Wydał z siebie cienki pisk, podskakując. Przez to, że kotka nadal trzymała jego ogon, upadł na pyszczek, czując jak w oczach wzbierają mu łzy. Posłał jej mordercze spojrzenie, próbując na nią nawrzeszczeć, ale z jego pyszczka uciekły tylko niezrozumiałe piśnięcia. Kopnął łapę kotki, uwalniając ogon i go od razu tuląc do siebie, zwijając się w małą smutną kulkę. Ten ból... był taki okropny! Nie mógł go znieść. Nie miał pojęcia, że nieznajoma zna takie dziwne ataki!
— Ojeju, nic ci nie jest Niechciany? Ja nie chciałam — zapewniała z głupim i ledwo widocznym uśmiechem na pysku.
Dojrzał jak świetnie się bawiła, obserwując jego cierpienie. Nie odpowiedział jej, chwilę jeszcze leżąc i chlipiąc pod noskiem, aż nie zerwał się na równe łapki, jeżąc się do granic możliwości.
— Właśnie, że chciałaś! Powiem wszystko mamie! — zagroził, biegnąc w kierunku Tulipan.
Na pewno przemówi tej furiatce do rozsądku! Pamiętał jak mówiła, że nie da nikomu ich skrzywdzić! Zaraz Zajączek zostanie zrównana z ziemią!
— To powiedz. Skoro jesteś taką ciotą, że nie potrafisz sobie sam poradzić, tylko musisz lecieć do mamusi na skargę, to leć. Nie poradzisz sobie sam w życiu, jak będziesz tak siedział za ogonem matki — prychnęła na tyle głośno, by tylko on to usłyszał.
Nie zraził się jej słowami, wpadając w łapki królowej z łezkami w oczach. Opowiedział jej jak kocię zdrajcy go zwyzywało i chciało urwać ogonek. Kotka widząc jaki był roztrzęsiony oraz słysząc jego słowa wstała i podeszła do białej. Zaczęła ją karcić, co nie uszło uwadze Bławatek, która do nich podeszła.
— Pilnuj lepiej swojej córki — zwróciła się do niej Tulipan. — Skrzywdziła mojego syna, a jej język jest bardzo ordynarny.
— Zajączku? — Jej matka spojrzała na nią zaskoczona, nie wierząc własnym uszom.
Mały kociak, który był sprawcą spotkania tych dwóch, zerkał z bezpiecznej odległości, patrząc co tam się dzieję z zadowoleniem na pyszczku. Teraz będzie po niej! Dostanie karę i nauczy się, że nie wolno tak go traktować!
— Nie wiem mamo, o co jej chodzi — wykrztusiła z przerażeniem w głosie. — Jej dzieciak podszedł do mnie i powiedział, że mam białe futro jak ptasia kupa! Zwróciłam mu uwagę, że tak się nie mówi, a on chciał uciec, ale sam sobie nadepnął na ogon i się zablokował. Dopiero potem poleciał do pani Tulipan i nie wiem, co jej powiedział, ale musiał bardzo nakłamać — dodała spokojniej. — Widzisz, jak się uśmiecha tam w kącie? Widać, że namieszał i się teraz cieszy.
Bławatek uwierzyła córce, wdając się w dyskusje z Tulipan, która cała się zjeżyła, gdy usłyszała tłumaczenie młodej.
— Nastroszony to bardzo odważne kocię, nie wpadłoby w histerie bez powodu! To twoja córka kłamie, w końcu ma to po ojcu. Ciągle twierdzi, że jest niewinny, chociaż nas zdradził! Wyrośnie na jemu podobną, zobaczysz!
Bławatek oburzyła się na te słowa.
— Ochłoń Tulipanowy Płatku. Jesteś zdenerwowana — zauważyła.
— Oczywiście, że jestem! Twoje dziecko skrzywdziło mojego syna! Pewnie zazdrości, że został wybrany przez sam Klan Gwiazdy!
No i kłótnia zaczęła się od początku. Był zdziwiony, że matka go broniła, ale czy powinien się dziwić? Bławatek też brała stronę swojej córki.
Towarzystwo rozeszło się w złych humorach. Mama od razu zaczęła wylizywać mu ogon, sprawdzając czy na pewno ta mysia kupa go nie uszkodziła.
— Mamo, ona kłamała! Ja sam sobie nie nadepnąłem na ogon! — pisnął, bo nie miał pojęcia co działo się teraz w głowie kotki.
— Powinieneś jej przylać, a nie płakać jak dziecko! Masz być lepszy od tego potomstwa, Zdradzieckiej Rybki! Silniejszy i mądrzejszy!
Położył po sobie uszka. Zapomniał, że mama miała względem nich wygórowane oczekiwania. Nie odpowiedział jej na to, wtulając się ze smutkiem w jej futerko. Na ten moment nie był wcale wymarzonym synem. Upokorzył się, a Zajączek wyszła zwycięsko z tej bitwy. Następnym razem nie powzoli jej na to!
<Zajączku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz