Koteczka wpatrywała się z dumą w swoich rywali. Czas mijał i żadna stron się nie poddawała. Jedynie mierzyli się wzajemnie spojrzeniami w oczekiwaniu, że druga strona się podda. Jednak Nostalgia nie miała takiego najmniejszego zamiaru.
Nie złamią jej, nie ulegnie nim.
— Nostalgio połknij to proszę. — odezwała się w końcu młodsza medyczka.
Pomimo tej całej męczącej sytuacji, ton głosu nadal miała miły, a na jej pysku zawitał lekki uśmiech. Szylkretka spojrzała na nią jak głupią. Nie przekupi jej miłymi słówkami i uśmiechem, przecież nie ma dwóch księżyców, żeby iść na takie rzeczy. Pokręciła łbem z determinacją. Z chęcią otworzyła pysk, by wygłosić jak naiwne te są sądząc, że połknie tą ciapkę, jednak trzymająca Płomykówka mogłaby to jakoś wykorzystać i zmusić do połknięcia. A nie zamierzała tak ryzykować. Dlatego też kontynuowała swoją bitwę na spojrzenia. Pszczółka najwidoczniej się nie poddawała tak łatwo, gdyż znów otworzyła pysk.
— Chcesz narazić swoje siostry niebezpieczeństwo? — spytała poważnym tonem głosu, który z lekka zaniepokoił kociaka. Powściągliwy wzrok vanki może i wprowadził ją w zmieszanie, lecz nie miała zamiaru tego okazywać. — Jeśli nie połkniesz podbiału możesz poważnie zachorować, twoje siostry i inne kocięta też. — dodała.
Znajdka wywróciła oczami, pokazując jak bardzo obchodzi ją życie innych kociaków. W sumie nawet możliwość utrudnienia życia Golcowi była kuszącą propozycją. Aż ponadto kuszącą.
— Ty umrzesz jeśli choroba przerodzi się w Zielony lub Czarny Kaszel. — stwierdziła Pszczółka, naciskając na informację, że może umrzeć.
Nostalgia nie mogła skłamać, że wizja przedwczesnej śmierci była średnio dla niej atrakcyjna, lecz zamierzała nadal grać swoją rolę. Pewnie jedynie ją straszyła. Przecież nikt nie umiera od lekkiego kaszelku, a nie kupowała tej całej bajeczki o jakimś zielonym kaszlu. Bez wątpienia to była ściema by połknęła tą białą ciapkę. Dlatego też posłała lekceważący wzrok młodszej medyczce jasno wyrażający gdzie ma jej pogróżki.
— Słuchaj kociaku, nie mam zamiaru ciągnąć tego przedstawienia w nieskończoność — wtrąciła się Nów zmęczona tą sytuacją, podchodząc do znajdki. — Albo to połkniesz, albo ci w tym pomogę
Szylkretka spojrzała na nią rozbawiona. Już to widzi. Choćby miała umrzeć nie połknie tej papki, więc nie ma opcji, by ta ją zmusiła. Siedziała nieustraszona, wpatrując się w zbliżającą się medyczkę. Była przekonana, że ta nie da rady, nawet gdy tortie złapała ją za pysk. Lecz gdy ta zatkała jej nos, uniemożliwiając Nostalgii oddychanie, zmieniła zdanie. I pomimo że starała się nie ulec starszej w ciągu paru uderzeń została zmuszona do otwarcia paszczy, by zaczerpnąć powietrze. Nów wykorzystała tą okazję i siła wepchnęła jej podbiał głębiej w gardło, zmuszając znajdę do połknięcia.
— No i po kłopocie — stwierdziła medyczka, odchodząc od kociaka. — Płomykówko, zaprowadź ją do żłobka — poprosiła czekoladową, mając najwyraźniej dość towarzystwa nieposłusznej znajdy.
Nostalgia jęknęła z irytacją, a jej ślipia zapełniły się łzami.
Jak ona śmiała?
Jak?
Rodzice nigdy by jej nie zmusili do jedzenia takich okropnych rzeczy, a tym bardziej nie wciskaliby jej tego siłą!
Gniew i rozpacz przepełniły koteczkę, wprowadzając jej drobne ciałko w drganie. Wyrwała się zastępczyni wściekle, nie zważając na ilość futra, którą zostawiła w jej pysku. Nie zamierzała dalej ukrywać swojego zburzenia i żalu jaki miała do porywaczy.
— Nienawidzę was! — wychlipała rozzłoszczona i tupnęła łapką. — Jesteście najgorsi! Chce do mamy i taty! Czemu mnie od nich zabraliście?! — krzyczała, nie pozwalając się złapać Płomykówce.
<Pszczółko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz