Na słowa ucznia biały uśmiechnął się grzecznie, wbijając wzrok w jego oczy. Już lubił Wiewiórczą Łapę. Cętkowany rudy kocur miał żółte ślipia, pędzelki na uszach i puchaty rudy ogon - a co było w nim najciekawsze? Niski wzrost i mięśnie na kończynach.
— Kim jest twój mentor? — spytał Blask, czując jak jego oczy błyszczą na widok ucznia. Nieczęsto rozmawiał z uczniami.
— To Srocze Pióro. Jest świetnym mentorem. Może trochę tylko zbyt bardzo nieśmiałym. Ale uwierz mi, posiadanie mentora jest wspaniałe!
— Naprawdę? — rzucił albinos, nie starając się nawet ukrywać fascynacji w głosie. — Nie mogę się doczekać, gdy dostanę swojego mentora. Jak myślisz, kto to będzie?
— Nie mam pojęcia. Jest tyle kotów w klanie... Ale mam nadzieję, że ty i twój przyszły mentor się dogadacie.
Blask kiwnął głową. Wiewiórcza Łapa był sympatyczny i biła od niego jakaś dziwna aura przyjaznej energii. Rozmowy z nim to przyjemność.
— To wy sobie pogadajcie. Idę spać — mruknęła tylko Jarzębinka, znikając w którymś z ciemnych kątów kociarni.
Blask dojrzał, jak Zimorodek łapie łapami kulkę kurzu. Ponownie zwrócił wzrok na Wiewióra.
— Co robią uczniowie?
— No wiesz. Mamy sporo obowiązków. Chodzimy na treningi, wykonujemy polecenia wojowników, pomagamy starszyźnie i medykom. Dostarczamy zwierzynę do kociarni. Wiem, nie brzmi zachęcająco, ale uwierz mi, nie ma nic lepszego od bycia uczniem! No może oprócz bycia wojownikiem. Nie mogę się już doczekać!
Czerwonooki kocur uśmiechnął się przyjacielsko.
— A ja z niecierpliwością wyczekuję mianowania na ucznia. Rodzice będą ze mnie dumni.
— Zawsze będę z was dumna — miauknęła z tyłu kociarni Rdzawe Futro, przypominając mu, że nie musi się starać aż tak bardzo. Ale Blask czuł potrzebę zrobienia czegoś, przez co rodzice będą z niego dumni. Czuł się niewystarczający. Bo na razie to co niby zrobił? Grzeje tyłek w żłobku i wyżera matce zapasy mleka. Jak pasożyt. A on chciał się przydać.
— Może chcesz się trochę przewietrzyć i przejść po obozie? Wiesz już co i jak? — zaproponował syn Pierwszego Brzasku.
— Niezbyt. Wiem tylko, gdzie jest żłobek. — miauknął Blask. — I chyba legowisko lidera, bo mój "tatuś" często stamtąd wychodzi.
— To nie szkodzi! Chodź, oprowadzę cię. — mruknął Wiewiór i przeniósł wzrok na Rdzawe Futro.
— Dobrze, idźcie, tylko nie przeszkadz...
— ...ajcie wojownikom, tak, wiem, mamo — odparł Blask z nutą sarkazmu w głosie, ale Rdzawe Futro tylko się zaśmiała.
— Wiem, że brzmię jak stara maruda, ale to dla twojego dobra.
<Wiewiór?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz