Szczerze? Miałam ochotę rozszarpać go na strzępy.
Oczywiście, uczyniłabym tak w głębi duszy, jednak zdawałam sobie sprawę, że gdybym zrobiła coś takiego, najprawdopodobniej straciłabym moją posadę - o ho! Co więcej, zostałabym wydalona z klanu, bądź... skazana na śmierć.
Nie miałam ochoty umierać.
W odpowiedzi jednak prychnęłam, przeklinając jego głupotę.
-Jesteś aż tak tępy, czy tylko udajesz? - syknęłam, spod przymrużonych powiek.
Kocur gwałtownie zatrzymał się w miejscu. Błyskawicznie odwrócił się w moją stronę, podskoczył niemalże na dwóch łapach, spojrzał swoim oskarżycielskim wzrokiem w moje oczy, po czym odpowiedział.
-A jak uważasz? - odparł znużonym, nieco zbitym z tropu tonem.
Odwróciłam się. Nienawidziłam, gdy ktoś był blisko mnie. A ten tu koleś był zdecydowanie za blisko.
-Według mnie wcale nie jesteś tępy - powiedziałam powoli, opanowanym tonem, upewniając się, że wszystko zrozumiał - według mnie po prostu jesteś idiotą.
Kot przysiadł, marszcząc nos, spoglądając na mnie powątpiewającym wzrokiem, który - jakie miałam wrażenie - mógł przejrzeć mnie na wylot.
-Tak myślisz?! - gwałtownie podniósł głos.
-Ja tak nie uważam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - ja to wiem.
Kocur syknął urażony. Odwrócił się, po czym zaczął iść w swoją stronę.
-A więc wiedz, że gówno mnie to obchodzi - wzruszył ramionami.
Uniosłam brwi do góry, zaskoczona jego dziwnym zachowaniem *to Stoneclaw, on jest dziwny* i zaczęłam iść w swoją stronę. Po niespełna dwóch minutach poczułam ukłucie na mojej lewej tylnej nodze. Nie zdążyłam spojrzeć w to miejsce, gdy poczułam dotkliwy ból. Ujrzałam krew.
Odwróciłam się w stronę napastnika. No a jakżeby inaczej! Stone!
-Znowu przez ciebie krwawię! - krzyknęłam zdenerwowana. Doprowadzał mnie do szału.
Zerknęłam kątem oka na ranę *o bosz, kolejną*. Nie była obszerna, ale za to bardzo głęboka. Przeklęty Stoneclaw!
-Znudziło Ci się ganianie za ogonem Amethyst, czy jak? - mruknęłam zbita z tropu.
Uśmiechnął się pod nosem.
< Wena była, i wypierdzieliła. ;-; Jakiś pomysł, Stone?>
Oczywiście, uczyniłabym tak w głębi duszy, jednak zdawałam sobie sprawę, że gdybym zrobiła coś takiego, najprawdopodobniej straciłabym moją posadę - o ho! Co więcej, zostałabym wydalona z klanu, bądź... skazana na śmierć.
Nie miałam ochoty umierać.
W odpowiedzi jednak prychnęłam, przeklinając jego głupotę.
-Jesteś aż tak tępy, czy tylko udajesz? - syknęłam, spod przymrużonych powiek.
Kocur gwałtownie zatrzymał się w miejscu. Błyskawicznie odwrócił się w moją stronę, podskoczył niemalże na dwóch łapach, spojrzał swoim oskarżycielskim wzrokiem w moje oczy, po czym odpowiedział.
-A jak uważasz? - odparł znużonym, nieco zbitym z tropu tonem.
Odwróciłam się. Nienawidziłam, gdy ktoś był blisko mnie. A ten tu koleś był zdecydowanie za blisko.
-Według mnie wcale nie jesteś tępy - powiedziałam powoli, opanowanym tonem, upewniając się, że wszystko zrozumiał - według mnie po prostu jesteś idiotą.
Kot przysiadł, marszcząc nos, spoglądając na mnie powątpiewającym wzrokiem, który - jakie miałam wrażenie - mógł przejrzeć mnie na wylot.
-Tak myślisz?! - gwałtownie podniósł głos.
-Ja tak nie uważam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - ja to wiem.
Kocur syknął urażony. Odwrócił się, po czym zaczął iść w swoją stronę.
-A więc wiedz, że gówno mnie to obchodzi - wzruszył ramionami.
Uniosłam brwi do góry, zaskoczona jego dziwnym zachowaniem *to Stoneclaw, on jest dziwny* i zaczęłam iść w swoją stronę. Po niespełna dwóch minutach poczułam ukłucie na mojej lewej tylnej nodze. Nie zdążyłam spojrzeć w to miejsce, gdy poczułam dotkliwy ból. Ujrzałam krew.
Odwróciłam się w stronę napastnika. No a jakżeby inaczej! Stone!
-Znowu przez ciebie krwawię! - krzyknęłam zdenerwowana. Doprowadzał mnie do szału.
Zerknęłam kątem oka na ranę *o bosz, kolejną*. Nie była obszerna, ale za to bardzo głęboka. Przeklęty Stoneclaw!
-Znudziło Ci się ganianie za ogonem Amethyst, czy jak? - mruknęłam zbita z tropu.
Uśmiechnął się pod nosem.
< Wena była, i wypierdzieliła. ;-; Jakiś pomysł, Stone?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz