Rzeczna Bryza od samego rana była niespokojna.
Przez cały dzień z irytacją kręciła się po obozie, jakby robaki zamieszkały w jej posłaniu i nie mogła spędzić w nim ani chwili dłużej – w przeciwieństwie do Jabłuszka, który po stopnieniu śniegu zdecydował, że realny świat jest głupi i zaczął spędzać większość czasu na drzemaniu oraz rozmyślaniu. Jednak mimo najszczerszych chęci, kociak nie mógł zasnąć. Wodził wzrokiem za przemierzającą obóz po raz setny Rzeczną Bryzą i zastanawiał się, czy jej zdenerwowanie jest wynikiem ich porannej dyskusji.
Oczywiście poszło o Psią Łapę.
- Czemu nie możesz mnie do niego zabrać? - zapytał rankiem Jabłuszko, ze zniecierpliwieniem bijąc ogonem na boki. - Przecież często się z nim s-spotykasz – stwierdził zuchwale, na co Rzeczna Bryza niespokojnie obejrzała się na boki.
- Zamierzasz informować o tym cały Klan? - fuknęła cicho, rzucając mu ostre spojrzenie. - Zabiorę cię ze sobą, kiedy podrośniesz – obiecała po raz kolejny, zupełnie nie zadowalając Jabłuszka, który z irytacją strzepnął uszami.
- Mówisz mi to cały czas – burknął, kładąc głowę na łapach.
Tak, zachowanie Rzecznej Bryzy MUSIAŁO być wynikiem ich dyskusji.
Jabłuszko doszedł do wniosku, że matka prawdopodobnie martwi się, że kociak pójdzie za nią, gdy postanowi wyjść z obozu. Z jego perspektywy ta teoria wydawała się po prostu śmieszna, ponieważ ani nie miał ochoty, ani odwagi, by oddalać się z bezpiecznego żłobka. Mimo to z powodów znanych tylko i wyłącznie Klanowi Gwiazdy (jeśli takowy rzeczywiście istniał) postanowił podrażnić matkę. Wstał i dumnym krokiem ruszył w stronę legowiska medyka, z trudem powstrzymując się od rzucania bezczelnych spojrzeń w stronę Rzecznej Bryzy, wyraźnie zaskoczonej działaniem syna.
W sumie Jabłuszko również nie bardzo miał pojęcia, co wyprawia, ale to inna sprawa.
Legowisko medyka różniło się od żłobka pod wieloma względami. Przede wszystkim, było bardziej uporządkowane i spokojne (a przynajmniej w tej chwili – Jabłuszko słyszał kilka mrożących krew w żyłach opowieści o straszliwych zarazach oraz bitwach, podczas których uzdrowiciele mieli łapy pełne roboty). Od unoszącego się w powietrzu zapachu ziół kociakowi zakręciło się w głowie. Nie zamierzał wchodzić do tego miejsca, Klanie Gwiazd (którego obraz prawdopodobnie jest przekłamany) broń! Przyglądał się z bezpiecznej odległości, obserwując jak Drobna Łapa, uczeń medyka powtarza pod nosem zdobyte informacje.
- Co ty tu robisz, maluchu? - nagle za plecami kociaka rozległ się pogodny głos Oszronionego Futra. Jabłuszko poczuł, jak jeży mu się sierść na karku. Odwrócił się na pięcie i bez słowa czmychnął między nogami zaskoczonego wojownika.
Zrobił to na tyle szybko, że kątem oka zdołał wyłapać znikający w krzakach ogon Rzecznej Bryzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz