- Jak myślicie, czy niebezpieczeństwo jest blisko? Z taką ilością dzieci, jaką posiadamy, ewentualna ucieczka będzie utrudniona.
Raptem szum zaniepokojonych rozmów uniósł się, trafiając jak fale w jej bębenki. Ona sama też się bała, jeszcze niewiele informacji przyjęła do swojej główki. Czym te istoty mogły być? Z pewnością nie brzmiało to jak przyjazne powitanie.
- Wnioskuję po tonie, że mamy do czynienia z wilkami. - mruknął czarno-biały kocur o lodowatych oczach. - Co prawda nie wyczuwam ich zapachu, ale lepiej się ruszyć. Wolałbym uniknąć konfrontacji, póki nie mamy terenów.
Zwykły spacer przeszedł w trucht powodując, że kotka zaczęła nieznacznie bujać się w pysku noszącej ją Irgowego Nektaru. Serce biło w głębi klatki z taką siłą, że płynąca w niej krew zdawała się przepływać aż przez uszy, a nieprzyjemne uczucie nie chciało przejść tak długo, jak wszyscy wystarczająco się nie oddalili od źródła groźnego dźwięku. Dopiero ponowny spokój przywrócił ją do stanu relaksu. Z ciążącą głową odwróciła się do Cienia. Jak ona przez ten cały czas spała? Szakal nie mogła za cholerę tego pojąć, lecz nadchodzący sen nie pozwolił na długie myślenie.
***
Pac, pac, pac.
Czyjeś drobne łapki trafiały boleśnie w grzbiet. Z zaskoczeniem wstała od brzucha śpiącej matki, by zaraz przed sobą ujrzeć znudzone, brązowe oczy swojej siostry. No tak, czego miała się spodziewać? Tylko ona okazywała zainteresowanie czyjąś osobą w tak perfidny sposób. Szakal wolno przekręciła źrenicami, jak nic zacznie głupie pierdzielenie na temat tego, jaka to ona jest debilna.
- Czego ty znowu chcesz? - cicho syknęła.
Nie miała zamiaru odnosić się wrednie do Cienia, nawet jeżeli była najbardziej nieznośnym kurduplem tego świata, jednak nerwy już wychodziły na wierzch. Ledwo co pożyła, a złota kotka znała ją niemal tak, jakby była częścią niej. Obecność rodzeństwa nie mogła zwiastować niczego dobrego.
- Upewniałam się, czy żyjesz. - na czarnym pysku wykwitł lekki uśmiech. - Pukałam w ciebie z chyba sto razy. Uwierz mi, nawet się nie ruszyłaś, przez co już myślałam, że mam przed sobą zwłoki i wreszcie ciebie pochowają. - uśmieszek tylko się powiększał i wcale nie był życzliwy. - Szkoda, muszę na tą chwilę poczekać dłużej.
- I tylko po to mnie obudziłaś? - prychnęła z pogardą - Daj mi więc spokój i odejdź.
- Oczywiście, że nie. Chcę, abyś ze mną poszła.
- Że niby ja z tobą? - nie dowierzała wypowiedzianym słowom. Szakal to ostatni kot, z którym ona chciałaby spędzać czas. - Ty się dobrze czujesz dzisiaj?
- O dziwo tak. - gniewnie drgnęła ogonem. - Tak się składa, że wszyscy są zajęci, a samemu jest mi nudno, więc zostałaś tylko ty. Nie myśl sobie, że nagle zmieniłam o tobie zdanie.
Nie marzyły jej się jakieś przechadzki z siostrą, ba, z pewnością będzie robiła coś, co jej się nie spodoba. Ale czy miała jakiś wybór? Co prawda mogła ponownie iść spać, lecz nie chciała nawet myśleć o konsekwencjach zadzierania z Cieniem. Jedyne co pozostało, to wzdychać pod nosem i iść za nią potulnie.
Z niechęcią wstała na łapy i powłóczyła tam, gdzie prowadził czarny ogon. Wiatr wiał przyjemnie, gdy obie tuptały w stronę pobliskiego kamienia, przerastającego je wzrostem przynajmniej pięciokrotnie. Niezwykły widok ucieszył ją mimo towarzystwa. Znaleźli idealne miejsce, by móc miło (o ile to było możliwe) spędzić czas. Teraz modliła się wyłącznie o to, aby wszystko przebiegło pokojowo.
- Więc, dlaczego akurat to miejsce?
- Chciałam wybrać teren, w którym nie plączą się dorośli. - warknęła nieznacznie. - Zaczynają działać mi na nerwy co niektórzy. Poza tym nie miałam żadnego celu.
- Rozumiem. - westchnęła. - Co w takim razie robimy?
- Nic.
- Jak to nic? Jestem pewna, że coś kombinujesz.
Czarna kotka podeszła niebezpiecznie blisko do Szakala, nie wahając się wyjąć pazury. Czy chciała zrobić jej krzywdę? Spodziewała się, że kiedyś nadejdzie ten dzień, ale nie aż tak szybko. Aczkolwiek może przesadza? Może to tylko sposób pokazywania swojej dominacji? Cokolwiek oznaczała ta sytuacja, Szakal nie była pewna, czy jest na to gotowa.
<Siostro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz