Och,przeprowadziła słodką liliowo-białą kupkę futra do Czereśni. Miała nadzieję, że ta ją przyjmie lub chociaż odprowadzi do domu, chociaż jej przybrana matka miała dobre serce. Kocięta powinny wzmacniać klan, to one były nadzieją, nie starsi wojownicy. Zaśmiała się cicho przypominając sobie słowa ojca. Ojca, który żyłby do dziś, gdyby nie Lisia Gwiazda.
— To jest Czereśnia. Przywódczyni Klanu Lisa. — mruknęła kocica do Światełka. Imię pasowało do koteczki, lśniła w słońcu niczym kryształ. Wyglądała na sześć albo siedem księżyców, nie więcej, nie mniej. Pszczółka wyszła z legowiska i zostawiła kotki same. Liderka musi porozmawiać z małą kotką na osobności.
***
Pszczółka poszła do swojego legowiska. Nów siedziała pod drugą ścianą i układała zioła. Kocica skierowała się w stronę swojego posłania, położyła się na miękkiej kupce mchu i paproci. Dlaczego nie została wojowniczką razem z braćmi? Zaśmiała się. Była głupia, głupia, przecież bycie medyczka to j e j przeznaczenie. Będzie pomagała chorym klanowiczom, kochała to zajęcie i nie chciała przestawać! Nie chciała oddawać swojego miejsca n i k o m u. Skromnym zdaniem Pszczółki sojusz z Klanem Klifu był niebezpieczny, bardzo niebezpieczny. Zdaniem Pszczółki Lisia Gwiazda był zwykłym lisim łajnem. Zdecydowała się wyjść z legowiska i usiąść w żłóbku. Przydałby się jej partner, nie była jakoś specjalnie młoda, a czas mijał. Na oku miała już kilka kotów. Może za jakiś czas będzie tutaj ze swoimi pociechami? Chciałaby, ostatnio pokochała kocięta, im więcej tym lepiej! Może doczeka się kociąt z przystojnym ucznie? Ostatnio zaczynała coś do niego czuć... Kto wie, kto wie…
***
Czereśnia powiedziała liliowej, że musi się zastanowić. Światełko wróciła do żłóbka, gdzie spotkała Pszczółkę. Kocica siedziała i obserwowała jakiegoś robaczka mknącego przez podłogę żłóbka. Kremowa vanka uśmiechnęła się lekko.
— Czereśnia powiedziała, że się zdecyduje — mruknęła malutka koteczka. Medyczka kiwnęła głową słuchając. Czyli Światełko prawdopodobnie należała już do klanu. Och, to wspaniale! Klan się rozrastał, malutki Klan Lisa, w którym przyszła na świat się powiększał. Myszołów, Sokół, Brzózka, Szyszka, Chmurka, Leszczyna, Gągoł, a teraz jeszcze Światełko! Zamruczała cichutko. Skinęła córce Łzawego Tańcu, by usiadła obok niej. Kotka wykonała polecenie.
— Gdzie są Twoi rodzice? — zapytała liliowo-białej. Była ciekawa odpowiedzi, bardzo ciekawa.
< Światełko? Przepraszam za jakość i ilość >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz