Czuł, że kurczy się pod spojrzeniami tych wszystkich kotów, gdy to Lisia Gwiazda przyzwał go, tym samym rozpoczynając tą "najważniejszą ceremonię w życiu wojownika, chyba, że zostanie przywódcą". Dla pointa jednak wcale nie było to takie fascynujące i niezwykle, ba, frustrujące i za głośne. Ruszył, przełykając ślinę. Łapy się pod nim uginały, prawie się o nie potykał. Dlaczego wszyscy musieli się na niego gapić?! Wydawało mu się, że to podejście kilka lisich ogonów do przodu zajęło mu całe księżyce, ale cóż, udało się. Nie wiedząc, co zrobić ze wzrokiem, zmusił się do spoglądania prosto na oblicze rudego lidera. Gdy w końcu do niego podszedł, ten rozpoczął ceremonię.
— Ja, Lisia Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. — Teraz syn Marzenki poczuł ogromną ulgę, bo chociaż na chwilę oczy wszystkich zwróciły się na Lisią Gwiazdę, a nie jego samego. — Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Łabędzia Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Odetchnął, a przez chwilę w jego głowie przemknęło zastanowienie, czy aby lepiej nie uciec natychmiast z obozu. Szybko jednak odrzucił tą myśl, Sroczy Żar pewnie bardzo by się pogniewała i ostro go ukarała! Nie, musiał to przyjąć. Jest d o r o s ł y.
— P-przysięgam — wyjąkał, a pod sierścią z pewnością zrobił się blady jak ściana, bo wszelkie ślepia znów go świdrowały. Starał się za wszelką cenę opanować drżenie głosu, ale chyba nie wyszło.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Łabędzia Łapo, od tej pory będziesz znany jako Łabędzi Plusk. Klan Gwiazdy cieni twoją mądrość i determinację, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu — dokończył przywódca, dotykając łba nowego wojownika. Kocur delikatnie wzdrygnął się, lecz wystarczająco szybko się ogarnął i dotknął pręgowanego barku.
Koniec. Koniec! Łabędzia Łapa, a raczej Plusk, już miał w spokoju mruczeć do siebie i najlepiej to wyjść na spacer, gdy tłum zaczął skandować:
— Łabędzi Plusk! Łabędzi Plusk!
Miał ochotę wrzasnąć, położyć uszy po sobie i w ogóle najlepiej zapaść się pod ziemię, ale w porę się opamiętał. Ugh, że też musiał zapomnieć o tej najokropniejszej i najstraszniejszej części tego wszystkiego! Gdy w końcu krzyki zaczęły cichnąć, szybko zaczął się oddalać. Do tego przypomniało mu to o tym przeklętym czuwaniu! Ale jest zimno! A jak zamarznie? Albo zaśnie i ktoś go na tym przyłapie?! Westchnął, postanawiając, że najlepiej, jeśli już teraz znajdzie jakieś wygodne miejsce na polance. Ważne, by świt nastał jak najszybciej! Gdy jednak koty powoli się rozchodziły i już już miał się rozglądać za dogodną miejscówką, coś pacnęło go łapą i zamruczało przyjaźnie. No nie, oczywiście była to Sroczy Żar!
— Gratulacje, moja ty pokrako!
— D-dziękuję — wydusił z siebie. Przecież skończył właśnie trening! Czy nawet teraz ta okropna kocica nie zamierza mu dać świętego spokoju?! — T-teraz powinienem o-odbyć czy-czuwanie, p-prawda?
— Oczywiście, że tak — parsknęła, jeszcze raz czochrając go po łebku.
Wymusił uśmiech.
***
Padł na legowisko, czując, że zaraz zamieni się w sopel lodu. Cała energia opuściła go już dawno, mimo to wytrzymał to całe czuwanie, chociaż było ciężko, a teraz w końcu mógł się położyć i odespać! Choć szanował tradycje i wierzenia klanów, wciąż były one dla niego niejasne i absolutnie nie potrzebne. Czy naprawdę musi przesiedzieć całą noc w milczeniu na zewnątrz, by udowodnić swoje zdolności? Przecież udowadniał je poprzez całe szkolenie! No ale cóż, jak trzeba to trzeba, nie śmiał tego kwestionować. Westchnął cicho,zamykając oczy. Niby mógł w końcu odpocząć, ale oczywiście, że nie! Coś nadepnęło mu na ogon. Jęknął i niechętnie podniósł powieki ponownie. Tym delikwentem była cętkowana niebieska. Dopiero teraz do niego dotarło, że jednego nie przemyślał. Jako pełnoprawny Klifiak będzie spał z byłą nauczycielką, jak i wieloma innymi strasznymi oraz starszymi pobratymcami w jednym legowisku!
<Sroczy Żar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz