akcja dzieje się podczas time skipu z odpisu Płomień do Trójki
Plan był prosty. Nie robiła tego tylko dlatego, że przez tego chuja Trójka źle się czuł. Sama miała ochotę komuś napsuć krwi i zdrowia. Dawno tego nie robiła, a tu proszę! Idealna okazja.
Gdy była u Potrójnego Kroku, zabrała zioła na sraczkę, które jej pokazał. Chyba liliowy był niespełna rozumu, skoro zrobił to z własnej woli. No cóż, tylko jej pomógł!
Początkowo zamierzała sprać dupsko Huraganowi. Po długich przemyśleniach, które zajęły noc po spotkaniu z Trójką, zrezygnowała z tego pomysłu. Mimo wszystko była wciąż uczniem, i to przed końcem treningu. Wiedziała, iż jeśli by się wydało, na pewno dostała by karę, że by się zesrała. Może Wróbel nie miał jaj, żeby dać rudej aż takie udupienie, ale Borsuk z pewnością tak. Sterowała bratem zza jego pleców, jak żenująco dla lidera.
W każdym razie, składowała zioła w swoim mchu. Odganiała każdego, kto miał sprzątać posłania, machając pazurami i sycząc. Nie mogą znaleźć jej skarbów!
Kiedy tak leżała plackiem na swoim posłaniu, zauważyła przechodzącego obok Dyma. Został wojownikiem przed nim, pieprzony tchórz. Chociaż tyle dobrego, że może go wykorzystać.
- EJ DYM! - Zawołała go.
Kocur podskoczył ze strachu, słysząc głos siostry. Kładąc po sobie uszy, wszedł powoli do legowiska.
- T-tak?
- Musisz tu zostać. Stać na straży mojego legowiska! - Rozkazała mu, wstając.
- C-co? Czemu? - Zapytał cicho.
- Bo to ważna misja! Nikt nie ma prawa go tknąć! Jak komuś na to pozwolisz, możesz się pożegnać z wąsami, rozumiesz??
Kocurek skulił się, ale pokiwał głową. Zajął miejsce kotki, a ruda wyszła z legowiska. Czasem jej brat się przydawał, musiała to przyznać.
Rozejrzała się, czy grupa z polowania już wróciła. Akurat jakiś kot kładł świeżą zdobycz na stosie.
Podbiegła jak błyskawica, odpychając go. Spotkała się z wiązanką pod jej adresem.
- Wypchaj się trawą, zapchlony kłaku futra - fuknęła w jego kierunku, biorąc wiewiórke, którą przyniósł.
Z wysoko uniesionym ogonem szła do legowiska. Dymne Niebo siedział grzecznie na mchu, wypatrując zielonymi oczami siostry. Płomień weszła i przegoniła wszystkich uczniów, którzy przebywali akurat w legowiskach.
- Dobra, zabieraj dupsko i zmiataj stąd - poleciła mu.
Nie musiała dwa razy powtarzać. Dym obejrzał się tylko, co ona kombinuje, nim wyszedł. Rozmyślał zapewne, za co tym razem jego siostra dostanie karę.
Płomień położyła piszczkę na ziemi. Była ładniutka, całkiem sporo mięsa. Idealnie.
Rozerwała delikatnie ranę po wojowniku, który ją zabił. Wepchnęła tam wszystkie zioła na sraczkę, jakie zgarnęła od Trójki.
Ładnie zamknęła i złapała za ogon. Teraz tylko znaleźć tego gwałciciela od siedmiu boleści.
Dla Płomień nie istniała miłość, tak więc nie rozumiała uczucia, które zakwitło między samotnikiem a medyczką. Zobaczyła, iż ten akt bardzo zranił Trójkę, na którym jej zależało, więc się wkurzyła. Nie potrzebowała, by Huragan wyrządził jej krzywdę bądź jakoś podpadł. Smutek liliowego to wystarczający pretekst, by się zabawić. Zresztą, Płomień zawsze chętnie innym przyleje, nawet bezpodstawnie.
Odnalazła kocura, który wracał z patrolu. Widocznie chciał odpocząć, bo skierował łapy w stronę legowisk wojowników.
- HURAAAAGAAAANN!! - Zawołała głośno i donośnie, zwracając na siebie uwagę nie tylko kocura, ale też połowy obozu.
Klanowicze byli już przyzwyczajeni do jej wrzasków, więc szybko zignorowali rudą widząc, że znowu wybrała sobie kogoś na ofiarę. Pewnie współczuli nieszczęśnikowi.
Huragan nie miał okazji poznać Płomień, ani wysłuchać opowieści o jej problematycznej dupie.
- Tak? - Zapytał uprzejmie, ale też pogodnie.
- Patrz co upolowałam! - Pokazała mu wypchaną, grubą wiewiórkę.
- Bardzo ładnie. - Pochwalił ją i Płomień chętnie by się napuszyła, słysząc komplement, jednak teraz miała misję. - Gdzie twój mentor?
- Gdzieś się szlaja - machnęła łapą na wzmiankę o Piórku. - Opowiedz mi lepiej, jak to jest być samotnikiem! Bardzo się bałeś w nocy? Albo musiałeś walczyć z lisami?? A może z borsukiem?
Huragan wydawał się nieco zakłopotany, jednak posłał jej spokojny uśmiech, nim nie zaczął opowiadać.
Kotka słuchała, będąc na serio zaciekawioną. O ile na początku chciała jedynie grać zainteresowaną, tak teraz uważnie wyłapywała sposoby na przetrwanie z opowieści starszego.
- Może jesteś głodny? - Wtrąciła mu się.
Miała już powyżej uszu bycie milutką i gościnną. Czuła, że zaraz padnie z całej tej serdeczności, jaką mu okazywała.
- Owszem, jestem. Byłem na patrolu i nie miałem czasu na posiłek. - Odpowiedział po chwili.
- To masz. Dam Ci moją zdobycz! W zamian za te opowieści.
Kocur uniósł brew, patrząc na nią. Chyba jednak łyknął haczyk, bo po chwili sięgnął po wiewiórkę. Zajęło mu chwilę, by obedrzec ją z futra.
Płomień w tym czasie grała zajętą sobą. Wylizała swoje łapy, potem uszy. Kocur w tym czasie zjadł mięso nafaszerowane ziołami. Na jej pyszczku zawitał diabelski uśmieszek, a gdyby mogły, na łbie by jej wyrosły rogi.
Minęła dłuższa chwila, podczas której kocur oblizywał wąsy, krzywiąc się nieco. Płomień zdawało się, iż usłyszała z żołądka starszego jakiś dziwny dźwięk... Albo może nie z żołądka...?
- Smak tej wiewiórki był...- Zaczął po chwili, jednak dokończył po sekundzie, jakby szukał odpowiedniego słowa. - Niecodzienny.
- Może jakaś odmiana inna? - Podsunęła niewinnie.
Kocur wzruszył ramionami. Po chwili jego pysk wygiął grymas. Widocznie spanikował, podnosząc się chwiejnie. Jego wzrok zaczął latać w tę i tamtą.
Oh, jaka szkoda, że w pobliżu nie było krzaków.
- J-ja... Uh, w-wybacz - wymamrotał, przebierając łapami.
Nerwowym wzrokiem rozglądał się za ustronnym miejscem, a Płomień widziała, jak jego futro oblewa pot. Uśmiechnęła się diabelsko, po chwili jednak zmieniając wyraz pyska na zmartwiony.
- Oh? Zaszkodziła Ci? - Zapytała z troską. - Nie wiedziałam! Mogła być chora!
Słowo "przepraszam" nie znajdowało miejsca w jej słowniku. Patrzyła więc, sztucznie zmartwiona, jak kocur coś mamrocze, odchodząc. Następnie uśmiech, jaki wstąpił na jej pysk, był doprawdy diabelski oraz dumny z siebie.
Ahh, nie ma to jak szczeniackie zagrywki.
Ruszyła za kocurem, machając ogonem rozbawiona. Biegł przez obóz, do miejsca, by się wypróżnić. Ahahshs a co jeśli nie zdąży? Może powinna zacząć już z niego żartować? Chociaż wtedy pozna jej prawdziwą intencję, a tego nie chciała.
Usiadła więc w idealnym punkcie obserwacyjnym, niedaleko jedynych krzaków w obozie i patrzyła na rysujący się ból na pysku kocura.
Nazwiecie ją sadystką? Cóż... Warto było dla tego widoku!! Cholernie satysfakcjonujące. Chyba częściej będzie odwalać takie akcje. Po cichu, ale efekt spektakularny!
Kiedy znudziło ją to, a widziała wyraźnie, iż kocur prędko nie zazna spokoju, podniosła tyłek. Ruszyła ku legowiskom uczniów, by pławić się w zadowoleniu. Niedługo będzie mogła iść do Trójki i mu się pochwalić! W końcu spełniła jego prośbę o załatwieniu Huragana. Haha!
Cudownie :')
OdpowiedzUsuńPłomień, szatanie, zwolnij. Chociaż w tym przypadku to raczej rozwolnij 🙃
OdpowiedzUsuń