Jak ostatnio co noc, dręczyły go koszmary. Niewyspany (powoli zaczynał się do tego przyzwyczajać), powlókł się do centrum obozu, na wypadek gdyby wyznaczono mu patrol. Nie zwracając uwagi na innych klanowiczów, stanął w bezpiecznej odległości od reszty i nasłuchiwał, udając że nie widzi spojrzeń rzucanych mu przez Iglasty Krzew, zresztą kocur szybko znalazł sobie nową ofiarę - Cętkowany Liść. I stało się, dostał patrol razem z nią. Zupełnie zignorował dziwne przejęzyczenie zastępcy, jak wszystko, co nie dotyczyło planu zabicia Lisiej Gwiazdy. Nieobecny, podążył za resztą grupy. Zastanawiał się, jaka pora będzie najlepsza do wejścia do obozu Klanu Klifu. Czy mógł poprosić Srokę o spotkanie o konkretnej porze? Mogłoby to wzbudzić jej podejrzenia… Z drugiej strony, nie może zdać się na przypadek…
- Mogę coś powiedzieć? - głos któregoś z kotów wyrwał go z zamyślenia. Młody pytał o możliwość polowania, Wilcze Serce szybko przestał słuchać wymiany zdań między nim a mentorem. Zastrzygł uchem dopiero słysząc swoje imię, dzięki czemu dowiedział się, że robią przerwę na polowanie. Parsknął, rzucając jakąś uwagę o ilości zwierzyny i oddalił się zadowolony z chwili dla siebie. Bardziej z obowiązku zaczął tropić i w krótce natrafił na ślad, prawdopodobnie myszy. Jasne. Jak kot chce mieć trochę spokoju to w pustym lesie pojawia się zwierzyna, tuż pod jego nosem… Westchnął, odkładając planowanie idealnego zabójstwa Lisiej Mendy na później. Nie minęło dużo czasu, gdy stał gotowy do skoku. Spiął mięśnie, już czując mysz w pysku…
Dostrzegł tylko cień migający z boku i wylądował w zaspie.
- Na osty i ciernie - Tylko jej tu brakowało… Wygrzebał się z zaspy i spojrzał na Cętkowany Liść. Dostrzegł mściwy błysk w jej oku, zupełnie nie tego się spodziewał. Poczuł jak jeży mu się sierść na karku. Czy ta pokraka musiała zjawić się akurat wtedy, gdy chciał być sam?
Obnażył kły. Na dodatek ewidentnie szukała zaczepki, a to ostatnie, czego mu było trzeba.
No właśnie. Nie potrzebował awantur. Wzruszył tylko ramionami i rozluźnił mięśnie. Ruszył dalej przed siebie, próbując złapać trop spłoszonej myszy.
- A ty dokąd? - burknęła. Nic nie irytowało zdenerwowanych kocic bardziej, niż ich ignorowanie. Szkoda, że o tym zapomniał.
- Nie twoja sprawa - warknął ostrzej niż zamierzał. Kotka tylko uśmiechnęła się w sposób nie zwiastujący niczego dobrego.
- A właśnie że moja. Jesteśmy z tego samego klanu, na dodatek ja cię tu przyprowadziłam.
- I co z tego? - parsknął. - Zresztą, świetnie dbasz o klan, pozbawiając go piszczki.
Zamachała nerwowo ogonem na boki, nie za bardzo wiedząc, jak się odgryźć.
- A ty masz prawo znikać na całe dnie? Ta mysz to nic w porównaniu do piszczek, które przyniosłam w czasie, gdy ty włóczyłeś się niewiadomo gdzie.
- Nie twoja sprawa - warknął ponownie, jeżąc sierść. - Mam coś ważnego do zrobienia. Poczuł mimowolny skurcz mięśni w łapie. Ostatnio zdarzały mu się coraz częściej...
- Ważnego? Ciekawe co - parsknęła. - Może dzieci jakiejś kotce z innego klanu? Powiedzmy… Klanu Klifu.
Ledwo powstrzymał się przed rzuceniem na tryumfalnie uśmiechniętą kotkę. Psia mać! Musiał pachnieć Sroką po ich spotkaniu, zupełnie o tym nie pomyślał… Nie miał zamiaru z niczego się tłumaczyć tej burej kupie futra. Psia mać, psia mać, psia mać!
Nagle poczuł, jak jego ciało wypełnia znajome uczucie lodowatego chłodu. Odetchnął głębiej, opanowując nerwy. Podszedł bliżej do przyglądającej mu się z zadowoleniem kotki i spojrzał na nią z góry. Jak kiedyś, zanim dołączył do klanu.
- A gdyby nawet, co cię to obchodzi? - wycedził, a jego głos był jak lodowaty wicher. - Wracaj do swoich spraw wojowniczko. Poluj, szkol ucznia i trzymaj się z daleka od takich jak ja.
Odwrócił się i odszedł, ignorując cień bólu w oczach kotki.
<Cętko? Wilcze Serce nie w humorze :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz