Pokiwała ostrożnie głową.
— Jasne — mruknęła.
Chciała pójść do stosu aby przekąsić coś z rana, ale najwidoczniej i tego dnia zje później.
***
Ślimak kazał jej się zakamuflować i śledzić go w drodze do chorego dębu, aby potem pomóc mu w pielęgnacji jego liści. Łuska szła więc powolnym krokiem, oblepiona błotem i gałązkami. W oddali widziała cel do którego miała dojść. Zwiadowca szedł rozluźniony, najwidoczniej próbując udawać niczego niespodziewającego się wroga. Dąb był coraz bliżej i bliżej. W końcu Łuska postanowiła zeskoczyć z dużego kasztanowca i przebyć ten kawałek pieszo, miedzy drzewami.
— Och, tutaj jesteś! — miauknął z uśmiechem czarny point, kiedy ta niefortunnie upadła na ziemię. Mruknęła coś niezadowolona i otrzepała futro.
— Przepraszam… — westchnęła cicho.
— Nic takiego! Zdarza się! No, to teraz pomóż mi z tymi liśćmi!
Łuska urwała chory liść, słuchając paplaniny wydobywającej się z pyska Ślimaka, przerwanej odgłosem urywanych pojedynczo liści.
— … i wtedy zdałem sobie sprawę, że to była wiewiórka! Powinienem był to stwierdzić wcześniej, ale jakoś się rozkojarzyłem, wiesz, skaleczyłem się ostatnio i dostałem od Plusk takie czarne ziarenka! Byłem po nich bardzo senny, ale chciałem wyjść na spacer! — zakończył tą historie po raz… chyba już dziesiąty.
— Rozumiem — mruknęła Łuska, która zdążyła już wykonać swoją część pracy.
— Wracamy już?
Dymna kotka pokiwała głową.
***
— Ja, Agrest, przyzywam naszych przodków aby spojrzeli na tą uczennice. Ciężko pracowała jako uczeń wojownika jak i zwiadowcy. Pod okiem Ślimaka doskonaliła umiejętności których z początku uczyła ją Mrówka, ale pod innym kątem — ciągnął jednostajnym tonem lider.
Czuła na skórze przytłaczający wzrok Owocowego Lasu, oraz pary zielonych ślepi gniewnie wgapiających się w swoją córkę.
— Łusko. Czy przysięgasz chronić klan jako zwiadowca?
Szpak wzdrygnął się.
— Ja… — Niebieska zamilkła. Uporczywe spojrzenia kotów przygniatały ją. Chciała zostać zwiadowcą, owszem. Jednocześnie obawiała się ojca, a z kolejnej strony narobiłaby mu wstydu gdyby odrzuciła propozycje Agresta. — Przysięgam.
Rozległy się wiwaty i miauknięcia z pogratulowaniem dla nowo upieczonej zwiadowczyni. Szare futro przeszło obok niej.
— Musimy porozmawiać — zawarczał z gniewem w głosie.
Łuska podkuliła ogon i szybkim krokiem wyszła za Szpakiem.
***
— Co ty sobie myślisz?! — Zawarczał wojownik — Miałaś zostać wojowniczką, rozumiesz? Liczyłem na to, że pójdziesz w moje ślady! Zwiadowcy są głupkami! — Uderzył ją w pysk. Dymna zaskomliła.
Kolejne uderzenie. — Jesteś słaba. — Zmrużył oczy. — Dobrze wiesz, że tego nienawidzę. Dlaczego ukrywałaś przede mną ten głupi trening?! Teraz już za późno! — Przybliżył pysk do jej ucha. Zawiodłem się, Łusko — syknął, ponownie przymierzając się do wymierzenia ciosu. Łuska w porę zamknęła oczy. Pazur kocura zahaczył o jej powiekę.
Kotka z przerażeniem w oczach zerknęła na ojca.
— Przepraszam… — miauknęła cicho i uciekła do obozu z łzami spływającymi po policzku.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz