Pierwszy dzień jej treningu był... w porządku. Po prostu w porządku.
Oczywiście, na początku była strasznie rozentuzjazmowana, jednak teraz, gdy wracała do obozu wyglądała na zmarnowaną, a to wszystko przez mentora, którego przydzielił jej Deszczowa Gwiazda. Aroniowy Podmuch był w stosunku do niej najzwyczajniej w świecie wredny. Cały czas miała wrażenie, że próbuje ją jak najbardziej poniżyć i dać jej do zrozumienia, gdzie jest jej miejsce. Oczywiście, słyszała, że on i mamusia nie zbyt się lubili, ale to nie znaczyło od razu, że musiał wyżywać się na niej! Jeśli tak będzie wyglądać każdy jej dzień aż do momentu zostania wojownikiem... Ćmią Łapę przeszedł dreszcz.
Kotka, gdy była już w obozie, podeszła do stosu ze zwierzyną i wzięła z niego żabę, po czym rozejrzała się dokładnie. Wyglądało na to, że Szczupacza Łapa nie wrócił jeszcze z polowania, a do starszych uczniów bała się zagadać. Żaba zaczęła już powoli wyślizgiwać się z jej pyska, gdy Ćmia Łapa dostrzegła swoją siostrę - Lśniąca Łapa siedziała gdzieś pod gałęziami krzaku, schowana w cieniu przed całym światem. Niczego nie jadła, toteż Ćmia Łapa wzięła ze stosu jeszcze wróbla i, z wypchanym po brzegi pyskiem, ruszyła w stronę siostry.
Lśniąca Łapa nie zareagowała, gdy Ćmia Łapa posadziła zadek tuż obok niej i położyła jej pod nos wróbla.
– Hej – zagadnęła. – Jak tam pierwszy dzień treningu?
– Ty powiedz pierwsza – burknęła Lśniąca Łapa.
Ćmia Łapa zamrugała zdziwiona, ale w sumie, dla niej nie robiło to większej różnicy.
– Było całkiem w porządku... Aroniowy Podmuch wydaje mi się być dobrym wojownikiem, ale jest strasznie wredny. Poza tym słyszałam plotki, że spotyka się z kimś z Klanu Klifu, rozumiesz? Może skoro jestem teraz jego uczennicą, uda mi się dowiedzieć, co to za grzechu warta ślicznotka – zachichotała, ale widać było, że jest jej przykro z powodu tego, jak traktuje ją mentor. – Mimo wszystko... wolałabym, żeby uczył mnie ktoś milszy.
Lśniąca Łapa przez chwilę przeżuwała wróbla, a gdy przełknęła mięso, uderzyła ogonem o ziemię.
– Milszy?! Oddałabym wszystko, żeby mieć pożytecznego mentora! Uczy mnie Bobrza Kłoda, rozumiesz? Przez cały dzień czułam się, jakbym to ja była tutaj nauczycielem, a on uczniem! – wybuchnęła.
Ćma zamrugała oczami zdziwiona.
– Jejciu, współczuję ci. Szkoda, że mentora można zmienić tylko, gdy poprzedni umrze albo coś mu się stanie – westchnęła.
– Ty powiedz pierwsza – burknęła Lśniąca Łapa.
Ćmia Łapa zamrugała zdziwiona, ale w sumie, dla niej nie robiło to większej różnicy.
– Było całkiem w porządku... Aroniowy Podmuch wydaje mi się być dobrym wojownikiem, ale jest strasznie wredny. Poza tym słyszałam plotki, że spotyka się z kimś z Klanu Klifu, rozumiesz? Może skoro jestem teraz jego uczennicą, uda mi się dowiedzieć, co to za grzechu warta ślicznotka – zachichotała, ale widać było, że jest jej przykro z powodu tego, jak traktuje ją mentor. – Mimo wszystko... wolałabym, żeby uczył mnie ktoś milszy.
Lśniąca Łapa przez chwilę przeżuwała wróbla, a gdy przełknęła mięso, uderzyła ogonem o ziemię.
– Milszy?! Oddałabym wszystko, żeby mieć pożytecznego mentora! Uczy mnie Bobrza Kłoda, rozumiesz? Przez cały dzień czułam się, jakbym to ja była tutaj nauczycielem, a on uczniem! – wybuchnęła.
Ćma zamrugała oczami zdziwiona.
– Jejciu, współczuję ci. Szkoda, że mentora można zmienić tylko, gdy poprzedni umrze albo coś mu się stanie – westchnęła.
<Lśniąca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz