Z dnia na dzień szedł mu coraz to lepiej a on nie zamierzał ukrywać, iż nie jest z tego faktu wielce dumny. Kocur chodził napuszony niczym paw. Szczególnie, iż miał świadomość, że jego idol go obserwuje. Nie mógł spierdolić tego, szczególnie teraz, gdy Mroczna Gwiazda czegoś od niego oczekiwał.
Widział też dumę Motylego Trzepotu, kotka była bardzo szczęśliwa, że jej syn został zauważony. No, co prawda nie był jej biologicznym synem, jednakże od momentu, kiedy otwarcie wyrzekł się Cisowej Kołysanki, zaczęła ten kocięcy żart traktować chyba serio.
Oddychając ciężko, gdy para uciekała z jego pyska - wpatrywał się w przestrzeń przed sobą, chcąc zregenerować siły.
— Mroczna Gwiazda mnie o ciebie wypytywał — odezwała się niespodziewanie, chcąc pokonać złowrogą ciszę. — A w sumie bardziej o to, jak ja radzę sobie z twoim treningiem. Uważa cię za niezwykle uzdolnionego i boi się, że zmarnuję twój potencjał — parsknęła, przewracając oczami. — Najwyraźniej nie docenia twojego charakteru, nie dałbyś się przecież nikomu zmarnować, czyż nie? — zamruczała już mniej arogancko. Wiedział, że szylkretka lubi, jak się ją chwali, ale i sama potrafiła obdarowywać innych komplementami. — Mimo wszystko to powód do dumy, że lider wyróżnia cię na tle klanu. Kto wie, może kiedyś dojdziesz tam, gdzie on, a przy tym osiągniesz więcej? — zagadnęła, spoglądając na niego z pewnego rodzaju matczyną dumą, której nieświadomie potrzebował
— Nie wiem, zobaczymy — odparł zdawkowo, wracając do treningu. Jakoś nie miał ochoty się teraz nad tym rozwodzić.
* * *
po dołączeniu do kultu i zabiciu samotnika
Rzucił się na Motyli Trzepot tak, jak ta mu poleciła. Kotka jednak zwinnie uniknęła jego łap, skacząc w bok. Gęsia Łapa jednak nie próżnował, wysunął pazury i zaszarżował na kotkę. Ta odsunęła się, jednak Gąsior zdołał podrapać ją po policzku.
Liliowy odwinął się natychmiast i korzystając z sytuacji, że szylkretka zajęta była przeżywaniem, że jej idealne lico zostało skalane - rzucił się jej wprost do gardła, jakby polował na jakiegoś samotnika czy pieszczocha.
Ruda uderzyła grzbietem o grunt, stękając z bólu.
— Wygrałem — miauknął z dumą, kładąc łapę na jej gardle. Kocica zmarszczyła brwi, zrzucając z siebie ucznia. — Co, koniec treningu? — parsknął z nutą irytacji oraz nonszalancji w głosie.
< Motyl? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz