Dopiero co narodzona kotka nerwowo przerzucała swoje drobne ciałko z boku na bok. Zaczynało już świtać, ale jej krewni najwyraźniej nie czuli zbyt wielkiej potrzeby obudzenia się i dotrzymania towarzystwa Perełce.
"Ile można spać?" - pomyślała kotka ze złością.
Otworzyła swój mały pyszczek, ukazując zaróżowiony języczek. Wydała z siebie żałosne miauknięcie, w nadziei, że pozostałe koty zbudzi ten dźwięk unisono.
Oczywiście nikt się nawet nie poruszył.
W końcu zdesperowana samiczka przewróciła się na grzbiet i nieporadnie wstała. Jej miękkie łapy niemal bezszelestnie uderzały w podłoże, co normalnie byłoby przydatną cechą, lecz w obecnym położeniu Perełki zdawało się potwierdzać jej tezę, że, żeby uzyskać jakieś zainteresowanie, musi się naprawdę wysilić.
Prychając pod nosem, skierowała się ku swojej rówieśniczce - jednej z szóstki rodzeństwa. Delikatnie szturchnęła ją łapą.
-Malinka? - szepnęła.
Brak odzewu. Perła zmieniła swój przyciszony głos w szept sceniczny.
-Wstań już wreszcie!
W jej tonie pobrzmiewała rozpacz. Młoda kotka nie potrafiła wyobrazić sobie niczego gorszego niż obudzenie się jako pierwsza i czekanie na towarzyszy psot.
-Perełka? - Malinka delikatnie odchyliła zaspane powieki. - Idź spać.
I tyle. To były jedyne słowa, które wypowiedziała. Bynajmniej nie były upragnionym przez rannego ptaszka wybawieniem, jakim mogły się okazać.
Niedoszła wybawicielka rzuciła tylko zaspane, choć czujne spojrzenie swoich niebieskich jak bezchmurne niebo oczu na powód jej oderwania od sennych marzeń, po czym wtuliła się w miękką sierść swojej siostry, Lilii, i zasnęła.
Perła spróbowała znaleźć ratunek wśród pozostałych członków rodziny, ale skutek nie był o wiele lepszy niż w przypadku Malinki.
W końcu, zdesperowana, poczłapała na dwór.
Powitał ją podmuch zimnego, porannego powietrza i zapach rosy. Niebo było delikatnie zaróżowione od wschodzącego słońca. Oprócz puszystych obłoków oczom Perełki ukazały się białe smugi. Mama powiedziała jej kiedyś, że to sprawka Dwunożnych.
"Chętnie bym ich poznała" - przemknęło przez głowę kotki. - "Skoro potrafią tworzyć tak piękne rzeczy, nie mogą być źli."
Perła radośnie potruchtała do widocznego na horyzoncie lasu. Jej szylkretowe futro mieniło się w promieniach słońca, oczy, również trójkolorowe, rzucały wszędzie wokół zainteresowane spojrzenia.
Kotka znalazła się w cieniu drzew. Ściółka leśna szeleściła pod jej łapami.
Wyczuła czyjąś obecność. Krzaki przed nią się poruszyły. Zaintrygowana, ruszyła w tamtym kierunku.
Już miała wejść między krzewy, by odkryć tożsamość nieznajomego, gdy czyjeś szczęki zacisnęły się na jej karku, unosząc ją do góry i pospiesznie odciągając w tył.
-Co Ty robisz? - syknął ktoś. - Ten, który się kryje za krzakami, to pewnie jakiś samotnik. Z nimi lepiej się nie zadawać.
Perła wyswobodziła się z uścisku kota i upadła z plaskiem na ziemię. Spojrzała na niego ze złością w jej dużych, okrągłych oczach.
< Tajemniczy kocie? :3 >
"Ile można spać?" - pomyślała kotka ze złością.
Otworzyła swój mały pyszczek, ukazując zaróżowiony języczek. Wydała z siebie żałosne miauknięcie, w nadziei, że pozostałe koty zbudzi ten dźwięk unisono.
Oczywiście nikt się nawet nie poruszył.
W końcu zdesperowana samiczka przewróciła się na grzbiet i nieporadnie wstała. Jej miękkie łapy niemal bezszelestnie uderzały w podłoże, co normalnie byłoby przydatną cechą, lecz w obecnym położeniu Perełki zdawało się potwierdzać jej tezę, że, żeby uzyskać jakieś zainteresowanie, musi się naprawdę wysilić.
Prychając pod nosem, skierowała się ku swojej rówieśniczce - jednej z szóstki rodzeństwa. Delikatnie szturchnęła ją łapą.
-Malinka? - szepnęła.
Brak odzewu. Perła zmieniła swój przyciszony głos w szept sceniczny.
-Wstań już wreszcie!
W jej tonie pobrzmiewała rozpacz. Młoda kotka nie potrafiła wyobrazić sobie niczego gorszego niż obudzenie się jako pierwsza i czekanie na towarzyszy psot.
-Perełka? - Malinka delikatnie odchyliła zaspane powieki. - Idź spać.
I tyle. To były jedyne słowa, które wypowiedziała. Bynajmniej nie były upragnionym przez rannego ptaszka wybawieniem, jakim mogły się okazać.
Niedoszła wybawicielka rzuciła tylko zaspane, choć czujne spojrzenie swoich niebieskich jak bezchmurne niebo oczu na powód jej oderwania od sennych marzeń, po czym wtuliła się w miękką sierść swojej siostry, Lilii, i zasnęła.
Perła spróbowała znaleźć ratunek wśród pozostałych członków rodziny, ale skutek nie był o wiele lepszy niż w przypadku Malinki.
W końcu, zdesperowana, poczłapała na dwór.
Powitał ją podmuch zimnego, porannego powietrza i zapach rosy. Niebo było delikatnie zaróżowione od wschodzącego słońca. Oprócz puszystych obłoków oczom Perełki ukazały się białe smugi. Mama powiedziała jej kiedyś, że to sprawka Dwunożnych.
"Chętnie bym ich poznała" - przemknęło przez głowę kotki. - "Skoro potrafią tworzyć tak piękne rzeczy, nie mogą być źli."
Perła radośnie potruchtała do widocznego na horyzoncie lasu. Jej szylkretowe futro mieniło się w promieniach słońca, oczy, również trójkolorowe, rzucały wszędzie wokół zainteresowane spojrzenia.
Kotka znalazła się w cieniu drzew. Ściółka leśna szeleściła pod jej łapami.
Wyczuła czyjąś obecność. Krzaki przed nią się poruszyły. Zaintrygowana, ruszyła w tamtym kierunku.
Już miała wejść między krzewy, by odkryć tożsamość nieznajomego, gdy czyjeś szczęki zacisnęły się na jej karku, unosząc ją do góry i pospiesznie odciągając w tył.
-Co Ty robisz? - syknął ktoś. - Ten, który się kryje za krzakami, to pewnie jakiś samotnik. Z nimi lepiej się nie zadawać.
Perła wyswobodziła się z uścisku kota i upadła z plaskiem na ziemię. Spojrzała na niego ze złością w jej dużych, okrągłych oczach.
< Tajemniczy kocie? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz