— Nie możemy brać tego z czyjegoś legowiska. — mruknęła, trącając kociaka nosem, by go pocieszyć. — Spróbuj z naszego i wtedy się pobawimy, dobrze?
Usiadła, przenosząc śpiącą Moczarkę trochę bardziej na bok. Nie chciała mu zabierać tego fragmentu samodzielności, którym wykazywał się, chcąc coś zdobyć. To zawsze jakiś trening siły, możliwość obserwacji malucha, nim oni go zabiorą. Miała przeczucie, że niedługo go straci z oczu.
Nie wiedziała co myśleć jednak o jego niechęci do siostry. Z jednej strony martwiła ją ona, bo nie chciała, by któreś czuło się samotnie. Ale nie powinna ich zmuszać do pozytywnej relacji, mogła tylko próbować ich w niej pomóc. Z drugiej… Miała wątpliwości czy koteczka przeżyje. Była o wiele słabsza niż Pajączek. Może będzie lepiej, jeśli nie będzie jej lubił, gdyby miała zginąć. Z niepokojem wyłapywała na nich spojrzenia kultystów. Obserwowali ich. Szukali wymówki, by się ich pozbyć, obrócić ich przeciwko niej, zabić Moczarkę, a potem Pajączka, gdy tylko podwinie mu się łapa.
Nie była najlepszą matką, ale robiła, co mogła. Próbowała dawać dwójce maluchów uwagę, tyle ile mogła. Każdy moment, gdy jej świadomość dziwnie się nie wyłączała i gdy miała siłę zrobić cokolwiek innego niż odruchy bezwarunkowe, poświęcała im. Chyba próbowała odkupić w ten sposób powołanie ich na świat w tym okropnym miejscu. Wybielić swoją winę. Może ich imionami próbowała wymanifestować ich wspólne życie w Klanie Nocy. W końcu dobierała je tak, by pasowały do nadbrzeżnej natury.
Może zdążyłaby zabić ich i siebie, gdy przeniosą ich wkrótce do żłobka i będzie mniej świadków.
— Mamo! — zawołał czekoladowy i poczuła, jak spada, by wzdrygnąć się z szoku i spojrzeć na małego. Miał kawałek mchu obok siebie. Co powinna powiedzieć...?
— Brawo, udało ci się! Jesteś bardzo silny. — szepnęła i liznęła go po czółku. — To jak chcesz się pobawić?
<Pajączku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz