Spał w najlepsze. Noc okazała się łaskawa dla kotów, gdyż temperatura spadła. Było chłodno, miło. Taki krótki odpoczynek od ciągłych upałów. Fałszywy zamlaskał przez sen, kiedy nagle poczuł na sobie czyjś ciężar. O ile nie była to Aronia, ani Drozd, bo ich wagi znał, tak ten ktoś zaczął go grzać. Widocznie inny uczeń przez sen się ruszał. Przez to wjechał cielskiem na biednego Fałszywego. Gorąc, jaki dawało mu drugie ciało aż go obudziło. Przekręcił głowę, otwierając zaspane oczy.
- Mlem mlem mlem - usłyszał niewyraźnie.
Kiedy obraz mu się wyostrzył, dostrzegł bardzo jasne futro Orlej Łapy. Do tego puchaty ogon ucznia leżał dokładnie na głowie Fałszywego. Liliowy point zacisnął zęby. Przecież on spał w innej części legowiska, jak to w ogóle możliwe, że nagle się tu znalazł?? Zresztą, nieważne!
- Psst! Orla Łapo - szepnął do niego. Nie dało to jednak zamierzonego efektu, więc szturchnął go łapą.
- Mnnnmhh?? - Dostał w odpowiedzi, jednak po chwili uczeń uchylił lekko oczy. - Csooo?
- Złaź ze mnie, grubasie! - Warknął.
- Ale ty nie jesteś mchem - wyseplenił na wpół śpiący.
- Dla ciebie widocznie jestem! - Uderzył ogonem o ziemię, po prostu się podnosząc.
Uniósł tym samym zadek Orlej Łapy, wraz z ogonem na jego głowie. Kocurek zsunął się z niego siłą grawitacji, opadając ciężko na ziemię. Fałszywy z kolei ruszył między uczniami do swojego brata. Odnalazł burego, kładąc się obok. Jeszcze czego, by jakiś głupi gówniarz poduszkę sobie z niego robił, no do cholery!
~*~
Upalny dzień jak zwykle. Niemiłosiernie denerwowało to posiadaczy czarnych futer, niewątpliwie. Fałszywy cieszył się całym sobą, że ma w miarę jasne futerko. Do tego takie gładkie i miękkie. Wstał po jakże ciężkiej nocy (w przenośni i naprawdę), przeciągając się.
- Hej - usłyszał z boku. Odwrócił się, dostrzegając jasno-ciemne futerko.
- Cześć, Kalinkowa Łapo - miauknął przyjaźnie. Musiał włożyć w to nieco wysiłku, ale bycie przyjacielskim miało swoje dobre strony
- Idziesz gdzieś? - Zapytała wesoło. - Wroni Wrzask chce zabrać mnie na polowanie! Może chcesz iść z nami??
Jej nastawienie wręcz emanowało iskierkami i tęczą. Fałszywy zmrużył oczy, jakby czując bijący blask od koteczki. Była w świetnym nastroju, toteż pewnie dlatego chciała towarzystwa innego, niż mentorka.
- Chętnie. - Zgodził się. Był ciekaw nauk Wroniego Wrzasku, jej technik polowania, ogółem postawy kotki. Znał ją tylko z daleka, dlatego nie mógł przepuścić takiej okazji! W końcu im więcej wiedział, tym lepiej się rozwijał.
- Super! To chodźmy! - Pobiegła przodem, a Fałszywy chciał ruszyć za nią, jednak usłyszał za sobą znajomy głos.
- Dokąd idzieeesz? - Został zapytany.
- Oby jak najdalej od ciebie - wyszczerzył kły w wrednym uśmiechu.
- Czyli gdzieeee? - Młodszy ciągnął.
Point spojrzał na jego pysk. Brakowało mu dwóch wąsów, które niedawno wyrwał pod wpływem zdenerwowania. Orla Łapa jednak niczego się nie nauczył, co dla starszego oznaczało kolejne dni wkurwiania się. Westchnął ciężko po prostu zostawiając karła za sobą. Pocieszał się faktem, że kocurek ma za krótkie łapy, by za nim nadążyć.
Fałszywy dołączył do dwóch kotek na czas polowania. Wroni Wrzask była specyficzną personą, zdawała się chcieć wywrzeć na młodym uczniu dobre wrażenie, kiedy powinno być raczej...na odwrót?? Point oczywiście cieszył się aprobatą kotki, jednak serio czuł się dziwnie. Gdy dotarli na miejsce, w którym czuć było mnóstwo różnych zapachów zwierzyny, mogli zaczynać. Kalinka nawijała jak szalona, ciągle dzieląc się nowymi przemyśleniami z Fałszywym. Point z kolei pozwolił jej wciągnąć go w rozmowę, którą nieco zdenerwowali Wroni Wrzask. Mimo tego kotka dalej prezentowała im swoje umiejętności łowieckie. Syn Łabędziego Plusku chętnie słuchał rad oraz poleceń starszej wojowniczki. Poznawał jej styl, ruchy, ustawienie łap. Zapamiętywał, a potem, gdy oni mieli coś upolować, próbował wcielić w życie. Jednak nie wszystko szło po jego myśli. Najpierw potknął się o wystający korzeń, a później Kalinka wpadła na niego podczas pogoni za ptakiem.
Cali ubrudzeni i zmęczeni zostali z niczym. Wroni Wrzask westchnęła krótko. Oni z kolei nieźle się bawili. Fałszywy poczuł, że może wyluzować. Nie było tu wkurwiającego Orlej Łapy, ani rozpłakanej Aronii czy bojącego się Drozda. Co do burego to point był spokojny o tyle, co kocurek miał potulnego mentora. Barwinkowy Podmuch dobrze ogarniał jego brata, za co point był wdzięczny. Jednak co do Aroni...Omszona Mordka coraz bardziej go niepokoił. Kocur roztaczał taką dziwną aurę. Poza tym kotka wracała poobijana, tak, jakby mentor w ogóle na nią nie uważał. Aronia była niezdarna, potrzebowała pomocy, a ten co? Ano gówno.
Westchnął.
- Spróbuję jeszcze raz. Ostatni. - Obiecał szylkretkom, po czym wstał i ruszył wgłąb terenów.
Wyniuchał mysz. Poszedł w jej kierunku, nisko na łapach. Nie minęła dłuższa chwila, a ją upolował, schowaną w trawie.
Wrócił do kotek pewnym siebie krokiem z dumą wymalowaną na pysku.
W obozie odłożył zdobycz na stos. Słońce zniżyło się ku zachodowi, malując w piękne kolory niebo. Point aż przystanął, by chwilkę popatrzeć. Naprawdę nieboskłon był dzisiaj piękny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz