Uczeń obrócił się na pięcie, wstając nagląco z wygodnego posłania. Czyżby jego mentor właśnie wrócił z rozmowy z liderką? Jaskier przełknął nerwowo ślinę i ruszył w jego stronę.
— Co… Co powiedziała? — zapytał, czując, jak cały drży z nerwów.
— Przygotuj się na mianowanie. Gratulacje — ogłosił wojownik z pomrukiem zadowolenia i uśmiechem wymalowanym na pysku. — Rany... Jestem taki z ciebie dumny! — Delikatnie przytulił swojego ucznia, na co ten zareagował cichym piskiem. Wciąż był tak zszokowany usłyszanymi właśnie wieściami, że nie był w stanie trzeźwo reagować. — Będziesz wspaniałym wojownikiem Jaskrowa Łapo, tylko zapamiętaj. Więcej odwagi.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy, podczas której Jaskrowa Łapa starał się uspokoić przyspieszony oddech i szalejące myśli. Wojownikiem… on wojownikiem? Jeszcze przed bratem, który był przecież od niego zdolniejszy i sprawniejszy?
— Ja… dziękuję. Dziękuję za wszystko, Jesionowy Wichrze — miauknął w końcu, nerwowo przestępując z łapy na łapę. — Mianowanie będzie jeszcze dzisiaj, tak?
Mentor, a raczej już były mentor kocura uśmiechnął się serdecznie.
— Tak, na pewno już niedługo. Przygotuj się też mentalnie na nocne czuwanie, jest to dosyć męczący rytuał, ale dasz sobie z nim radę — ostrzegł.
— Tak, przygotuję się. — Pokiwał łbem i jeszcze raz nieznacznie przytulił się do niego. — Dziękuję, naprawdę dziękuję za to, czego mnie nauczyłeś!
— Ależ nie ma za co — odpowiedział z cichym pomrukiem rozbawienia.
Jaskrowa Łapa odsunął się od wojownika, skinął mu łbem i odszedł na trzęsących się łapach. Przygotuj się? Jestem z ciebie dumny? Kocur oddałby wszystko, żeby posiadać teraz chociaż w połowie tyle pewności, co Jesionowy Wicher. Czuł, że nie jest na to ani trochę gotowy. Przecież szkolił się tylko 4 księżyce… co prawda bez problemu opanował już cały "materiał", ale wszystko działo się tak szybko… nie czuł się na siłach, by zostać przyodziany w tytuł wojownika. To przecież znaczyło nowe imię, nowe legowisko, nowe obowiązki… nowe wszystko. Czy on w ogóle sobie poradzi bez mentora u boku, który w razie czego mu pomoże? Czy poradzi sobie bez tej lekkiej wyrozumiałości, którą wojownicy obdarzali uczniów? Czy poradzi sobie bez bliskości Wieczornikowej Łapy? Po raz pierwszy w całym ich życiu będą spali oddzielnie! Liczył, że jego brat jak najszybciej otrzyma nowy tytuł, przecież na niego w pełni zasługiwał.
— O, Jaskier! Tu jesteś! Szukałem cię wszędzie!
O, o wilku mowa.
Jaskrowa Łapa błyskawicznie obrócił się w stronę dobiegającego do niego brata. Kocur przystanął przy nim, łapiąc oddech. Jak szybko i jak długo biegł?
— Oh, hej — przywitał się karzełek, starając się ukryć drżenie głosu, które wciąż nie ustało. — Tak?
— Poszedłbyś ze mną i Zbożową Łapą na polowanie?
Otworzył pyszczek zaskoczony i zaraz go zamknął. No nie. Chciałby pójść.
— Um, naprawdę bym chciał, ale chyba powinienem zostać w obozie… bo… Wieczorniku, ja będę dzisiaj mianowany na wojownika. Sam w to nie wierzę! — wydukał.
Oczy Wieczornikowej Łapy momentalnie się rozszerzyły, a kocur zamruczał z aprobatą. Chyba cieszył się szczęściem swojego brata.
— Wow, to super! Gratulacje — zawołał z nieukrywanym entuzjazmem, przyjacielasko trzepiąc go ogonem o bok. — Kiedy dokładnie? Bo może nie opłaca nam się już wychodzić na to polowanie ze Zbożem… chcę przy tym być!
— Właściwie to sam nie wiem — przyznał. — Jesionowy Wicher powiedział jedynie, że mam się przygotować, aż Pstrągowa Gwiazda zwoła klan.
— To poczekam z tobą! — Zaoferował się, co Jaskier przyjął z wielką wdzięcznością.
Nie pozostało mu więc innego, jak ukojenie nerwów, wylizanie krótkiego futra do perfekcyjnej czystości, a to wszystko w akompaniamencie pogaduszek z bratem.
— Niech wszystkie koty wystarczające dorosłe, by samodzielnie polować, zbiorą się tu na spotkanie klanu! — Rozległo się tak nagle i niespodziewanie, że Jaskrowa Łapa aż podskoczył.
Cały stres i niepokój, których udało mu się już wyzbyć, teraz wróciły ze zdwojoną siłą. Z trudem stanął na łapy, czując, jak się pod nim uginają. Da radę tam podejść? Da radę w ogóle się odezwać? Wtedy Wieczornikowa Łapa popchnął go delikatnie i zachęcająco, z tym swoim przyjaznym uśmiechem na pyszczku. Uczeń złapał głęboki wdech i podszedł w stronę Pstrągowej Gwiazdy z bratem u boku. Dopiero przy samej przywódczyni Wieczornik odstąpił go i szybko wtopił gdzieś w tłum.
— Ja, Pstrągowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. — Przez ciało kocurka przeszedł kolejny dreszcz. Gdzieś zaraz za sobą usłyszał zachęcający okrzyk Jesionowego Wichru. — Jaskrowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przy...przysięgam — wydukał, z trudem łapiąc powietrze.
Liderka skinęła nieznacznie łbem.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Jaskrowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Jaskrowy Pył. Klan Gwiazdy cieni twoją lojalność i poświęcenie, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy.
Wtem tłum zaczął skandować imię świeżo upieczonego, skrajnie przerażonego wojownika. Nie będąc w stanie odnaleźć się w sytuacji przez to wszystko dookoła, zaczął jedynie niemrawo rozglądać się za Wieczornikową Łapą lub Jesionowym Wichrem, licząc, że ci mu jakkolwiek pomogą.
<Jesionku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz