Pochmurna Łapa zawsze chciał zobaczyć jak wyglądają tunele. I wreszcie nadarzyła się taka okazja. Udali się z Kruszynową Knieją na trening orientacji w tunelach oraz na obchód głównych korytarzy. Zaczął się w sumie zastanawiać jak to jest tak chodzić pod ziemią. Ciekawe czy to fajne? Na pewno nie fajniejsze od wspinaczki na drzewa! Ta jest dla i będzie dla niego na zawsze najlepszą czynnością w całym życiu. W korytarzach będzie ciemno, bo nie dociera tam światło, a w dodatku on jest czarny i Kruszynowa Knieja na dokładkę również! To jak oni się odróżnią od tła?
- Kruszynowa Kniejo? Jak my siebie odnajdziemy w tej ciemności? - zapytał mentorki.
- Możesz podążać za dźwiękiem moich kroków, wsłuchaj się uważniej, to może nauczysz się rozpoznawać mnie po odgłosie kroków. Poza tym masz również węch, a budowę ścian w tunelu możesz wyczuć wibrysami. Wszystkie inne przejścia, zwężenia i zakręty rozpoznaje się w ten sposób.
Weszli do ciemnej jamy. Pachniało tutaj ziemią, a przed sobą czuł zapach Kruszynowej Kniei. Wsłuchał się w echo jej kroków. Przy każdym jej kroku wyczuwał delikatne drżenie ziemi, jednak niezbyt duże, miał wręcz wrażenie, że jego kroki powodują nieco większe. Wsłuchał się w dźwięk. Dosyć cichy, ledwo słyszalny dźwięk, z charakterystycznym chrupnięciem ziemi za każdym razem kiedy kotka stawiała łapę. Postara się zapamiętać. Szedł tak dalej korytarzem, aż naglę po swojej prawej stronie wyczuł, że ściana się najpierw rozszerza a potem wyczuł tam pustkę. Zatrzymał się. Skręcił w tę stronę i sprawdził jak głębokie to zagłębienie. Jednak szedł, szedł i nie mógł dojść do końca! Czy to kolejny korytarz? Ciekawe gdzie się kończy… Szedł tak dalej, a po lewej stronie ciągle słyszał kroki swojej mentorki. Jak to by było, gdyby w każdym korytarzu był następny taki skręt gdzie jest taki korytarz, i tak w kółko, aż gdzieś by doszedł. Ale jednak ma nadzieję że nie będzie więcej takich skrętów.
Gdy tak Pochmurna Łapa szedł sobie innym korytarzem, po jego lewej stronie, za ścianą, jego mentorka pogrążona w myślach, nic nie podejrzewając kroczyła przed siebie. Słyszała nadal kroki, więc wszystko było w porządku. Ale po pewnym czasie zdały jej się dziwnie odległe, i już wiedziała co się stało. Jej ciekawski uczeń skręcił w boczny korytarz. Pognała przed siebie w stronę wyjścia z niego.
Pochmurna Łapa usłyszał szybkie kroki Kruszynowej Kniei i przypomniał sobie, że miał zawrócić. Kroki stawały się coraz bardziej odległe, więc trochę się przestraszył. Czy Kruszynowa Knieja zostawiła go samego w tunelach? Nie, ona jest dla niego jak mamusia, a zarówno Kruszonka, jak i Kruszynowa Knieja by go nie zostawiła. Może tam jest wyjście z jego tunelu i Kruszynowa Knieja zamierza do niego dojść? Pochmurna Łapa pognał przed siebie i ku jego zadowoleniu kroki mentorki stawały się coraz bliższe. Starał się jeszcze przyspieszyć tempo i nagle usłyszał wołanie:
- Pochmurna Łapo! Jesteś tutaj?
- Tak, jestem tutaj Kruszynowa Kniejo!
Biegł dalej waląc z całej siły łapami w ziemię i już nawet wyczuł zapach swojej mentorki gdy nagle coś za dudniło, i przed nim zaczęła się sypać ziemia. Natychmiast się zatrzymał i zaczął zawracać by ziemia go nie obsypała, ale niestety nie udało mu się tego uniknąć i był cały w ziemi.
- Pochmurna Łapo, jesteś tam? - usłyszał stłumiony przez zawał ziemi głos Kruszynowej Kniei.
- Tak, żyję i mam się dobrze!
- Musimy odblokować przejście. Po tym jak się słyszymy widać, że zawał nie był zbyt duży.
- Połowa wylądowała na mnie, więc nie dziwię się, że będzie mniej kopania.
- Spróbuj kopać przez środek, wykopaną ziemię wciskaj w ściany i podłoże. Jeśli znajdziesz jakiś kamień, spróbuj znaleźć dziurę w którą da się go włożyć. - Pochmurna łapa zaczął powoli, a potem coraz szybciej odgarniać ziemię jak pouczyła go mentorka. Gdy natrafił na kamień, wciskał go w ściany. Kopał tak i stwierdził że ta praca nawet mu się podoba. Nie równa się ze wspinaczką, która jest wspaniała nade wszystko, ale podoba mu się. Pochmurna Łapa zaczął z zawrotną prędkością odpychać przednimi łapami ziemię za siebie, a za nim wzbijały się tumany kurzu. Zaczął mieć wrażenie że wkopuje się w dół, więc zmienił taktykę i powrócił do spokojniejszego kopania wyżej. Przy okazji posprzątał również wszystko czym nasypał chwilę wcześniej. Zauważył że przy każdym nacisku ziemia rusza się coraz bardziej. Był już w stanie dobrze wyczuć kiedy i gdzie dokładnie kopie Kruszynowa Knieja. Zaczekał chwilę aż znalazł dogodny moment gdy akurat jego mentorka nie kopała i z całej siły wierzgnął tylnymi łapami uderzając w osłabioną ścianę stworzoną przez zawał. Gdy tylko się obrócił, pożałował tej decyzji, ponieważ ziemia była wszędzie. Wchodziła mu do nosa, pyszczka, do oczu… Natychmiast się obrócił, i rzucając się na ziemię zasłonił pyszczek łapkami, ale i tak to niewiele dało, bo już i tak co miało się nasypać już mu się nasypało, a i tak nie robiło już to na nim aż tak dużego wrażenia biorąc pod uwagę, że był cały od głowy do ogona w ziemi.
- Wreszcie - Pierwsza odezwała się Kruszynowa Knieja - dlaczego się odłączyłeś, Pochmurna Łapo? - Kocurek zaczął grzebać łapą w ziemi
- Bo ja… Ja chciałem zobaczyć co tam jest i nim się obejrzałem, poszedłem gdzieś daleko…
- Dobrze, ważne że nic ci nie jest i jakimś cudem przekopaliśmy się przez ten zawał.
- Przy okazji nauczyłem się jak skutecznie przekopywać się przez coś takiego.
- Nie wiem do czego przyda ci się teraz ta wiedza, ale dobrze.
Tunelem którym mieli iść, ale Pochmurna Łapa w końcu nie poszedł, wrócili na zewnątrz. Pochmurna Łapa odetchnął świeżym powietrzem i natychmiast kichnął od pyłu który miał dosłownie wszędzie.
- Musisz iść się umyć, Pochmurna Łapo. - Stwierdziła oczywistość jego mentorka.
- Ale ja nie chcę do wody! Jest… zimna - wzdrygnął się kocur. raz już wpadł do zimnej, lodowatej wody i nie zamierza tego powtarzać.
- Nie musisz znowu wskakiwać do lodowatej wody, wystarczy mokry mech - ale ostatnich słów Pochmurna Łapa już nie słuchał, bo znalazł lepszy sposób. Rzucił się w śnieg, bo jak już ma być mokry, to niech się przynajmniej dobrze bawi. Zaczął się w nim tarzać, a gdy zauważył że Kruszynowa Knieja tylko stoi z głupawą miną i się na to patrzy, wykorzystał to, i natychmiast obsypał ją śniegiem, ale jej wyraz pyska nie wskazywał na to by była z tego zadowolona. Przynajmniej jak go z siebie strząsnęła była trochę czystsza. Wrócili do obozu, Kruszynowa Knieja poszła jak to nazwała “normalnie się umyć”, a Pochmurna Łapa udał się do swojego legowiska. Po raz kolejny myślał o swojej mamie. Musi się w końcu dowiedzieć co u niej jest. Jak pytał się sióstr czy one się nad tym zastanawiają one tylko wzruszały ramionami. Jak widać tylko go to aż tak intryguje. No nic, to on sam będzie się musiał więcej o tym dowiedzieć. Na razie pozostają mu tylko wspomnienia, niewyraźne ale najważniejsze że są. Póki ma wspomnienia, może być spokojny, bo jego kochana mamusia już zawsze znajdzie miejsce w jego serduszku.
- Tak, jestem tutaj Kruszynowa Kniejo!
Biegł dalej waląc z całej siły łapami w ziemię i już nawet wyczuł zapach swojej mentorki gdy nagle coś za dudniło, i przed nim zaczęła się sypać ziemia. Natychmiast się zatrzymał i zaczął zawracać by ziemia go nie obsypała, ale niestety nie udało mu się tego uniknąć i był cały w ziemi.
- Pochmurna Łapo, jesteś tam? - usłyszał stłumiony przez zawał ziemi głos Kruszynowej Kniei.
- Tak, żyję i mam się dobrze!
- Musimy odblokować przejście. Po tym jak się słyszymy widać, że zawał nie był zbyt duży.
- Połowa wylądowała na mnie, więc nie dziwię się, że będzie mniej kopania.
- Spróbuj kopać przez środek, wykopaną ziemię wciskaj w ściany i podłoże. Jeśli znajdziesz jakiś kamień, spróbuj znaleźć dziurę w którą da się go włożyć. - Pochmurna łapa zaczął powoli, a potem coraz szybciej odgarniać ziemię jak pouczyła go mentorka. Gdy natrafił na kamień, wciskał go w ściany. Kopał tak i stwierdził że ta praca nawet mu się podoba. Nie równa się ze wspinaczką, która jest wspaniała nade wszystko, ale podoba mu się. Pochmurna Łapa zaczął z zawrotną prędkością odpychać przednimi łapami ziemię za siebie, a za nim wzbijały się tumany kurzu. Zaczął mieć wrażenie że wkopuje się w dół, więc zmienił taktykę i powrócił do spokojniejszego kopania wyżej. Przy okazji posprzątał również wszystko czym nasypał chwilę wcześniej. Zauważył że przy każdym nacisku ziemia rusza się coraz bardziej. Był już w stanie dobrze wyczuć kiedy i gdzie dokładnie kopie Kruszynowa Knieja. Zaczekał chwilę aż znalazł dogodny moment gdy akurat jego mentorka nie kopała i z całej siły wierzgnął tylnymi łapami uderzając w osłabioną ścianę stworzoną przez zawał. Gdy tylko się obrócił, pożałował tej decyzji, ponieważ ziemia była wszędzie. Wchodziła mu do nosa, pyszczka, do oczu… Natychmiast się obrócił, i rzucając się na ziemię zasłonił pyszczek łapkami, ale i tak to niewiele dało, bo już i tak co miało się nasypać już mu się nasypało, a i tak nie robiło już to na nim aż tak dużego wrażenia biorąc pod uwagę, że był cały od głowy do ogona w ziemi.
- Wreszcie - Pierwsza odezwała się Kruszynowa Knieja - dlaczego się odłączyłeś, Pochmurna Łapo? - Kocurek zaczął grzebać łapą w ziemi
- Bo ja… Ja chciałem zobaczyć co tam jest i nim się obejrzałem, poszedłem gdzieś daleko…
- Dobrze, ważne że nic ci nie jest i jakimś cudem przekopaliśmy się przez ten zawał.
- Przy okazji nauczyłem się jak skutecznie przekopywać się przez coś takiego.
- Nie wiem do czego przyda ci się teraz ta wiedza, ale dobrze.
Tunelem którym mieli iść, ale Pochmurna Łapa w końcu nie poszedł, wrócili na zewnątrz. Pochmurna Łapa odetchnął świeżym powietrzem i natychmiast kichnął od pyłu który miał dosłownie wszędzie.
- Musisz iść się umyć, Pochmurna Łapo. - Stwierdziła oczywistość jego mentorka.
- Ale ja nie chcę do wody! Jest… zimna - wzdrygnął się kocur. raz już wpadł do zimnej, lodowatej wody i nie zamierza tego powtarzać.
- Nie musisz znowu wskakiwać do lodowatej wody, wystarczy mokry mech - ale ostatnich słów Pochmurna Łapa już nie słuchał, bo znalazł lepszy sposób. Rzucił się w śnieg, bo jak już ma być mokry, to niech się przynajmniej dobrze bawi. Zaczął się w nim tarzać, a gdy zauważył że Kruszynowa Knieja tylko stoi z głupawą miną i się na to patrzy, wykorzystał to, i natychmiast obsypał ją śniegiem, ale jej wyraz pyska nie wskazywał na to by była z tego zadowolona. Przynajmniej jak go z siebie strząsnęła była trochę czystsza. Wrócili do obozu, Kruszynowa Knieja poszła jak to nazwała “normalnie się umyć”, a Pochmurna Łapa udał się do swojego legowiska. Po raz kolejny myślał o swojej mamie. Musi się w końcu dowiedzieć co u niej jest. Jak pytał się sióstr czy one się nad tym zastanawiają one tylko wzruszały ramionami. Jak widać tylko go to aż tak intryguje. No nic, to on sam będzie się musiał więcej o tym dowiedzieć. Na razie pozostają mu tylko wspomnienia, niewyraźne ale najważniejsze że są. Póki ma wspomnienia, może być spokojny, bo jego kochana mamusia już zawsze znajdzie miejsce w jego serduszku.
[1118 słów + trening w tunelach]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz