Zachodzące słońce było najlepszym znakiem, że można szykować się do snu. Mglisty Sen krzątała się po legowisku. Dzisiaj nie mieli pacjentów, więc mentorka przekazała mu jeszcze większą wiedzę o leczeniu i ziołach. Dzięki dobrej pamięci żaden fakt nie umknął jego uwadze. Drobna Łapa powtórzył wszystko dla upewnienia w myślach.
Czarno-biała i rudzielec zajmowali się właśnie jedzeniem ryb, kiedy do legowiska wpadła Wrzosowa Polana. Kotka trzymała za luźną skórę na karku swoją jedyną córkę. Panika odbijała się w jej oczach, a zmartwienie było doskonale widoczne na pyszczku. Odłożyła ostrożnie Orzeszkę. Koniec kolacji pomyślał Drobna Łapa, przeciągając się leniwie. Mglisty Sen pierwsza się podniosła. Podeszła do Orzeszki.
- Co jej się stało? - mruknęła, przyglądając się ogonkowi kotki.
Uczeń stanął obok mentorki i również wbił wzrok w tamto miejsce. Kropelki krwi spadały na podłoże. Ogon Orzeszki nie sterczał jak zwykle w górze. Niepokój karmicielki zdawał się narastać.
- Spadłam z gałęzi. - przyznała koteczka.
Drobna Łapa kiwnął głową. Widać, że wdała się w Śnieżną Chmurę. Mglisty Sen mruknęła coś pod nosem. Skierowała swoje kroki do składziku z ziołami. Rudzielec został natomiast z Wrzosową Polaną i Orzeszką. Ogonem wskazał na mech.
- Usiądź tam. Zaraz się zajmiemy twoim ogonem. Dobrze, że przynajmniej sobie łap nie zwichnęłaś.
Orzeszka wykonała jego polecenie. Usiadła na posłaniu, czekając na dalszą instrukcję. Drobna Łapa chwycił pajęczyny. Zajął się oczyszczaniem z krwi ogona koteczki. Poszło gładko i szybko, pajęczyny wsiąknęły krew.
- Wrzosowa Polano wyjdź. Nie potrzebuje twojego sapania nad uchem. - burknął, wywracając oczami.
- Nie mogę jej zostawić. - miauknęła karmicielka. Wyraźnie nie zamierzała się ruszać. Z troską spojrzała na swojego kociaka. Cóż, Drobna Łapa nie zamierzał jednak dać za wygraną. Najzwyczajniej wolał pracować jedynie w towarzystwie Mglistego Snu. Nie potrzebował kotki sapiącej mu do ucha.
- Wracaj do reszty kociąt. Tutaj się na nic nie przydasz. - mruknął, poruszając ogonem. Zauważył kątem oka, że biało-czarna medyczka wróciła. Wbił wzrok w przyniesione przez nią medykamenty. Bez specjalnego znaku zajął się ogonem Orzeszki. Podał kociakowi ziarenko maku na zatuszowanie bólu.
- Powiadomimy cię, Wrzosowa Polano, jak Orzeszka poczuje się lepiej. Musi zostać na obserwacji. - miauknęła stanowczo medyczka. Drobny już wtedy się domyślił, że koteczka potrzebowała dłuższej kuracji. Nie wypuszczą jej dopóki się nie upewnią, że pozwala na to stan jej zdrowia.
Wrzosowa Polana otworzyła pysk, chcąc pewnie jeszcze coś dodać. Zrezygnowała jednak pod wzrokiem Mglistego Snu. Westchnęła cicho i odwróciła głowę do córki. Liznęła ją czule po uszach.
- Bądź grzeczna, skarbie.
Z niepokojem i niechęcią opuściła legowisko. Drobna Łapa przeżuł aksamitkę na papkę. Mglisty Sen uważnie przyjrzała się ogonowi koteczki i kiwnęła głową. Czyli dobrze się nią zajął! Poczuł przypływ dumy. Mglisty Sen podsunęła Orzeszce odpowiedni medykament. Drobna Łapa wahał się, czy to nie są przypadkiem liście bzu. Jeszcze niezbyt ogarniał złamania i zwichnięcia. Papkę podał Orzeszce.
- To lekarstwo, młoda, więc się nie ociągaj. Nie mamy czasu. - mruknął. Miał ochotę iść spać. Czemu koteczce musiał się przydarzyć wypadek akurat teraz? Obserwował jak zjada lekarstwo. - Dzisiaj zostajesz u nas. Tu będziesz spać. Chyba nie boisz się ciemności, co?
<Orzeszko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz