Kremowa kupa futra podbiegła do niej. Miały iść razem na patrol wraz z Perkozem i Lulkiem. Nie znała kocurów, a bardziej wolała nie poznawać. Jej planem był patrol w ciszy. Pozbawiony bzdednych rozmów o niczym.
- Hejcia! Idziemy? - zapytała Krucha.
- Hejcia! Idziemy? - zapytała Krucha.
Mleczyk skrzywiła się. Pierwszy raz słyszała kota używającego takiego zwrotu. Nienawidziła zbędnych zdrobnień a jeszcze bardziej tak głupio brzmiących.
- Tak. - odpowiedziała i wstała.
Szli w stronę wyjścia z obozowiska. Szylkretka przyspieszyła i wysunęła się na prowadzenia, jak zamierzała. Nie obchodziło ją co będą robili Lulek i Perkoz. Byle z dala od niej. Kremowa najwidoczniej miała inne plany. Zerkała ukradkiem w jej stronę. Uciekała wzrokiem gdy Mleczyk wpatrywała się tępym spojrzeniem "czego chcesz?". Liderka patrolu sapnęła zirytowana. Gdzieś z tyłu głowy męczyła ją ta sprawa. Nie rozumiała o co chodziło Kruchej. Zatrzymała się gwałtownie. Cała trójka spojrzała na nią.
- Co się dzieje? - zapytał Perkoz.
- Idźcie przed nami. Spotkamy się przy Upadłej Gwieździe. - powiedziała do kocurów.
Lulek kiwnął głową, a Perkoz poprosił by nie zwlekały zbyt długo. Szylkretka miała koło dupy jego prośbę, ale udała, że to uszanuje. Swój wzrok przeniosła na kremową. Zdawała się trochę zestresowana.
- O co chodzi, Mleczyk? - zapytała jak zawsze z uśmiechem.
Wojowniczka nastroszyła ogon i podeszła do kotki. Dość blisko, by ta na pewno dobrze ją usłyszała.
- Jeśli chcesz się ze mną "zaprzyjaźnić", choć wątpię,że naprawdę tego chcesz, to przestań się tak irytująco zachowywać. To nie żłobek. - syknęła na kremową. - Zrozumiałaś?
Nie czekając na jej odpowiedź ruszyła do przodu. Jedynie obejrzała się po paru krokach czy szła za nią. Na jej szczęście tak. Przynajmniej nie była głupia.
********
Zachowanie Kruchej wychodziło poza jej rozumienie. Kotka zaczęła pojawiać się coraz częściej w jej życiu nieproszona. Witała się z nią. Często spotykała się z jej wzrokiem. Zawsze się niemal uśmiechała. To wszystko stawało się podejrzane z każdym księżycem. Mleczyk przez parę wschodów słońca rozważała czy Fretka nie pilnowała jej przez niepozorną Kruchą, ale szybko wykluczyła tą opcję. Wystarczyło podejrzeć jak idzie kremowej trening na zwiadowce. Nie żeby interesowała Mleczy w jakikolwiek sposób. Musiała się upewnić czy Krucha jest w stanie jej zagrozić realnie. Widziała, że zadaje się z Borsukiem i jego siostrą. Zdawała się mieć dobrą relację z większością Owocniaków w przeciwieństwie do szylkretki. A w końcu Mleczyk się tutaj urodziła i wychowała.
- Mleczyk? - wypowiedziała jej imię Gwiazdnica.
Najeżona spojrzała na nią.
- Zostaw mnie w spokoju. Mam cię dość! Przynosisz mi wstyd... Owocowy Las dawno nie widział tak starego ucznia jak ty! - wydarła się na kotkę i odeszła cała spięta.
Liliowa pewnie się popłakała. Nie obchodziło ją to. Mogła przyłożyć się do nauki. Jeszcze księżyc i poprosi Komara o zmianę ucznia. Nienawidziła takich skończonych debili. Nie miała czasu na bezużyteczną kotkę. Musiała rozgryźć Kruchą. Kremowa musiała coś ukrywać. Nie mogła być idealna. Nikt nie był, nieważne jak próbował. Nowa musiała mieć swoje brudne sekrety, a Mleczyk zamierzała z niej wszystko wyciągnąć.
- Ej! - na granicy warknięcia z krzykiem zawołała do kremowej.
Krucha zaskoczona odwróciła się szybko.
- Witaj, Mleczyk, coś się stało? - powiedziała pogodnie.
Szylkretka zmarszczyła nos.
- Nie chciałaś się zaprzyjaźnić, czy coś? Mam dość tych dziwnych podchodów, albo robimy to na serio, albo wcale. - oznajmiła.
<Krucha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz