— A jakieś szczegóły? - spytała. - Coś w ogóle z tobą ćwiczy sensownego? Wiesz, czasem się dziwię, że ktoś jego pokroju stanął na czele klanu. Jak był kociakiem, to zasługiwał na miano najbardziej leniwego kota, jakiego w życiu spotkałam. Naprawdę, jedynie siedział w kącie żłobka i tyle, zero z niego pożytku było, bo nic nie robił.
Van jedynie zadrgał koniuszkiem ogona. Jastrzębia Gwiazda nie musiał być wystarczająco pracowity, żeby nadawać się na lidera. Wystarczyła dobra gadka, umiejętności w tromtradacji i trochę wiedzy o klanowej polityce.
Poza tym nie chciał zdradzać tej kotce przebiegów treningu. Na co jej te informacje? Skoro była jego siostrą, mogła równie dobrze go sama spytać.
— Nie mam nic, co mógłbym tobie powiedzieć. Treningi z Jastrzębią Gwiazdą są męczące, ale przynoszą dobre efekty. — miauknął kocur tym samym obojętnym i zrównoważonym głosem. Nie wiedział, czy taka wypowiedź wystarczyła, by kotka nie dopytywała więcej. Nie zamierzał się rozwodzić.
* * *
Zdawałoby się, że Klanu Wilka nie mogła już spotkać większa klęska. A jednak. Jakby nie starczyła inwazja niebezpiecznych stworzeń i zmiana obozu, a także ciężkie czasy z małą ilością zwierzyny, dodatkowych problemów narobiła im Papla. Teraz mieli podejrzenie konfliktu z Klanem Nocy. Nieuniknione, że będą chcieli wykorzystać ich słabość. Cholera.
Miał na głowie inne zmartwienia. Inne, mniej dotyczące klanu. Ta dwójka samotników. Po tym, jak został wyrachowanie okaleczony przez jedną z tych dwójki przebrzydłych idiotów, nabrał do nich większej podejrzliwości. Zabił im pobratymca. I niczego nie żałował. Chętnie by to powtórzył, gdyby ponownie stanął przed decyzją zamordowania lub pozostawienia przy życiu. Ale oni? Nie potrafił odgadnąć ich motywów. Czy byli aż tak zdesperowani, by się na nim mścić? Najwidoczniej.
Niech nie zapominają, z kim mają do czynienia.
Łapy powiodły go w stronę komory jaskini, w której znajdował się żłobek. Na samą myśl o Kuniej Łapie odsłaniały mu się kły. Gdy Jastrzębia Gwiazda kazał mu ją odprowadzić i jej pilnować, nie sądził, że będzie się rzucała, wzbudzając zainteresowanie. Co pomyślą inne klany? Żałosne. Wojownik Klanu Wilka ciągnący za sobą rozryczane dziecko.
Ciekawiła go sprawa Skalnego Szczytu, a raczej - Skruszonej Mordki. Miał okazję z nią kiedyś rozmawiać. Co tak zdenerwowało lidera, że uziemił własną siostrę? Mówił, że go zaatakowała. Ale dlaczego i jak mocno?
Wchodząc do żłobka, rzuciło mu się w oczy parę kotów. Papla, śpiąca z pyskiem wciśniętym między łapy. Irgowy Nektar leżąca na kamiennej powierzchni jaskini, wylizującą jedne ze swoich śpiących kociąt. I ona. Skruszona Mordka.
— Witaj — miauknął na przywitanie. Nie znał tej kotki tak dobrze. Wydawała mu się dość ciekawa i interesowało go, czy dorównywała inteligencją swojemu bratu. — Musiałaś mocno zaatakować mojego mentora, skoro cię zdegradował. Razem z nią — rzucił, wbijając chłodny wzrok w śpiącą córkę Sosnowej Igły. Żałosna.
<Skała?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz