Jeżowa Ścieżka wbił wzrok w rośliny, które wraz ze Stokrotkową Łapą zerwali na dawnych terenach Klanu Lisa. Było ich niewiele. Zdecydowanie trzeba było uzupełnić zapasy. Medyk i uczennica zaraz po powrocie zajęli się swoim legowiskiem. Poprawili je tak, żeby przyszłym pacjentom było miło w środku. Nazbierali sporo mchu na posłania i wyczyścili składzik. Mimo ciężkiej pracy dalej pozostało sporo do skończenia. Wyrzucili spalone zioła, wiec uzupełninie było podstawą.
Czekoladowy westchnął. Łapą odsunął na bok rośliny i chwycił przygotowany "koszyk", gdzie wrzucił z zużyte pajęczyny oraz stare zioła, które przez pożar nie nadawały się do użycia. Usłyszawszy kroki przy wejściu, odstawił swój tobołek. Ktoś potrzebował pomocy? Może Pląsająca Sójka znowu skarży się na ból bioder? Zostało mu trochę stokrotek.
- Jeżowa Ścieżko?
Usłyszał głos Mokrej Gwiazdy. Czekoladowy kocur wyłonił się z środka. Przywódca machnął spokojnie ogonem. Jeżyk skinął mu głową na powitanie.
- Mogę ci jakoś pomóc? W szukaniu ziół albo coś....?
- Oh, to miłe z twojej strony. - miauknął z uśmiechem kocur. - Ale pewnie jesteś zajęty. Klan ciebie potrzebuję w tym trudnym czasie. Czeka nas jeszcze sporo pracy. Zaraz zabiorę Stokrotkową Łapę i wybierzemy się na zbiory.
Westchnął. O ile coś zostało na spalonych terenach. Nagle do głowy weszła mu myśl. Jeśli nie znajdą na swoim terytorium, uda się do Klanu Wilka i Klanu Nocy. Medyk mógł przekraczać granicę z innymi klanami w celu pozyskania potrzebnych roślin.
- Mnie również czeka dużo pracy. Jeśli chcesz to możesz mi jutro towarzyszyć w zbieraniu kocimiętki, wybieram się do Siedliska Dwunożnych. Resztą zajmę się sam. Nie wiem, czy nie będę musiał poszukać ziół na terenach innych klanów. U nas pewnie nie zostało zbyt wiele, a pobratymcy potrzebują mojej pomocy.
Mokra Gwiazda zmrużył oczy. Jeżowa Ścieżka wzruszył ramionami. Doskonale wiedział, że Mokry nie przepada za Klanem Wilka. Z resztą chyba z żadnym klanem nie miał dobrej relacji. Słyszał wiele szeptów na Zgromadzeniu przeciwko niebieskiemu kocurowi. Dla dobra klanu Jeżowa Ścieżka był jednak gotowy narazić się nawet przyjacielowi. Pobratymcy go potrzebowali. Nie mógł ich zawieść.
Tej nocy nie mógł zmrużyć oka. Głośne grzmoty dochodzące z daleka skutecznie odpędziły jego umysł od snu. Do tego z farmy dochodziły z większą siłą. Jeżowa Ścieżka podniósł się ze swojego posłania, leniwie się przeciągając, zanim wyszedł na zewnątrz. Panowała ciemność. Nikt nie stał na straży i można by pomyśleć, że było całkowicie pusto, gdyby nie niebieskie futro w oddali. Czekoladowy w kilku susach znalazł się przy Mokrej Gwieździe.
- Cześć. - przywitał się, siadając obok kocura.
Ten zaskoczony jego obecnością, podniósł pośpiesznie głowę. Wbił wzrok w medyka, który w odpowiedzi uśmiechnął się lekko. Podniósł wzrok na niebo. Tak, pamiętał! To światła! Te same, które widział za bycia uczniów. Wtedy również z Mokrym siedzieli obok siebie. On jako zastępca, Jeżyk jako uczeń. Od tego momentu tyle się zmieniło. Koty odchodziły i przybywały. Zdarzył się pożar i pomoc Klanowi Wilka. Jeżowa Ścieżka nie mógł oderwać wzroku od migoczących, wybuchających świateł, oświetlających całe niebo. Widok był naprawdę piękny i mimo ogromnego hałasu sprawił, że niebieskooki poczuł się dosłownie tak, jakby te fajerwerki były początkiem czegoś nowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz