Kotka odwróciła się zaskoczona, słysząc pytanie ucznia. Spojrzała na niego lekko zdziwiona.
— To chyba oczywiste, a nie? — spytała ucznia, którego spojrzenie potwierdziło domysły wojowniczki, że jednak nie. — Każdy wojownik musi polować, by wykarmić swój klan. Myślałeś, że piszczki spadają nam z nieba?
Kocurek chyba niezbyt zadowolony odpowiedzią, spuścił łeb, by ukryć swoje rozczarowanie.
— Ko-koniecznie k-każdy? — dopytywał się z nutą niepewności, starając się ukryć obrzydzenie swoim głosie.
Kotka spojrzała na niego podejrzliwie. Coś jej tutaj nie grało. W końcu jaki kot robi taką skwaszoną minę na myśl o polowaniu. Sama uwielbiała tropić i uśmiercać te małe śmieszne stworzonka, nie znała lepszego sposobu na rozluźnienie niż łowiectwo. Zawsze myślała, że inne koty też tak mają. A tu proszę, stał przed nią wyjątkowy osobnik skwaszony na samą myśl o tym cudownym zajęciu.
— A co? To dla ciebie jakiś problem? — spytała nieco ostrzej niż chciała. Widząc jak w oczach ucznia pojawia się niepokój, westchnęła i usiadła obok niego.
— Słuchaj — zaczęła, nie wiedząc za bardzo jak zabrać się za tą rozmowę. — Polowanie jest obowiązkiem każdego wojownika, o b o w i ą z k i e m — podkreśliła te słowo jeszcze raz. — Związku z tym jeśli nie chcesz wylecieć z klanu, musisz się tego nauczyć. — ogłosiła i wstała, kończąc postój.
Point nie próbował dalej ciągnąć tematu i ruszył niepewnie za kotką, snując swój ogon po śniegu. Sroczy Żar widząc reakcję ucznia, przewróciła oczami. Wiedziała, że jeśli chce go wytrenować na najlepszego wojownika Klanu Klifu, kocurek musiał być perfekcyjnym łowcą. Powoli zbliżali się do Słonecznej Polany, gdzie zazwyczaj mentorzy ćwiczyli ze swoimi uczniami techniki walki oraz obrony. Teren ten pomimo że zdawał się idealny do ćwiczeń, do polowania nie był najlepszy, szczególnie podczas Pory Nagich Drzew. Dlatego też Sroczy Żar dała znak ogonem Łabędziej Łapie, by ten się zatrzymał, tuż przed zaśnieżoną polaną. Kocurek spojrzał na nią trochę zaskoczony nagłym postojem. Kotka odwróciła łeb w jego stronę. Widząc lekko zdziwiony wzrok ucznia, otworzyła pysk.
— Wspomniałeś, że Szpon uczyła was podstaw walk i innych takich pierdół — napomknęła niebieska.
Łabędzia Łapa kiwnął łbem, nadal nie potrafiąc rozgryźć o co chodzi tym razem jego mentorce. Sroczy Żar wskoczyła na powalone drzewo. Przeciągnęła się i strzepnęła ogonem śnieg z pnia.
— Zatem i na pewno nauczyła was polować — skwitowała kotka, spoglądając na ucznia z góry. — Dopóki nie przyniesiesz mi choć jednej piszczki nie ruszamy dalej — oznajmiła, rozsiadając się wygodnie.
Widząc zdezorientowany wzrok ucznia, uśmiechnęła się jedynie do niego.
— To chyba oczywiste, a nie? — spytała ucznia, którego spojrzenie potwierdziło domysły wojowniczki, że jednak nie. — Każdy wojownik musi polować, by wykarmić swój klan. Myślałeś, że piszczki spadają nam z nieba?
Kocurek chyba niezbyt zadowolony odpowiedzią, spuścił łeb, by ukryć swoje rozczarowanie.
— Ko-koniecznie k-każdy? — dopytywał się z nutą niepewności, starając się ukryć obrzydzenie swoim głosie.
Kotka spojrzała na niego podejrzliwie. Coś jej tutaj nie grało. W końcu jaki kot robi taką skwaszoną minę na myśl o polowaniu. Sama uwielbiała tropić i uśmiercać te małe śmieszne stworzonka, nie znała lepszego sposobu na rozluźnienie niż łowiectwo. Zawsze myślała, że inne koty też tak mają. A tu proszę, stał przed nią wyjątkowy osobnik skwaszony na samą myśl o tym cudownym zajęciu.
— A co? To dla ciebie jakiś problem? — spytała nieco ostrzej niż chciała. Widząc jak w oczach ucznia pojawia się niepokój, westchnęła i usiadła obok niego.
— Słuchaj — zaczęła, nie wiedząc za bardzo jak zabrać się za tą rozmowę. — Polowanie jest obowiązkiem każdego wojownika, o b o w i ą z k i e m — podkreśliła te słowo jeszcze raz. — Związku z tym jeśli nie chcesz wylecieć z klanu, musisz się tego nauczyć. — ogłosiła i wstała, kończąc postój.
Point nie próbował dalej ciągnąć tematu i ruszył niepewnie za kotką, snując swój ogon po śniegu. Sroczy Żar widząc reakcję ucznia, przewróciła oczami. Wiedziała, że jeśli chce go wytrenować na najlepszego wojownika Klanu Klifu, kocurek musiał być perfekcyjnym łowcą. Powoli zbliżali się do Słonecznej Polany, gdzie zazwyczaj mentorzy ćwiczyli ze swoimi uczniami techniki walki oraz obrony. Teren ten pomimo że zdawał się idealny do ćwiczeń, do polowania nie był najlepszy, szczególnie podczas Pory Nagich Drzew. Dlatego też Sroczy Żar dała znak ogonem Łabędziej Łapie, by ten się zatrzymał, tuż przed zaśnieżoną polaną. Kocurek spojrzał na nią trochę zaskoczony nagłym postojem. Kotka odwróciła łeb w jego stronę. Widząc lekko zdziwiony wzrok ucznia, otworzyła pysk.
— Wspomniałeś, że Szpon uczyła was podstaw walk i innych takich pierdół — napomknęła niebieska.
Łabędzia Łapa kiwnął łbem, nadal nie potrafiąc rozgryźć o co chodzi tym razem jego mentorce. Sroczy Żar wskoczyła na powalone drzewo. Przeciągnęła się i strzepnęła ogonem śnieg z pnia.
— Zatem i na pewno nauczyła was polować — skwitowała kotka, spoglądając na ucznia z góry. — Dopóki nie przyniesiesz mi choć jednej piszczki nie ruszamy dalej — oznajmiła, rozsiadając się wygodnie.
Widząc zdezorientowany wzrok ucznia, uśmiechnęła się jedynie do niego.
<Łabędzia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz