Widząc radosne iskierki w oczach Łabędziej Łapy uśmiechnęła się mimowolnie. Pomimo mysiego serca wychowanka była niemal pewna, że wytrenowała go na dobrego wojownika. Jeszcze kiedyś przyniesie dumę ich klanowi.
— T-to su-super — stwierdził point po dłuższej chwili. — A-ale dziś? Te-teraz? Czy wie-wieczorem?
Sroczy Żar otworzyła pysk, jednak przerwał jej donośny krzyk lidera.
— Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować zbiorą się tutaj!
— T-to su-super — stwierdził point po dłuższej chwili. — A-ale dziś? Te-teraz? Czy wie-wieczorem?
Sroczy Żar otworzyła pysk, jednak przerwał jej donośny krzyk lidera.
— Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować zbiorą się tutaj!
Kotka wzruszyła ramionami i ruszyła w kierunku powalonego drzewa, zostawiając Łabędzią Łapę samego w legowisku. Widząc jednak jak ten zaczyna myć się pośpiesznie zamiast gnać prosto w stronę Lisiej Gwiazdy, westchnęła i zawróciła, by pomóc ogarnąć uczniowi futro. W parę uderzeń serca uporali się z niesfornymi kosmykami sierści i Łabądek nadawał się do wyjścia. Co prawda dzięki jej pomocy wyglądał nieco gorzej niż na początku, lecz na całe szczęście, w obozie nie było żadnych kałuż, które pomogłyby mu w odkryciu prawdy. Wojowniczka spojrzała z dumą na lekko zestresowanego tym wszystkim ucznia i popchnęła go ku wyjściu.
— No już biegnij — poleciła mu, wypychając go ze skalnej szczeliny. — Chyba nie chcesz wkurzyć Lisiej Gwiazdy, co nie?
Kocurek kiwnął łbem z lekką obawą przed gniewem lidera i ruszył w stronę zgromadzonych kotów. Sroczy Żar podążyła jego śladem i zaczęła przepychać przez tłum współklanowiczów w celu zajęcia dobrego miejsca. Usiadła obok Zimorodkowej Pieśni oraz Rubinowego Kamyka i spojrzała podchodzącego do lidera wychowanka.
— Łabędzia Łapo, podejść — mruknął rudy, widząc ślimacze tempo pointa.
Uczeń przyspieszył krok, spoglądając niepewnie na lidera, przez co prawie nie potknął się o własne łapy. Przywódce zdawał się zignorować niezgrabne ruchy kocurka i gdy ten w końcu do niego podszedł rozpoczął ceremonię.
— Ja, Lisia Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia — wszystkie rozmowy ucichły, a koty przeniosły wzrok na swojego przywódce. — Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Łabędzia Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
W obozowisku panowała idealna cisza, a wszystkie oczy wlepione były w siedzącego przed liderem pointa.
— P-przysięgam — odpowiedział uczeń, starając opanować podenerwowany głos.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Łabędzia Łapo, od tej pory będziesz znany jako Łabędzi Plusk. Klan Gwiazdy cieni twoją mądrość i determinację, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu — ogłosił Lisia Gwiazda i dotknął łba kocurka, a ten jego barku.
— Łabędzi Plusk! Łabędzi Plusk! — rozległy się radosne okrzyki po całym obozie.
Sroczy Żar poczuła niewyobrażalny przypływ dumy, słysząc nowe imię jej wychowanka. Sama skandowała wojownicze imię kocurka jak głupia, ciesząc się z tej niesamowitej chwili. Widząc odchodzącego od powalonego dnia dawnego ucznia, pobiegła w jego stronę.
<Łabędzi Plusku? wybacz, że gniot, ale nie mam pomysłu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz