Pora Nagich Drzew w tym okresie była coraz gorsza. Wicher wiał jak
oszalały a śniegu wciąż przybywało. Zapasy niebezpiecznie się kończyły,
nadchodził ciężki czas. Klan też nie miał się najlepiej, zwierzyny
brakowało. Na domiar złego, było mnóstwo chorych kotów. Zazwyczaj były
to proste do wyleczenia choroby jak katar czy lekkie przeziębienie, nic
specjalnego. Starałam się utrzymywać klan przy zdrowiu wraz z Króliczą
Skórką. Widziałam, że medyczka jeszcze cierpiała po stracie ojca, mimo
iż się do tego nie przyznawała. Chodziła przygnębiona i lekko
poddenerwowana. Niekiedy podniosła na mnie głos, jednak wybaczałam jej
to. Rozumiałam jak bardzo źle się czuje. Starałam się być dla niej
wsparciem, to moja jedyna przyjaciółka, moim obowiązkiem było sprawienie
by poczuła się lepiej.
Dni mijały a Pora Nagich Drzew nie łagodniała, wciąż wiatr hulał, a
śnieg sypał. Tego oto pięknego dnia zostałam wysłana po kolejne zioła.
Kończyły się nam zapasy gwiazdnicy, było to dziwne bo żaden kot jeszcze
na zielony kaszel nie chorował. Przedzierałam się przez śniegowe zaspy z
nadzieją, że odnajdę szybko tą roślinę. Do futra przyklejały mi się
grudki śniegu skutecznie je obciążając. Dziękowałam Klanowi Gwiazd, że
nie mam długiego futra, z jednej strony jest cieplej lecz z drugiej
takie futro tylko zbiera śnieg. Łapy od marszu mi wręcz zamarzały, a
roślin nigdzie nie było widać. Otrzepałam się ze śniegu i ruszyłam
szybkim krokiem do miejsca gdzie mogła znajdować się gwiazdnica.
Nie myliłam się, znalazłam ją tam. Zebrałam to co mi potrzebne i już
miałam wracać kiedy usłyszałam szelest liści. Nadstawiłam uszy i
rozejrzałam się w około. Zaczęłam węszyć, lecz na nic to się zdało gdyż
miałam katar. Mimo wszystko coś wyczułam, był to słaby zapach, jednak
bez dwóch zdań mogłam powiedzieć jedno, wyczułam kota. Najeżyłam futro i
przybrałam gotowość do walki. Położyłam zioła na ziemi i wyszczerzyłam
kły.
- Kto idzie?!- syknęłam czekając aż przybysz się pojawi. Ku mojemu
wielkiemu zdziwieniu z krzaków wyszedł...mój brat. Duch stanął naprzeciw
mnie i zmierzył mnie swymi brązowymi oczami. Uśmiechnął się ciepło i
powolnie podszedł do mnie. Zaśmiałam się i podbiegłam do niego, bardzo
się stęskniłam. Wtuliliśmy się w siebie mrucząc cicho i ocierając o
siebie pyszczki. Mój brat polizał mnie za uszami i z oczami w których
tańczyły iskry szczęścia powiedział:
- Kwiatek! Jak dawno cie nie widziałem! Stęskniłem się za tobą, opowiadaj co u ciebie.
- Może zacznijmy od tego, że nie jestem już jakimś tam Kwiatkiem,
Duszku- rozpoczęłam- od niedawna przybrałam imię Kwiecisty Wiatr, jestem
zastępcą medyka klanu Burzy.
Źrenice Ducha rozszerzyły się a z pyska wydobyło się ciche westchnienie pełne zachwytu, widziałam jaki jest ze mnie dumny.
- To przecudownie! A ja nie jestem już Duchem, przybrałem nowie imię,
Chmiel- wyjaśnił mi opowiadając historię o tym jak uzyskał to imię. Jego
opowiadania zawsze mnie rozbawiały, był mistrzem w opowiadaniu
historii!
Przysiągłbym, że rozmawialiśmy tak bardzo długo. Słońce powoli
zachodziło za horyzont. Poprosiłam brata aby mnie odprowadził na obrzeża
obozu. Zgodził się i już po chwili byliśmy na naszej drodze.
- Chmielu, dlaczego nie chcesz dojść do klanu?- zapytałam z nadzieją, że
od czasu rozstania zmienił zdanie. Kocur zaśmiał się i spuścił wzrok.
- Po prostu, nie chcę być niepotrzebnym ciężarem. Wolę żyć sam sobie i
spać w starych norach niż żyć w klanie, teraz jestem wolny i robię co
chcę, chodzę gdzie chcę, rozmawiam z kim chcę. Nie wytrzymałbym teraz z
kodeksem, to nie w moim stylu- odparł a na jego pysku ukazał się ból,
wiedziałam, że kłamie. Po prostu boi się ponownie zostać wojownikiem,
nie chce znów zawieźć klanu. Kiwnęłam łebkiem na znak, że rozumiem.
Doszliśmy do obozu szybciej niż się spodziewałam. Pożegnałam brata
wtulając się w jego futro. Nie chciałam aby znowu mnie opuszczał,
czułam, że to jedyny kot który rozumie mnie w stu procentach. Chmiel
wyczuł smutek jaki rósł w moim sercu. Uśmiechnął się i polizał mnie za
uszami mrucząc cicho. Czułam jak powoli się uspokajam. Chmiel pierwszy
się odsunął i uciekł w głąb lasu, nie mógł ponownie na mnie spojrzeć,
jego to rozstanie także bardzo bolało.
- Do widzenia, bracie...- westchnęłam cicho i zabrałam zioła z powrotem
do obozu. Przed wejściem jednak wytarzałam się w śniegu aby zmyć zapach
obcego kota.
Wróciłam do lecznicy i od razu poczułam jak do mojego ciała napływa
ciepło, nareszcie. Królicza Skórka podeszła do mnie i zabrała zioła
mrucząc cicho: ,,dziękuje". Nagle zatrzymała się i powąchała mnie.
Odkręciła łeb i ściągnęła uszy.
- Na miłość Gwiezdnego Klanu, Kwiecisty Wietrze jak ty pachniesz chmielem! Co się stało?
- Ja, no wiesz, wpadłam w niego- wykręciłam się. Kotka z początku
średnio mi wierzyła, lecz była tak zmęczona, że była w stanie łyknąć
wszystko. Odwróciła się i poszła spać, każąc mi zająć wartę na wypadek
gdyby ktoś przyszedł. Ułożyłam się wygodnie przy przejściu i spojrzałam
na tunel z paproci. Czekałam aż ktoś się zjawi. Nagle usłyszałam szmer
liści, czyli ktoś mnie dziś odwiedzi.
<<Ktosiu? :v>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz