— Wspólnymi siłami osiąga się naprawdę wiele. Powinniście nauczyć się walczyć razem. — powiedziała Płomykówka, obserwując pracę uczniów. Ruda skinęła głową, potwierdzając słowa starszej kotki. W końcu to prawda, nie? Im więcej łapek zakończonych pazurami tym lepiej! Łatwiej można sklepać przeciwnika. Leszczyna dojrzała, jak czarna otrzepuje się z resztek krzewu, po czym wyglądała na to, że chce dołączyć do reszty towarzystwa. W jednym momencie czarna zatrzymała się, jakby zobaczyła jakiegoś kota z tego magicznego klanu, o którym opowiadał Leszczynie Czapla. NO NIE. Szyszka ma dostać więcej żyć za to, że wpadła w krzaki? Leszczyna sklepała Gągoła i nadal ma tylko jedno, a czarna miała mieć teraz parę za to, że ruda ją wrzuciła w roślinki. Kotka strzepnęła delikatnie kitą zdenerwowana i już miała wołać Szyszkę, gdy żółtooka obejrzała się, a do nosa Leszczyny napłyną osty, śmierdzący i nieznany zapach. Futro na płomiennym grzbiecie kotki samo się zjeżyło, gdy jej zielone oczy dostrzegły długi pysk z wyszczerzonymi żółtymi kłami i wściekłe, ciemne ślepia bestii wyłaniające się z cienia. Leszczyna zacisnęła zęby, uniosła głowę oraz ogon, otwierając szerzej oczy. Dlaczego Szyszka nie ucieka przed tym przerażającym potworem?!
Pręgowana dziko gwałtowanie odwróciła się i posłała przestraszone spojrzenie swojemu mentorowi i zastępczyni Klanu.
— Szyszko, cofnij się! — zawołała Płomykówka, szybko ruszając swojej uczennicy na pomoc. Oset ruszył za nią, a mijając Leszczynę, kotka dostrzegła na twarzy swojego mentora strach. Jeśli nawet wielki i potężny Oset się bał tego stworzenia, to Szyszeczka musiała być w wielkim niebezpieczeństwie! Zielonooka nie miała zielonego pojęcia, co robić w tej sytuacji! Musiała jej przecież pomóc, ale jak? Nie da rady chociażby zaskoczyć tego zwierza, jest za duży, żeby z nim walczyć jedynie w trójkę!
— Leszczyno, leć do obozu po wsparcie! — zawołała Płomykówka stanowczym tonem. Kotka słysząc polecenie zastępczyni bez zastanowienia puściła się biegiem do obozu. Jak najszybciej mknęła między drzewami, nie zwracając uwagi na spadający na nią śnieg z gałęzi drzew czy mróz, który powoli zaczął atakować jej łapy. Musiała szybko znaleźć pomoc! Co jeśli w tym momencie drobne ciało Szyszki jest rozszarpywane przez rudą bestię, a Leszczyna nie może nic z tym zrobić? Na samą myśl o takim obrocie wydarzeń zielone oczy kotki zeszkliły się, ale jej łapy za to dostały jakby napływ energii. Kocica wparowała do obozu, zziajana i przestraszona.
— L-lis! Potrzebujemy pomocy! Szybko! — wydarła się najgłośniej jak umiała, zdobywając uwagę wszystkim, którzy w tym czasie przebywali w sercu Klanu Lisa. Trójka wojowników - Rudek, Sokół i Dym od razu pognali do kotki, która zaczęła ich prowadzić na miejsce, gdzie trening dwójki uczniów został przerwany. Kotka czuła się już nieco pewniej otoczona przez dorosłych i na pewno świetnie wyszkolonych członków swojego klanu. Miała jedynie nadzieję, że nie było za późno.
< Szyszko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz