Potrójny Krok nie ustępował. Wróbel miał nadzieję, że mu przejdzie, ale okazał się wyjątkowo uparty. Bury cieszył się w duchu, że chociaż zgodził się uratować Gepardzią Cętkę. Czuł, że musi coś z tym zrobić. Klan cierpiał z powodu braku medyka, a każdy chory kot obciążałby sumienie nie tylko Trójki (o ile je miał), ale i Wróblowej Gwiazdy (a jego sumienie gryzło już wystarczająco mocno).
Dlatego razem z Pokrzywkiem stał przed zabarykadowanym legowiskiem medyka i grzecznie skrobał w kamień, licząc że medyk wpuści go do środka.
I tak się stało. W kilka uderzeń serca wejście odsłoniło się, a na lidera spojrzał jak zwykle wściekły wzrok liliowego.
- No…?
- Przyszliśmy porozmawiać - miauknął bury, dając uczniowi znak, żeby zza niego wyszedł. Medyk skrzywił się na widok srebrnego.
- Pokrzywowa Łapa opowiedział mi, co się stało. Mówił, że tamta kotka wcale nie była chora i wszyscy o tym wiedzieli, a on sam nie chciał nic ci zrobić. Prawda? - Bury zwrócił się do ucznia.
- Tak.
- Do tego zareagował, bo obrażałeś jego rodzinę. Czy to prawda, Potrójny Kroku?
- Wiedzieli, że nie jest zarażona? Niby skąd? Przecież to była samotniczka. Nikt jej nie zbadał. Nie wiedziała pewnie, że króliki są zarażone! Więc niech nie wciska mi kitu, że wszyscy o tym wiedzieli. Widzę, że Pokrzywowa Łapa jest znawcą, że potrafi jednym spojrzeniem ocenić, czy ktoś nie jest zarażony. Szkoda, że nie mógł tego ocenić w przypadku klanowiczów, którzy zmarli - fuknął.
- Potrójny Kroku - miauknął ostrzegawczo, po czym westchnął. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ale... masz rację. To było skrajnie nieodpowiedzialne. Jeśli kotka faktycznie byłaby chora... Z drugiej strony, Pokrzywek twierdzi, że wiedział, że była pod wpływem kocimiętki. No i - spojrzał w ślepia medyka - nie zrobiłby tego, jeśli byś go nie sprowokował. Mam rację, Pokrzywku?
Srebrny skinął głową.
- Ja go nie prowokowałem. Sam zaczął mnie obrażać. Sprowokował mnie! Obrażał! Nie moja wina, że powiedziałem za dużo! Nie ma do mnie szacunku dzieciak jeden! Gdyby nie obrażał mojej inteligencji oraz nie motał mojego ucznia, to do niczego by nie doszło. A on? A on zwala teraz wszystko na mnie! Że to moja wina, że mnie wrzucił? No chyba nie! Mam świadków, którzy potwierdzą, że on zaczął mnie obrażać, a ja tylko broniłem swojej godności! Dobrze wie jaki mam stosunek do jego matki, a ten zaczął mnie nią szczuć! Mógł zamknąć pysk! Lecz nie... Musiał doprowadzić mnie do białej gorączki. - Pysk Potrójnego Kroku wykrzywiała wściekłość. - Zresztą, twój uczeń nie ma szacunku do medyków. Uważa, że sam wie lepiej. Jak taki mądry to proszę! Niech leczy chorych. Niech patrzy na ich śmierć, ponieważ nie wie co podać, aby uratować życie. Może wtedy doceni co robię dla klanu! A co do tej kocimiętki... to skąd wie jak działa co? Nie jadł jej nigdy. A przypomnę, że ze mną był Jeżowa Ścieżka, który również nie był pewien czy to kocimiętka czy wścieklizna! Pan Pokrzywowa Łapa taki mądry! Och! Od razu się zorientował, że to nie zabójcza choroba. Brawo! Może trzeba go przemianować? Niech zostanie medykiem i puści się w krzakach! Tak! Rodzinna tradycja musi być wszak kontynuowana... - Medyk dyszał ciężko, z chęcią mordu w oczach. Pokrzywowa Łapa już otwierał pysk, żeby mu się odgryźć, ale powstrzymał go, kładąc mu ogon na pyszczku.
- Dość - ledwo powstrzymał się od warknięcia. Odetchnął głęboko. - Obaj jesteście winni temu, co się stało. - Uciszył gestem Potrójny Krok, który próbował mu wejść w słowo. - Zachowujecie się jak kocięta. Pokrzywowa Łapo - lider zwrócił się do ucznia, ignorując protesty liliowego. - Zachowałeś się skrajnie nieodpowiedzialnie. Udowodniłeś, że nie jesteś jeszcze gotowy, żeby zostać wojownikiem. Brak ci rozwagi i umiejętności trzymania nerwów na wodzy. Potrójny Krok jest od ciebie starszy, do tego jest medykiem. Należy mu się twój szacunek, bez względu na okoliczności. Pokazałeś naszym przyjaciołom z innych klanów, że to coś, czego Wilczakom brakuje. - Westchnął. - Możesz być pewien, że nie zostaniesz mianowany na wojownika w ciągu najbliższych trzech księżyców. Nie zostaniesz wybrany także na zgromadzenie, dopóki nie będę pewny, że nie przyniesiesz hańby naszemu klanowi. Dodatkowo... zawieszam nasz trening na najbliższy księżyc. Spędzisz ten czas pomagając Potrójnemu Krokowi. Liczę na to, że spędzony wspólnie czas pozwoli wam się porozumieć. Jeśli zaś chodzi o ciebie, Potrójny Kroku - spojrzał na liliowego, dostrzegając tryumfalny błysk w jego oczach. - Fasolowa Łodyga została już ukarana i obiecałem, że jeśli ktokolwiek będzie robił jej problemy, sam poniesie karę. I mam zamiar dotrzymać swojego słowa. Jeśli taka sytuacja się powtórzy, będę zmuszony wyciągnąć z tego konsekwencje.
- To absurd! Przecież…
- Liczę na to, że wrócisz do pracy - wszedł w słowo medykowi, ignorując jego protesty. - Masz sporo do nadrobienia. Pokrzywowa Łapo - ponownie zwrócił się do swojego ucznia. - Przynieś Potrójnemu Krokowi coś do jedzenia. Później mu pomożesz.
<Pokrzywku? Trójko? Miłej zabawy xD>
Ojoj
OdpowiedzUsuńuuuaa ale akcja
OdpowiedzUsuń