Orzechowa Łapa dokładnie pamiętał ten dzień, kiedy Czapli Potok znalazł go samotnego i głodnego na terytorium Klanu Burzy. Kocurek zawsze myślał, że leśne koty są agresywne i nie wiedzą co to litość, jednak dziś był jednym z nich. Był uczniem Klanu Burzy. Spojrzał na swoich pobratymców, którzy przed chwilą skandowali jego nowe imię. Widział dumę w bursztynowych oczach kocura, który go tu przyniósł. Orzechowa Łapa starał się trzymać swoje emocje na wodzy, jednak było to bardzo trudne. Chciał krzyczeć najgłośniej jak potrafił i skakać w kółko jak kociak. W ostatniej chwili się powstrzymał, bo sobie przypomniał, że już nim nie jest. Teraz jest uczniem, musi szkolić się na wojownika. Chciał, by klan był z niego dumny i to wcale nie z tego powodu, że się w nim nie urodził. Po prostu chciał przekonać wszystkich, że jest urodzonym wojownikiem. Bardzo słabo znał Fiołkową Bryzę, ale w głębi duszy cieszył się, że to ona została jego mentorką. Kiedy ceremonia dobiegła końca, Orzechowa Łapa wypuścił powietrze, które wstrzymywał od dłuższego czasu. Łapy od razu poniosły go w kierunku, w którym siedział bardzo dobrze znany mu czekoladowy kocur. Spojrzał mu głęboko w oczy.
- Nie mogę uwierzyć, że jestem uczniem. W życiu o tym nie śniłem - powiedział na jednym oddechu, na co kocur odpowiedział szczerym śmiechem.
- Też nie mogę w to uwierzyć.
- Pamiętasz, jak mnie znalazłeś? - zapytał, oczekując na odpowiedź-bardzo chciał ją znać.
- Jak mógłbym o tym zapomnieć - odpowiedział Czapli Potok, zagapiając się w jakieś miejsce za Orzechową Łapą, jakby właśnie przypominał sobie ten dzień.
- Żałujesz tego? - na to pytanie jeszcze bardziej chciał znać odpowiedź. Spojrzał z wyczekiwaniem na kocura
<Czapli Potok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz