*Skip do teraz*
Mroczny Omen z przyjemnością patrzył na ceremonię swojego ucznia, Krzaczasty Szczyt. Trening poszedł sprawnie i pomyślnie. Kocur pilnie się uczył i szybko ukończył szkolenie.
Ale oprócz ceremonii, Klan Wilka miał zaszczyt powitać dwa nowe koty.
Stał wśród tłumu Wilczaków, mrużąc oczy, gdy Jastrzębia Gwiazda przedstawił nowych członków.
Liliowe futro. Zielone, wyzywające oczy pełne furii, które już dobrze znał. A u jej boku czekoladowy kocur z żółtymi oczami.
To oni.
To ci dwaj samotnicy, z którymi walczył. Dwaj samotnicy, którym zabił pobratymca.
Zacisnął szczęki i poczuł, jak jego pazury drapią ziemię.
Nie mógł uwierzyć.
Był z nimi w jednym klanie.
* * *
Wyszedł z jaskini, wcześniej mówiąc byłemu mentorowi, że idzie oznaczyć ścieżkę zapachową.
Musieli to robić zawsze.
Klany zauważyłyby, gdyby zapach Klanu Wilka nagle zmył się z granicy.
Zapach wiatru przecinającego las doszedł do jego nozdrzy. Pod jego łapami był roztapiający się śnieg. Nadeszła pora nowych liści.
Ziemia była grząska i błotnista. Brudziła jego łapy, które same wiodły go na granicę z Klanem Klifu.
Mieli tam dobrze. Pełno drzew, które mogły stanowić schronisko przed deszczem. Na terenach Wilczaków górowały drzewa iglaste, które nie posiadały aż tak dobrego baldachimu z liści.
Ciekawił się, jak to wygląda u Burzaków. Przecież mieli tylko te swoje nory czy co oni tam robią. Żadnych drzew. Nie mieli gdzie się skryć przed deszczem. Chyba, że mieli gdzieś parę drzew. Nie wiedział. Nigdy nie był na tych terenach, co najwyżej spoglądał na nie z granicy.
Gdy tak szedł, poczuł znajomy zapach.
Zapach kocicy, z którą rozmawiał na zgromadzeniu.
Przebłysk cętkowanego futra.
Rysia Łapa. Uśmiechnął się szorstko. Ciekawe, czy została już wojowniczką.
<Ryś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz