Podszedł do Niezapominajka, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Dużo go to kosztowało, bo sam jego wygląd, ta biel sierści, przypominała mu o Zajęczej Gwieździe. Nie mógł jednak odpuścić. Musiał z nim pogadać. To on był prawowitym liderem, a kto wie co Krucza Gwiazda naopowiadała mu na jego temat. Czuł, że jest mu winny wyjaśnienia oraz wytknąć mu fakt, że ta jego laska jest rąbnięta. Wziął oddech, gryząc się w język, bo już czuł na nim smak imienia dawnego lidera burzaków. Powinien się ogarnąć! Van nie był nim. To tylko zbieg okoliczności, że oboje byli liderami.
- Niezapominajkowa Gwiazdo, możemy porozmawiać?
Lider zerknął na niego.
- Tak. - odparł. Mimo twardej postawy jego ogon nerwowo uniósł się ku górze.
Poczuł ulgę. Był gotów na to, że odmówi, lecz miło to go zaskoczyło.
- Krucza Gwiazda pewnie musiała ci namącić w głowie na mój temat. Kiedy wróciłem do Klanu Nocy nie pozwoliła mi z tobą porozmawiać. Chcę ci wszystko wyjaśnić. Tak jak to było naprawdę. Zechcesz mnie wysłuchać? To trochę potrwa, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, że nie chciałem źle dla naszego klanu
Niezapominajkowa Gwiazda zmarszczył brwi. Zauważył jak zaniepokojony rozgląda się za kimś, nim na niego spojrzał. Czekoladowy posłał mu wyczekujący wzrok. Nie spodobało mu się to jego zachowanie. Było takie... inne. Czyżby szukał swojej partnerki? Liczył na to, że porozmawiają na osobności. Czarna mogła wszystko zniszczyć swoją obecnością.
- T-tak... - powtórzył, co go uspokoiło.
Ciesząc się, że ma całą jego uwagę, zaczął streszczać mu swoją wersję wydarzeń, mając nadzieję, że lider spojrzy na niego przychylniejszym wzrokiem niż ta jędza.
- Jak wiesz, Klan Wilka i Burzy zaatakowali nas nagle, nim udało nam się wrócić do obozu. Burzacy wygnali nas z przejętych terenów. Próbowaliśmy dostać się na wyspę, lecz kłoda zniknęła. Podobno to ty ją kazałeś zepchnąć... Poszliśmy więc na drugi brzeg. Rozbiliśmy tam tymczasowy obóz i próbowaliśmy wiele razy do was przepłynąć. Nurt jednak był bardzo silny, przez co nie dawaliśmy rady. Ci co ze mną byli, potwierdzą. Próbowaliśmy też z wami się skontaktować, ale nikt nie odpowiadał. Gdy wzeszła pełnia, byłem zdesperowany i wściekły na Klan Burzy i Wilka. To przez nich wszystko się stało. Pomyślałem, że się zemszczę. Ruszyłem na zgromadzenie, lecz nakrył mnie Bażancie Futro. Postanowił mi pomóc. We dójkę mogliśmy sprzątnąć obu liderów i was pomścić. Tak wiem. Głupi pomysł, ale wtedy wierzyliśmy, że może nam się udać. Gdy dotarliśmy na polane, nikt nie zwrócił na nas uwagi. Zakradliśmy się od tyłu na skałę, gdzie siedzieli ci mordercy i zaatakowaliśmy. Prawie udało na się ich zabić. Niestety... przeceniliśmy swoje siły. Na dodatek wojownicy próbowali włączyć się do walki. Zarządziliśmy odwrót. Bażantowi udało się uciec, lecz na mnie wpadła jakaś burzaczka, gdy byłem o króliczy skok od rzeki. Bardzo mało brakowało, by wrócić do domu... Jednak dopadli mnie. Zajęcza Gwiazda wziął mnie w niewole. Dał mi prześmiewcze imię Rybka, nawiązujące do tego co jedliśmy. Torturował mnie przez sześć księżyców. Dzień w dzień. Próbował dowiedzieć się, gdzie ukryli się niedobitkowie. Milczałem. W Klanie Burzy był też Rudzikowy Śpiew i moi siostrzeńcy. Też byli jeńcami wojennymi. Próbowałem ich ocalić. Jednak... przedobrzyłem grożąc Zajęczej Gwieździe, a ten połamał mi łapy. Nie wiem czy wiesz jak to jest... Ale nic nie mogłem zrobić. Nawet uciec. Czułem się bezbronny. Przez to, że się nadal opierałem, wydrapał Orzechowemu Sercu oko, bym pękł. Skłamałem wtedy o naszej lokalizacji, posyłając go na farmę szalonego Dwunożnego. Stracił paru wojowników. W końcu jednak... znalazłem sposób, by ocalić rodzinę. W Klanie Burzy był ktoś kto zaoferował pomoc. Tak po prostu za nic. Wyprowadził moich siostrzeńców. Kazałem im przekazać reszcie, jak już ich spotkają, by wynieśli się stamtąd. I to na szczęście zrobili. Zmienili lokalizacje obozu, której już nie znałem, lecz Zajęcza Gwiazda o tym nie wiedział. Torturował mnie dalej. Mnie i Rudzika, bo zobaczył jak spiskujemy. Nie przeczę, że pękłem. Jednak po sześciu księżycach codziennych tortur... Ten koszmar śni mi się po dziś dzień. Nie życzyłbym tego nikomu. Po tym... Rudzika wypuścił. Nie wiem co się stało. Czemu to zrobił. Moje łapy się zrosły i usłyszałem, że Zajęcza Gwiazda nie żyje. Nowa liderka mnie wypuściła. Wróciłem na nasze tereny i tak was odnalazłem. Zaprowadzono mnie do... Kruczej Gwiazdy - skrzywił się. - Wysłuchała mojej opowieści. Okazało się jednak, że znała już co nieco od Rudzika. Ukarała mnie dając mi nadzór, który trwa po dzisiejszy dzień i o dziwo... skazała na takie same tortury, co Zajęcza Gwiazda. Bo on... topił mnie. Woda... sprawiała mi ból. Miałem potworną traumę. A ona... zmusiła mnie bym do niej wchodził. Na dodatek... wsadziła mnie na kłodę i posłała na środek jeziora. To... było przerażające i nienormalne. Wiesz dobrze jaki prąd bywa zdradliwy. Gdybym tam wpadł, zginąłbym. To nie był brzeg, a cholerny środek jeziora! Jeszcze cieszyła się z mojego cierpienia. Przydzieliła mi później na nadzór koty, które mnie nienawidzą. Znęcali się nade mną i dalej torturowali. Chciałem z tobą o tym pogadać, lecz nikogo do ciebie nie wpuszczała. Ustawiła straże. W klanie mówiono, że nie żyjesz. Nikt przez bardzo długi czas cię nie widział. Medycy też nic nie mówili co z tobą. Ale jesteś i żyjesz. Cieszę się z tego. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Z moim strachem do wody jest lepiej. Pływałem... nawet podczas pory Nagich Drzew. Poradzę sobie. Nie zawiodę cię. Daj mi tylko szansę. Mam już dość tego ciągłego bólu. Jestem jednym z was, nawet jeśli Krucza Gwiazda mówi ci inaczej. Nie cierpi mnie. To wariatka. - zakończył swój wywód.
Niezapominajek zaniemówił. Patrzył na niego cały zestresowany, bojąc się drgnąć. Może czekoladowy to zauważył, a może nie, liczyły się teraz dla niego słowa, które zamierzał usłyszeć.
- Jak nazywały się, które cię dręczyły...?
Dobra, tego to się kompletnie nie spodziewał. Myślał, że odniesie się do całości. Zauważy, że nie był wcale zdrajcą, że walczył do ostatniego tchu. Dojrzy, że jego partnerka jest szalona i wywali ją na zbity pysk z funkcji lidera. Poczuł rozczarowanie i niepokój. Czemu o to pytał?! Zaczął wątpić czy rozmowa z nim, była dobrym pomysłem.
- O dziwo to był mój siostrzeniec Orzechowe Serce i Tulipanowy Płatek. Jednak do tej drugiej mam większy uraz, bo próbowała mnie kilka razy zamordować. Ich oboje przydzieliła mi Krucza Gwiazda. Jak nic pragnęła mojego cierpienia. - mruknął. - No i Zanikające Echo, ale jej totalnie odbiło - westchnął, przypominając sobie te jej szaleństwo.
- Zaprowadź mnie do nich.
Chciał z nimi porozmawiać? Zdumienie to było mało powiedziane, co wymalowało się na jego pysku. Skinął jednak łbem, zaprowadzając go do Orzecha, który czekał niedaleko, dalej go pilnując.
- Tulipanowy Płatek jest w żłobku... - dodał. - Pójść po nią?
- Tak.
Poszedł i przyprowadził niezadowoloną królową, która jak nic mordowała go wzrokiem, że śmiał ją odciągać od dzieci. To dawne towarzystwo budziło w nim niepokój. Najbardziej jednak obawiał się niebieskiej. Szaleństwem dorównywała liderce i powoli zaczął przeczuwać co się stanie.
- Słyszałem, że nadzorując go posunęliście się do znęcania się i tortur. Czy to prawda? - zapytał stojących przed nim wojowników.
Tulipan zaśmiała się szyderczo.
- Tak dokładnie. - odparła kpiąco Tulipan. - Ten wariat uważa, że cały klan go torturuje. Nawet jego własna córka pomimo że jest kocięciem. Zdradziecka Rybko, to przestaje być śmieszne. Wracam do moich kociąt. - syknęła.
No po prostu... Gniew to mało powiedziane co czuł. Jak ona mogła mówić takie rzeczy liderowi?! Robiła z niego wariata?! Nie mógł jej odpuścić. Powinni zapłacić za swoje winy!
- O nie! - warknął w jej stronę. - Nie wyobraziłem sobie tego! Kto mnie bił, wrzucał w kolczaste krzewy, topił i drwił?!
- Ja nie wiem o czym on mówi. Pilnowaliśmy go tak jak kazała Krucza Gwiazda i pozbywaliśmy się jego fobii do wody. To, że uznał to za tortury, to wymysł. Wybacz Niezapominajkowa Gwiazdo, ale ja się dziwie, że do ciebie podszedł. Każdy biały kot jest dla niego Zajęczą Gwiazdą. - zawtórował jej kremowy wojownik.
- Orzech, twoja matka nie byłaby z ciebie dumna! Co ty na Klan Gwiazdy wyprawiasz?! - syknął do niego, nie wierząc własnym uszom. Sądził, że siostrzeniec już mu wybaczył!
- Wykonywałem tylko polecenia. Nie bierz mnie na litość. Dobrze wiemy, że matka mnie nigdy nie chciała. Przez ciebie wydrapali mi oko...
- Dzięki mnie uciekliście z Klanu Burzy!
Orzechowe Serce prychnął, zwracając się do Niezapominajka.
- Niezapominajkowa Gwiazdo, nie przejmuj się nim. Burzaki torturowali go i przez to z jego głową nie jest najlepiej.
Van zrobił krok do tyłu, słuchając tego wszystkiego przerażony.
- Zdradziecko Rybko, myślę, że powinieneś odwiedzić Muchomorzy Jad. Potem dokończymy naszą rozmowę. - odparł lider.
Nie mógł w to uwierzyć. Nawet on?! Sądził, że ma więcej oleju we łbie. Uważali go za świra! Widział to. Te ich niechętne spojrzenia. Najbardziej bolało jednak to Niezapominajkowej Gwiazdy, który wręcz wydawał się wystraszony. Jak zaszczute zwierzę. Nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak on, nimi przewodził. Domyślał się, że drugi lider w postaci jego partnerki, nie mógł być jego świadomym wyborem. Krucza musiała się wepchać, a ten nie potrafił jej odmówić. Skoro potrzebował jej obecności, by być silnym, to ich klan czekała zagłada.
- Jasne, naćpajcie mnie, proszę bardzo. - prychnął. - Wybacz za stracony czas, który ci zająłem. - miauknął gorzko, odchodząc ze zwieszonym łbem.
Niezapominajek nie odpowiedział.
Mógłby przysiąc, że w głowie usłyszał zadowolony pomruk swojej nemezis. Wygrała. Kolejny raz... Jego ostatnia nadzieja przepadła. Już nic więcej nie mógł zrobić. To był koniec.
trzymaj się, Rybko :C wierzę, że jeszcze udupisz Kruczą, w końcu popełni błąd, który w pełni wykorzystasz!
OdpowiedzUsuń