Srocza Łapa ledwo co nadążała za natłokiem słów wychodzących z pyska czekoladowej. Kocica piszczała coś, skomlała, wciskając mordkę w łaciate futro siostry.
– Przestań być taką beksą, przynosisz nam wstyd! – warknęła Sroka, wlepiając zdenerwowany wzrok w Paskudę. – Z resztą, nie ty jedyna nie jesteś zachwycona przebywaniem wśród tych… wariatów. – dodała ściszonym głosem.
Paskuda jeszcze głośniej zachlipała z bezradności.
– No przestań patrzeć na mnie takimi oczami! To nie moja wina, że dajesz sobie dawać w pysk gówniarzowi, ani że jesteś taka płaczliwa. To, że idziemy w nieznane też nią nie jest, ale tego pragnęła Mama. Ona zawsze chciała dla nas najlepiej, więc rusz czasami tym pustym łbem i zastanów się nad tym co robisz i dla kogo.
– A-ale c-czemu musimy i-iść…? N-nie rozumiem… – załkała Paskuda, przysuwając się jeszcze bliżej Sroki.
– Ty nigdy nic nie rozumiesz! Ciągle tylko ryczysz i ryczysz, więc co się dziwić! – odpowiedziała szybko Srocza, celowo unikając odpowiedzi na zadane przez siostrę pytanie. Nie miała zamiaru się jej przyznawać, że sama nie rozumiała celu ich podróży.
Wychudzona kocica przylgnęła do Sroczej Łapy tak mocno jak było to możliwe, próbując odnaleźć w siostrze jakiekolwiek pocieszenie i poczucie komfortu. Jednak dla czarno-białej było to całkowite przeciwieństwo tego. Najbardziej na świecie pragnęła teraz, aby to brudne stworzenie znalazło się jak najdalej od niej. Ona sama chętnie by pomogła siostrze w opuszczeniu jej przestrzeni osobistej, gdyby tylko Paskudna Łapa przestała z takim zawzięciem smarkać w jej śliczne futerko, dość mocno ograniczając zakres ruchu uczennicy.
– Nie musimy już codziennie się chować i uciekać, więc może to w końcu doceń. Masz co jeść i gdzie spać. Większość tutejszych kotów traktuje cię lepiej niż powinny traktować kogoś twojego pokroju. Masz tego swojego, uh, Zastraszonego. Jak nie dasz sobie rady z byciem tym całym wojownikiem to coś cię najwyżej zeżre i w najlepszym wypadku się otruje. Ale póki jeszcze cię nie zeżarło, masz wszystkie łapy i ogon na miejscu, to przestań stwarzać problemy, bo z tego co widzę to jest to jedyne co robisz poza płaczem.
– J-JAK TO ZEŻRE?!? – wrzasnęła Paskudna Łapa, ze strachu wbijając pazury w kończyny Sroczej, która wydała z siebie donośne syknięcie.
Zielonooka już myślała, że zaraz się nie powstrzyma i wydrapie Paskudzie gałki oczne, ale na szczęście dla czekoladowej, do kocic podeszła Daliowy Pąk.
– Dużo urosłyście odkąd was znaleźliśmy. – zaczęła szylkretka delikatnie się uśmiechając, chociaż jej pomarańczowe oczy zdradzały, że niekoniecznie był to szczery uśmiech. – Mam nadzieję, że będziesz dobrą uczennicą, Srocza Łapo. – skłoniła łbem do swojej termiantorki.
– Też na to liczę. – odpowiedziała Sroka, próbując dyskretnie odsunąć od siebie Paskudę, która teraz niezręcznie wlepiała przerażony wzrok w starszą wojowniczkę.
<Paskudo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz