś tu tylko po to by popatrzyć sobie na ołtarzyki? Serio?
Szara nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się. Czarno-biała automatyczne zrobiła to samo. Dogadają się.
Szara nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się. Czarno-biała automatyczne zrobiła to samo. Dogadają się.
***
jeszcze zima lol
Kolejny dzień. Znowu czuła się coraz gorzej. Ten przeklęty kaszel nie pozwalał spać, ledwo co można było wytrzymać już. Była już w słabym stanie, a jedynym wsparciem była ta samotniczka, która się do niej przyczepiła. Mogła sobie iść a jednak nie. Była tutaj, układała kamienie oraz… pomagała. Nikt nigdy nie dawał jej takiego wsparcia. Kotka zjawiała się o najdziwniejszych porach, w losowych momentach. Teraz się pewnie bała przychodzić, bo to już był zaawansowany stopień choroby. Jedną łapą była już po drugiej stronie.
Nie żeby miała coś przeciwko. Chciałaby się zjednać z przodkami, ale... W takim momencie to średnio. Była odpowiedzialna za wszystkie ołtarzyki postawione na bagnach w najróżniejszych miejscach. Musiała je sprawdzać , teraz była przybita do legowiska. Przywarła tam i nie mogła nic robić przez ogarniający ją kaszel. Bylica obiecała jej pomóc. Znaleźć zioła jakieś. Potrzebowali osób do opieki nad kamieniami. Inaczej byłoby źle. A jednak odchodziła. Powoli. Nigdzie się jej nie spieszyło.
- Mam kocimiętkę!- zawołała szara, wyskakując z pobliskich krzaków jagód (uschnięty, inaczej byłby z niego pożytek). Gdyby miała siły, to pewnie zaczęłaby dziękować bo kochała ten specyfik od czasu naćpania się nim. Teraz nie był dla zabawy, tylko by się wyleczyć. Ale czy to się uda? Nie. Ona już ciągnęła do przodków. Już była tam z nimi. Nie odpowiedziała kotce. Za mocne ogarniały ją duszności. Kaszel był ciągły. Bylica dała zioła jeszcze bliżej. Więc oczywiste było. Musiała je zjeść. Jeszcze tylko gdyby je tknęła… Wykasłała trochę krwi przed siebie i już jej nie było.
Każdy kto by teraz widział zwłoki, bo tyle z niej zostało, powiedziałby że to przez chorobę. Tak, to był jeden z czynników. Ale gdyby zażyła listki… może by jeszcze stąpała po ziemi. Była głupia i tyle, nie zareagowała od razu. Teraz już jej dusza zniknęła i w ostatniej chwili tylko usłyszała krzyk kotki. Myślała że jest taka mądra? Nadzieja przepadła. A teraz ołtarzyki miały tylko jedną strażniczkę. Dość głupio skończyła. Mogła przeżyć, ale nie.
Kocimiętka dalej leżała na ściółce.
Nie żeby miała coś przeciwko. Chciałaby się zjednać z przodkami, ale... W takim momencie to średnio. Była odpowiedzialna za wszystkie ołtarzyki postawione na bagnach w najróżniejszych miejscach. Musiała je sprawdzać , teraz była przybita do legowiska. Przywarła tam i nie mogła nic robić przez ogarniający ją kaszel. Bylica obiecała jej pomóc. Znaleźć zioła jakieś. Potrzebowali osób do opieki nad kamieniami. Inaczej byłoby źle. A jednak odchodziła. Powoli. Nigdzie się jej nie spieszyło.
- Mam kocimiętkę!- zawołała szara, wyskakując z pobliskich krzaków jagód (uschnięty, inaczej byłby z niego pożytek). Gdyby miała siły, to pewnie zaczęłaby dziękować bo kochała ten specyfik od czasu naćpania się nim. Teraz nie był dla zabawy, tylko by się wyleczyć. Ale czy to się uda? Nie. Ona już ciągnęła do przodków. Już była tam z nimi. Nie odpowiedziała kotce. Za mocne ogarniały ją duszności. Kaszel był ciągły. Bylica dała zioła jeszcze bliżej. Więc oczywiste było. Musiała je zjeść. Jeszcze tylko gdyby je tknęła… Wykasłała trochę krwi przed siebie i już jej nie było.
Każdy kto by teraz widział zwłoki, bo tyle z niej zostało, powiedziałby że to przez chorobę. Tak, to był jeden z czynników. Ale gdyby zażyła listki… może by jeszcze stąpała po ziemi. Była głupia i tyle, nie zareagowała od razu. Teraz już jej dusza zniknęła i w ostatniej chwili tylko usłyszała krzyk kotki. Myślała że jest taka mądra? Nadzieja przepadła. A teraz ołtarzyki miały tylko jedną strażniczkę. Dość głupio skończyła. Mogła przeżyć, ale nie.
Kocimiętka dalej leżała na ściółce.
dobranoc czy coś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz