Jabłkowa Bryza (był delikatnie) mówiąc skonfundowany. Jego uczeń, który powinien być grzeczny i słuchać mentora, właśnie beztrosko wparował na terytorium wrogiego Klanu. Point zamrugał z dezorientacją, nie będąc pewien, co właściwie powinien zrobić.
Wielki Klanie Gwiazdy, czemu nie zaoponował, kiedy Jesionowa Gwiazda postanowił przydzielić mu ucznia?
– Bezchmurna… – zaczął, po czym potrząsnął głową. – Chmurko. Chmuro – poprawił się, wbijając w kocura błagalne spojrzenie. – C-czy mógłbyś tutaj wrócić? – zapytał, nerwowo rozglądając się naokoło. Bynajmniej nie miał ochoty wpaść na patrol Klanu Burzy i musieć tłumaczyć się z krnąbrności młodziaka.
Syn Pierwszego Deszczu stał w bezruchu, wcale nie wyglądając, jakby zamierzał posłuchać mentora. Jego zimne spojrzenie żółtych oczu było wbite w wojownika, który miał wrażenie, że uczeń chce przetestować jego cierpliwość.
Jabłkowa Bryza z przerażeniem zdał sobie sprawę, że Bezchmurna Łapa (czy też Chmura, jak kazał się nazywać) w niczym nie przypominał Oszronionego Futra.
Wielki Klanie Gwiazdy, czemu nie zaoponował, kiedy Jesionowa Gwiazda postanowił przydzielić mu ucznia?
– Bezchmurna… – zaczął, po czym potrząsnął głową. – Chmurko. Chmuro – poprawił się, wbijając w kocura błagalne spojrzenie. – C-czy mógłbyś tutaj wrócić? – zapytał, nerwowo rozglądając się naokoło. Bynajmniej nie miał ochoty wpaść na patrol Klanu Burzy i musieć tłumaczyć się z krnąbrności młodziaka.
Syn Pierwszego Deszczu stał w bezruchu, wcale nie wyglądając, jakby zamierzał posłuchać mentora. Jego zimne spojrzenie żółtych oczu było wbite w wojownika, który miał wrażenie, że uczeń chce przetestować jego cierpliwość.
Jabłkowa Bryza z przerażeniem zdał sobie sprawę, że Bezchmurna Łapa (czy też Chmura, jak kazał się nazywać) w niczym nie przypominał Oszronionego Futra.
***
Jabłkowa Bryza wciąż nie do końca potrafił pojąć, że te trzy małe kulki są jego dziećmi. Sama myśl, że jest ojcem, wciąż wydawała mu się dziwnie abstrakcyjna. Bynajmniej nie chodziło o to, że nie kochał kociąt – wręcz przeciwnie, darzył je głębokim uczuciem, które pojawiło się w momencie, gdy zobaczył maleństwa po raz pierwszy. Jego głównym problemem było to, że opieka nad kociętami przerażała go. Miał wrażenie, jakby każdy jego ruch mógł uszkodzić bezbronne kuleczki. Zdawał sobie sprawę, że każdy komentarz, dla niego nieszkodliwy, może odbić się na samopoczuciu dzieci, pozostawiając głębokie rany na ich duszy.
Trzeba było przyznać, że point panikował podczas opieki nad kociętami, co wcale nie sprzyjało jego karze, jaką było siedzenie w żłobku przez calutkie dnie.
Działania jego i Orzeszki nie wpłynęły tylko na tryb życia wojownika. Wiązały się z nimi również krzywe spojrzenia, rzucane im przez część Klanu. Jabłkowa Bryza potrafił stłumić negatywne emocje, jednak bał się, że niewinne kocięta będą musiały cierpieć za błędy rodziców. Kolejną rzeczą, która zmieniła się po wyjściu na jaw zbrodni, był plan treningów z Bezchmurną Łapą.
I właśnie to była rzecz, o której wojownik chciał z nim porozmawiać.
– C-Chmuro! – zawołał, przebierając łapami. Kończący posiłek uczeń nawet nie podniósł głowy, by na niego spojrzeć. Zimne spojrzenie jego żółtych oczu było wbite w horyzont. Zbity z tropu Jabłkowa Bryza zawahał się, nerwowo przecinając ogonem powietrze. – Chciałbym zaplanować nadchodzące treningi – wydukał, nie spuszczając wzroku z syna Pierwszego Deszczu, który nawet się nie poruszył. – B-będziemy ćwiczyć wieczorami, a w trakcie dnia będziesz brał udział w patrolach – oznajmił i niespokojnie zastrzygł uszami, czekając na reakcję.
Trzeba było przyznać, że point panikował podczas opieki nad kociętami, co wcale nie sprzyjało jego karze, jaką było siedzenie w żłobku przez calutkie dnie.
Działania jego i Orzeszki nie wpłynęły tylko na tryb życia wojownika. Wiązały się z nimi również krzywe spojrzenia, rzucane im przez część Klanu. Jabłkowa Bryza potrafił stłumić negatywne emocje, jednak bał się, że niewinne kocięta będą musiały cierpieć za błędy rodziców. Kolejną rzeczą, która zmieniła się po wyjściu na jaw zbrodni, był plan treningów z Bezchmurną Łapą.
I właśnie to była rzecz, o której wojownik chciał z nim porozmawiać.
– C-Chmuro! – zawołał, przebierając łapami. Kończący posiłek uczeń nawet nie podniósł głowy, by na niego spojrzeć. Zimne spojrzenie jego żółtych oczu było wbite w horyzont. Zbity z tropu Jabłkowa Bryza zawahał się, nerwowo przecinając ogonem powietrze. – Chciałbym zaplanować nadchodzące treningi – wydukał, nie spuszczając wzroku z syna Pierwszego Deszczu, który nawet się nie poruszył. – B-będziemy ćwiczyć wieczorami, a w trakcie dnia będziesz brał udział w patrolach – oznajmił i niespokojnie zastrzygł uszami, czekając na reakcję.
< Chmuro? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz