Minęło trochę czasu od śmierci Wolfstar'a a ja wciąż nie mogłem pogodzić się z utratą mentora. Na szkolenia zabierano mnie z innymi - raz miałem polowanie z Deerpaw, raz z Immportalpaw, rzadziej z Badgerpaw, w końcu trenowała go sama Warstar. Jednak to nie to samo. Czułem się jak rzep u ogona. Ile bym dał za indywidualne lekcje... Bym mógł się wykazać, nie ośmielany innymi. Dzisiaj Darkheart zabrał Deerpaw i mnie ze sobą nad Suche Drzewo. Podobno znajduje się tam największa ilość małych stworzonek.
Dreptaliśmy w ciszy. Rzadko gadałem z Deerpaw - moim ulubionym towarzyszem zabaw był Immortalpaw, czasem Badgerpaw, a obiektem dręczenia - Owlpaw. Nie przepadałem za Jelonką, była taka... cicha. Zawsze patrzyła się na mnie tymi wyrozumiałymi oczami, co mnie zniechęciło. Dopiero teraz zauważyłem jakie miała ładne futro - brązowe w ciapki. Jak jelonek.
Pokręciłem głową aby się ogarnąć. Po kilku minutach biegu dotarliśmy na miejsce. Darkheart zatrzymał się z rozpryskiem żwiru. Do mych nozdrzy od razu dotarł zapach zwierzyny - mysz polna....
Bez rozmyślenia, naprężyłem ciało i wyskoczyłem w stronę zapachu. Mentor Jelonki miauknął za mną:
- Mistypaw, poczekaj!
Mysz zauważyła mnie. Nastroszyła futro po czym wysunęła mi się spod łapek, niczym kłębek mchu. Zaryłem z rozpędu ostro w ziemię. Darkheart syknął zirytowany.
- Trochę namysłu, pusta główko - odparł pół żartem, klepiąc mnie ogonem po głowie. Naburmuszyłem się. Deerpaw podeszła bliżej. Słońce oświeciło jej grzbiet, a futro zaczęło mienić się kolorami brązu.Blado zielone oczy utkwiła we mnie z rozbawieniem.
Wyplułem liść który połknąłem w locie. Nagle mentor zesztywniał i dać znać ogonem abyśmy się przygotowali. Cichy szmer zaskrobał niedaleko kory Suchego Drzewa. Mysz polna wróciła.
- Pamiętajcie - pouczał - Nisko na barkach, ciężar ciała na tylne nogi. Kto pierwszy ten lepszy.
Czarny kocur wycofał się w cień. Deerpaw przysiadła do pozycji skradania. Odchyliłem uszy do tyłu, po czym zrobiłem to samo. Musiałem być pierwszy! Jelonka skradała się powoli i ostrożnie, zwracała uwagę na to gdzie stawia łapki, oraz głównie skupiała się na technice. Mnie adrenalina znowu poniosła - skradałem się szybko i byle jak, byle być jak najszybciej. Skoczyłem. Tym razem mi nie ucieknie.
Wybiłem się z tylnych łap, otwierając pysk i wyciągając przednie. Mysz była zbyt pochłonięta próbą wyczucia Deer, i nie spostrzegła, że są tutaj dwa koty. Chwyciłem ją. Krew trysnęła na mój pysk, gdy wbiłem kły w jej mięso. Zacisnąłem szczęki, aż nie usłyszałem chrupotu kości, po czym podrzuciłem ją dwa razy.
Z triumfem odwróciłem się w stronę reszty. Mysz zwisała mi z pyska niczym zabawka.
- Brawo - pochwalił mnie Darkheart. Jelonka po prostu milczała.
***
Po porannym polowaniu wróciliśmy do obozu. Koty kręciły się, zajęte swoimi codziennymi zajęciami. Z polanki medyka wyszła Owlpaw - z wiecznie naburmuszoną miną. Gdy mnie zobaczyła, oczy zwęziły jej się w szparki. Uniosłem mysz wyżej.
Rzuciłem ją na kupkę jedzenia.
Gdy wszyscy się rozeszli zauważyłem coś nowego - a raczej nową. Przy ścianie z roślin stała kotka - jej ciało zdobiły miliony małych rudych plamek, nie licząc ogromnej plamy na grzbiecie. Wyglądała na nową i zagubioną. Postanowiłem zagadać.
- Cześć - przywitałem się i usiadłem obok. Kotka rzuciła mi zdziwione spojrzenie, po chwili zmarszczyła nos i obwąchała mnie.
- Hej - uśmiechnęła się.
- Jesteś tu nowa? Nie widziałem cię wcześniej - machnąłem ogonem. - Nazywam się Mistypaw, jestem uczniem klanu Wilka.
< Spottedtail? >
Dreptaliśmy w ciszy. Rzadko gadałem z Deerpaw - moim ulubionym towarzyszem zabaw był Immortalpaw, czasem Badgerpaw, a obiektem dręczenia - Owlpaw. Nie przepadałem za Jelonką, była taka... cicha. Zawsze patrzyła się na mnie tymi wyrozumiałymi oczami, co mnie zniechęciło. Dopiero teraz zauważyłem jakie miała ładne futro - brązowe w ciapki. Jak jelonek.
Pokręciłem głową aby się ogarnąć. Po kilku minutach biegu dotarliśmy na miejsce. Darkheart zatrzymał się z rozpryskiem żwiru. Do mych nozdrzy od razu dotarł zapach zwierzyny - mysz polna....
Bez rozmyślenia, naprężyłem ciało i wyskoczyłem w stronę zapachu. Mentor Jelonki miauknął za mną:
- Mistypaw, poczekaj!
Mysz zauważyła mnie. Nastroszyła futro po czym wysunęła mi się spod łapek, niczym kłębek mchu. Zaryłem z rozpędu ostro w ziemię. Darkheart syknął zirytowany.
- Trochę namysłu, pusta główko - odparł pół żartem, klepiąc mnie ogonem po głowie. Naburmuszyłem się. Deerpaw podeszła bliżej. Słońce oświeciło jej grzbiet, a futro zaczęło mienić się kolorami brązu.Blado zielone oczy utkwiła we mnie z rozbawieniem.
Wyplułem liść który połknąłem w locie. Nagle mentor zesztywniał i dać znać ogonem abyśmy się przygotowali. Cichy szmer zaskrobał niedaleko kory Suchego Drzewa. Mysz polna wróciła.
- Pamiętajcie - pouczał - Nisko na barkach, ciężar ciała na tylne nogi. Kto pierwszy ten lepszy.
Czarny kocur wycofał się w cień. Deerpaw przysiadła do pozycji skradania. Odchyliłem uszy do tyłu, po czym zrobiłem to samo. Musiałem być pierwszy! Jelonka skradała się powoli i ostrożnie, zwracała uwagę na to gdzie stawia łapki, oraz głównie skupiała się na technice. Mnie adrenalina znowu poniosła - skradałem się szybko i byle jak, byle być jak najszybciej. Skoczyłem. Tym razem mi nie ucieknie.
Wybiłem się z tylnych łap, otwierając pysk i wyciągając przednie. Mysz była zbyt pochłonięta próbą wyczucia Deer, i nie spostrzegła, że są tutaj dwa koty. Chwyciłem ją. Krew trysnęła na mój pysk, gdy wbiłem kły w jej mięso. Zacisnąłem szczęki, aż nie usłyszałem chrupotu kości, po czym podrzuciłem ją dwa razy.
Z triumfem odwróciłem się w stronę reszty. Mysz zwisała mi z pyska niczym zabawka.
- Brawo - pochwalił mnie Darkheart. Jelonka po prostu milczała.
***
Po porannym polowaniu wróciliśmy do obozu. Koty kręciły się, zajęte swoimi codziennymi zajęciami. Z polanki medyka wyszła Owlpaw - z wiecznie naburmuszoną miną. Gdy mnie zobaczyła, oczy zwęziły jej się w szparki. Uniosłem mysz wyżej.
Rzuciłem ją na kupkę jedzenia.
Gdy wszyscy się rozeszli zauważyłem coś nowego - a raczej nową. Przy ścianie z roślin stała kotka - jej ciało zdobiły miliony małych rudych plamek, nie licząc ogromnej plamy na grzbiecie. Wyglądała na nową i zagubioną. Postanowiłem zagadać.
- Cześć - przywitałem się i usiadłem obok. Kotka rzuciła mi zdziwione spojrzenie, po chwili zmarszczyła nos i obwąchała mnie.
- Hej - uśmiechnęła się.
- Jesteś tu nowa? Nie widziałem cię wcześniej - machnąłem ogonem. - Nazywam się Mistypaw, jestem uczniem klanu Wilka.
< Spottedtail? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz